Jeśli chcecie zachować swoje miejsca pracy, jeśli chcecie zachować swój poziom życia, jeśli chcecie zachować waszą zdolność do rozwoju – musicie być innowacyjni. Tak mówi się w USA, w Niemczech, we Francji. Innowacyjność albo śmierć!
Kiedy rozmawiamy o przyszłości polskiej gospodarki, słowa „innowacyjność” używamy znacznie rzadziej. A jeśli już go się używa, nie towarzyszą mu tak silne emocje. Wolimy mówić o potrzebie rozwoju infrastruktury, o intensywnych inwestycjach, o lepszym szkoleniu ludzi, o usprawnieniu działania otoczenia biznesu. Tak jakbyśmy żyli na nieco innej planecie, na której nadal o szansach rozwoju gospodarczego decydują kilometry betonowych estakad i budowane przez zagranicznych inwestorów nowe montownie samochodów, a nie innowacyjność.
Czy rzeczywiście żyjemy na innych planetach? Nie. Problemy, o których mówią Amerykanie czy Japończycy, dotyczą w równym stopniu i nas. Rzecz jedynie w tym, że w najbliższych latach dopiero się dowiemy, jak bardzo. To prawda, skutkiem wielu dekad zaniedbań, w znacznej mierze spowodowanych funkcjonowaniem systemu gospodarki komunistycznej, mamy dziś ogromny dystans do nadrobienia w zakresie najbardziej podstawowych fundamentów rozwoju. Nie mamy niezbędnego minimum przyzwoitych dróg, nasze koleje są muzealnym zabytkiem. Nasze przedsiębiorstwa używają niejednokrotnie technologii, które były nowoczesne 20 lat temu. Nasze firmy rozwijają się w trudnych warunkach, walcząc o dostęp do kapitału, zmagając się z biurokracją i niesprzyjającym prawem. Gdzie tu miejsce na jakieś innowacje?
Nie ma wątpliwości, że wszystkie zaległości musimy nadrobić. Zresztą nadrabiamy je, z całkiem sporymi sukcesami, od dwóch dekad. Im bardziej jednak zbliżymy się w poziomie technologii, wydajności pracy i płac do krajów zamożnych, tym szybciej zauważymy, że owe „podstawowe” fundamenty nie wystarczają.
Reklama
Dziś polska firma może znacząco zwiększyć wydajność pracy, zakupując gotowe maszyny, gotowe technologie oraz wdrażając gotowe, sprawdzone w Niemczech czy USA rozwiązania w zakresie zarządzania, marketingu albo strategii rozwoju. To właśnie dziś jeszcze odróżnia typową firmę polską od niemieckiej – nam dla rozwoju wystarcza intensywne inwestowanie. Oni muszą szukać nowych rozwiązań, nowych sposobów poprawy konkurencyjności, nowych technologii, które pozwolą uzyskać wysoką wydajność pracy. Im bardziej jednak polska firma zbliży się do swoich zachodnioeuropejskich czy amerykańskich konkurentów, tym bardziej stojące przed nią wyzwania zaczną przypominać te, które stoją przed nimi. Tym trudniej będzie kupić gotowe rozwiązania, tym bardziej okaże się, że bez innowacji nie da się rozwiązać problemów. Z roku na rok będzie coraz bardziej jasne, że przed nami również stoi dokładnie ten sam wybór: innowacyjność albo śmierć!