Środowa sesja nie przyniosła przełomu na giełdach. Zmiany wartości indeksów były niewielkie. Inwestorzy czekają na nowe impulsy, a tych dziś nie było zbyt wiele.

W środę na warszawskiej giełdzie inwestorom brakowało zdecydowania. Kierunek ruchu indeksów zmieniał się kilka raz w ciągu dnia. Nie byliśmy w tym jednak odosobnieni, bowiem podobną huśtawkę można było obserwować także na pozostałych parkietach europejskich. Można też zauważyć, że po dłuższym okresie niezależności wróciliśmy do naśladowania tego co dzieje się we Frankfurcie. Różnimy się jedynie skalą zmian.

Indeks naszych największych spółek zaczął dzień od spadku o 0,3 proc.. Szybko jednak znalazł się nad kreską i po słabej kontrze niedźwiedzi tuż przed południem śmielej ruszył w górę ustanawiając przed południem lokalne maksimum w okolicach 2780 punktów. Od tego momentu zaczęło się systematyczne osuwanie. Podaż potrzebowała niecałych dwóch godzin, by zepchnąć indeks blue chipów poniżej wtorkowego zamknięcia.

Od rana kiepsko zachowywały się akcje Pekao i Telekomunikacji. Początkowo traciły po około 1 proc. Po południu skala zniżki zbliżała się chwilami do 2 proc. Sporą zmiennością charakteryzowały się wahania kursów akcji KGHM i Tauronu. Walory miedziowego kombinatu na otwarciu nieznacznie traciły na wartości, jednak szybko poszły w górę, zwyżkując po południu o prawie 2 proc. Walory Tauronu podobną skalę wzrostu osiągnęły jeszcze przed południem, ale nie były w stanie utrzymać jej do końca dnia. Po ponad 1 proc. traciły papiery Getinu i PBG. Później do tej dwójki dołączyły walory PKO. W przypadku pozostałych spółek wchodzących w skład WIG20 zmiany nie przekraczały kilku dziesiątych procent.

Reklama

Na głównych giełdach europejskich scenariusz zmian był identyczny, jak w Warszawie. Po porannym spadku indeksy w południe wróciły nad kreskę, by później ponownie iść w dół. Podobnie jak we wtorek, nastroje stopniowo się pogarszały i na plusie przez dłuższy czas trzymały się jedynie parkiety w Rydze i Moskwie. Sygnał do zniżek dały kontrakty na amerykańskie indeksy, które po ustanowieniu w południe maksimum, ruszyły zdecydowanie w dół. Publikowane dziś dane makroekonomiczne nie zachęcały do kupowania akcji. Zamówienia w europejskim przemyśle zwiększyły się w styczniu o zaledwie 0,1 proc., podczas gdy oczekiwano wzrostu o 1,8 proc. Rozczarowały także informacje dotyczące amerykańskiego rynku nieruchomości. W lutym sprzedano 250 tys. nowych domów, o ponad 50 tys. mniej niż w styczniu i 40 tys. mniej niż się spodziewano. Była to najniższa sprzedaż w historii prowadzonych w tej materii statystyk. O 2,7 proc. zwiększyła się liczba wniosków o kredyt hipoteczny, ale nieznacznie w górę poszło też oprocentowanie.

Handel na Wall Street zaczął się lekko pod kreską a po kilkudziesięciu minutach indeksy traciły po 0,5-0,6 proc. Końcówka sesji na europejskich parkietach przyniosła niewielką poprawę. Wartości głównych indeksów w Warszawie na koniec dnia były wyższe od poziomu z wtorkowego zamknięcia o 0,01-0,03 proc. Wyjątkiem był sWIG80, który wzrósł o 0,22 proc. Obroty wyniosły 725 mln zł.