Po dwóch dniach testowania rekordowych poziomów, w środę byki w Warszawie dostały zadyszki. Spadki co prawda były niewielkie, ale entuzjazm się ulotnił.

Zmiany notowań w środę nie były już tak emocjonujące, jak w trakcie dwóch poprzednich sesji. Indeksy przez większą część dnia trzymały się w pobliżu poziomu wtorkowego zamknięcia i nie miały chęci na większe wyskoki. WIG20 rozpoczął dzień od zwyżki o 0,2 proc. i w ciągu następnych godzin nie był w stanie zdecydować się, czy spadać, czy iść w górę, kilkukrotnie zmieniając front. Rozpiętość zmian wynosiła zaledwie 20 punktów. O kolejnym ataku na 2820 punktów nie było mowy. Wskaźnik z trudem i na krótko zdołał przekroczyć 2800 punktów. Impet wzrostowej fali, trwającej od dziesięciu sesji zdaje się powoli wygasać.

Zmiany kursów akcji największych spółek nie były dziś w większości przypadków zbyt dynamiczne. W miarę stałą formę trzymały papiery PKN Orlen, zyskujące po porannych przedbiegach od 1,5 do 2 proc., oraz Tauronu, którego kurs zmieniał się w podobnym zakresie. Inwestorzy byli znacznie bardziej chwiejni w odniesieniu do walorów KGHM. Do południa zyskiwały one od 1 do 1,5 proc., później jednak z trudem walczyły o utrzymanie się nad kreską. Najsłabiej zachowywały się akcje TVN, zniżkujące po południu o 3 proc. oraz tracące około 2 proc. walory Cyfrowego Polsatu. Choć wyniki finansowe opublikowane przez Pekao okazały się zbieżne z oczekiwaniami, to inwestorzy liczyli chyba na miłą niespodziankę. Rozczarowani jej brakiem przeceniali akcje banku chwilami nawet o 1,8 proc. Nie najlepiej radziły sobie papiery PZU. Przez większą część dnia traciły nieco ponad 1 proc., pod koniec notowań zwiększyły skalę zniżki do 1,5 proc.

Na głównych giełdach europejskich handel toczył się równie niemrawo jak w Warszawie, z wyjątkiem południowej zwyżki, sprowokowanej publikacją lepszych niż oczekiwano danych dotyczących dynamiki produkcji przemysłowej w Niemczech. Później jednak nastroje wyraźnie się pogarszały i jeszcze przed rozpoczęciem sesji za oceanem wskaźniki znalazły się pod kreską. Gdy okazało się, że inwestorzy na Wall Street na akcje nie patrzą zbyt przychylnym okiem, w Paryżu i Frankfurcie spadku sięgały około 0,5 proc. Danych makroekonomicznych w Stanach Zjednoczonych było niewiele, a te, które się pojawiły raczej sprzyjały bykom. Liczba wniosków o kredyt hipoteczny zwiększyła się aż o 15,5 proc., w tym 12,5 proc. dotyczyło nowych pożyczek. Nieco większa niż się spodziewano okazała się dynamika zapasów hurtowników. Indeksy jednak spadały po około 0,2-0,3 proc. Dość nerwowo było na rynku surowcowym. Ceny ropy znów szły mocniej w górę, zaś kontrakty na miedź traciły na wartości.

Reklama

Indeksowi naszych największych spółek nie udało się utrzymać nad poziomem 2800 punktów. Stracił ostatecznie 0,52 proc., WIG spadł o 0,35 proc., a mWIG40 i sWIG80 straciły po 0,07 proc. Obroty były znacznie mniejsze niż dzień wcześniej i wyniosły 941 mln zł.