Po sięgającym ponad 10 proc. tąpnięciu japońskiego Nikkei było jasne, że złe nastroje przeniosą się na pozostałe rynki. Trudno było jedynie przewidzieć skalę spadków. Na wielu giełdach okazała się ona bardzo duża. Warszawski parkiet na tym tle radził sobie bardzo dobrze, unikając panicznej wyprzedaży akcji. WIG20 rozpoczął dzień od spadku o 1,6 proc. Nieznacznie ustępował mu wskaźnik szerokiego rynku. Indeksy małych i średnich spółek zniżkowały po około 1 proc. Do południa można było obserwować nieco większą zmienność. Indeks blue chipów próbował w ciągu pierwszej godziny odrabiać straty, jednak fatalne zachowanie głównych giełd europejskich i pokaźne spadki kontraktów na amerykańskie indeksy, zepchnęły go na moment pod poziom 2700 punktów. Wówczas spadał o ponad 2 proc. Później sytuacja ustabilizowała się wskaźnik poruszał się w bok oscylując wokół 2710 punktów.

Przed południem mocnej przecenie ulegały niemal wszystkie duże spółki. Do nielicznych wyjątków należały jedynie akcje BZ WBK, notowane na poziomie zbliżonym do poniedziałkowego zamknięcia i walory PZU, tracące zaledwie kilka dziesiątych procent. Ponad 4,5 proc. w dół szły papiery GTC, straty przekraczające 3 proc. dosięgły Asseco, PBG i KGHM. Akcje jedynie połowy firm wchodzących w skład WIG20 przeceniane były o mniej niż 2 proc. Wszystko to działo się przy wysokich obrotach, które tuż po godzinie 15.00 przekroczyły miliard złotych.

Znacznie gorzej wyglądała sytuacja na większości parkietów europejskich. Chwilami ponad 5 proc. tracił indeks giełdy we Frankfurcie. Pod względem skali spadku ustępował jedynie wskaźnikowi w Tallinie. Paryski CAC40 zniżkował o 3 proc., a w Londynie FTSE szedł w dół o ponad 2,5 proc. Spadkami przekraczającymi 2 proc. zaczęły dzień indeksy na Wall Street.

Publikowane dziś dane makroekonomiczne nie miały żadnego wpływu na sytuację na giełdach. Odnotować jednak należy spadek indeksu nastrojów gospodarczych w Niemczech z 15,7 do 14,1 punktów, znacznie większy niż się spodziewano wzrost cen importu i eksportu w Stanach Zjednoczonych oraz wzrost z 15,4 do 17,5 proc. wskaźnika aktywności gospodarczej w rejonie Nowego Jorku. W Polsce w lutym inflacja wyniosła 3,6 proc., była więc znacznie niższa niż się obawiano. Częściowo to efekt zmiany struktury koszyka dóbr i usług konsumpcyjnych, używanego do wyliczania wskaźnika. Skorygowano jednocześnie z 3,9 do 3,6 proc. wysokość inflacji styczniowej.

Reklama

>>> Czytaj też: Japońska apokalipsa - oto najnowsze zdjęcia zdewastowanego kraju

Znaczną przecenę obserwować można też było na rynkach surowcowych. Ropa naftowa taniała chwilami o ponad 4,5 proc., kontrakty na miedź zniżkowały o ponad 2 proc., o niemal 2 proc. w dół szły ceny złota. Bardzo mocno taniały surowce rolne. Notowania cukru spadały o ponad 5 proc., ceny pszenicy, soi, kukurydzy i bawełny zniżkowały po ponad 3 proc.

Pod koniec dnia, wraz z niewielką poprawą nastrojów za oceanem, skala przeceny na naszym kontynencie nieco się zmniejszyła. Ostatecznie WIG20 spadł o 0,33 proc., WIG o 0,62 proc., mWIG40 o 1,08 proc., a sWIG80 o 1,33 proc. Obroty wyniosły ponad 1,3 mld zł.