Wtorkowa sesja była pokazem tego, jak z rynków ulatnia się optymizm. Po niezłym otwarciu indeksy na giełdach spadały pod kreskę. Osłabienie nie ominęło też i naszego parkietu.

Na warszawskim parkiecie we wtorek animuszu bykom starczyło jedynie na pierwszą godzinę handlu. WIG20 na otwarciu zyskiwał nieco ponad 0,8 proc. i nie zamierzał na tym poprzestać. Ustanowionego w poniedziałek rekordu w okolicach 2820 punktów nie udało mu się jednak sforsować. Zabrakło niewiele, bo zaledwie kilku dziesiątych punktu, ale przede wszystkim bykom nie starczyło siły oraz wsparcia z zewnątrz. Nastroje na wszystkich rynkach zaczęły się wyraźnie pogarszać. W poniedziałek w utrzymaniu rekordu przeszkodziły spadki na Wall Street, dziś byki znalazły się pod presją giełd europejskich i sytuacji na rynku surowców. Na tym ostatnim spadki utrzymują się już od kilku dni i obejmują coraz większą grupę towarów. Najbardziej niepokojące jest to, co dzieje się z miedzią, traktowaną często jako barometr przyszłej sytuacji w gospodarce. Jeśli tak jest tym razem, to zdecydowanie nie idzie na pogodę. W poniedziałek kontrakty na ten metal spadły o ponad 3 proc., a od 14 lutego o 7,5 proc.

Trudno się więc dziwić zachowaniu kursu KGHM. Po porannej niewielkiej zwyżce, po południu spadał on 3,5 proc. W jego ślady poszły papiery PKN Orlen, tracące o ponad 2 proc. Indeksowi naszych blue chipów nie brakowało jednak dziś obrońców. Początkowo z tej roli najlepiej wywiązywały się walory Pekao, PKO i Telekomunikacji Polskiej, zwyżkujące po ponad 2 proc. Gdy ta trójka osłabła, redukując skalę wzrostu o połowę, do dzieła przystąpiły papiery Tauronu, idąc w górę o 2 proc., a po południu zwiększając skalę zwyżki do 3 proc. Dzięki tym roszadom WIG20 przez większą część dnia trzymał się nad kreską, choć z poziomem 2800 punktów pożegnał się w południe.

W tym czasie indeksy na głównych giełdach europejskich znalazły się już poniżej poziomu poniedziałkowego zamknięcia. DAX-owi nie pomogła informacja o znacznie wyższym niż się spodziewano styczniowym wzroście zamówień w niemieckim przemyśle, sięgającym 2,9 proc. W porównaniu do stycznia ubiegłego roku wzrost wyniósł 19,7 proc., jednak jego dynamika była niższa niż w grudniu. Atmosferę pogarszały też wypowiedź szefa Bundesbanku Axela Webera o możliwej podwyżce stóp procentowych w kwietniu lub maju oraz wzrost rentowności sprzedanych dziś przez Grecję bonów skarbowych. Indeks giełdy w Atenach tracił ponad 3,5 proc.

Końcówka sesji była bardzo nerwowa. Gdy zdawało się, że los byków jest przesądzony, po okresie niezdecydowanych wahań indeksy na Wall Street poszły w górę po około 0,5 proc. To efekt doniesień o możliwym ustąpieniu Kadafiego, a przede wszystkim o prawdopodobnym zwiększeniu przez OPEC limitów wydobycia ropy. Ceny surowca poszły mocniej w dół a nastroje w Europie nieco się poprawiły.

WIG20 zakończył dzień zwyżką o 0,23 proc., WIG wzrósł o 0,14 proc., a sWIG80 o 0,2 proc. Wskaźnik średnich spółek zniżkował o 0,16 proc. Obroty wyniosły prawie 1,4 mld zł.

Reklama