Środowa sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się niepomyślnie dla posiadaczy akcji. Indeks największych spółek na otwarciu tracił 0,5 proc. i znów niebezpiecznie zbliżył się do 2800 punktów. Chęć obrony tego poziomu przeważyła i byki ostro wzięły się do roboty. Już w trakcie pierwszej godziny handlu doprowadziły go w okolice wtorkowego zamknięcia. W południe wskaźnik dotarł do 2840 punktów zwyżkując o prawie 0,6 proc. Po tym osiągnięciu lekko się cofnął i przez kilka godzin poruszał się w wąskim przedziale 2830-2835 punktów. Nasz rynek siłę czerpał jednak przede wszystkim z poprawy nastrojów na głównych parkietach europejskich. Tamtejsze indeksy po porannych sporych spadkach do południa zniwelowały większą część strat. Można więc mówić o nieco spóźnionym, w kontekście wtorkowej słabości, odreagowaniu ostatnich spadków. Poruszanie się naszych indeksów wbrew powszechnie panującym w trakcie poszczególnych sesji tendencjom nie jest jednak dla naszych inwestorów ani zadaniem łatwym, ani przynoszącym większe efekty.

Początkowo zdecydowana większość walorów naszych blue chipów notowała spadki. Szybko ich stawka zaczęła się jednak różnicować. Zmieniało się wyraźnie podejście inwestorów do akcji PZU i Tauronu. Po porannej przecenie o 0,6-0,8 proc., po południu szły one w górę po 1,4-1,7 proc. Radykalnie zmieniło się także postrzeganie papierów Telekomunikacji Polskiej, które w drugiej części dnia rosły o ponad 2 proc. Podobnej skali zwyżkę obserwowano w przypadku akcji Bogdanki. Przez cały dzień słabo zachowywały się spółki paliwowe. Walory Lotosu i PKN Orlen zniżkowały po kilka dziesiątych procent.
Na głównych giełdach europejskich początek handlu był jeszcze gorszy niż w Warszawie. Indeks w Paryżu spadał na otwarciu o 0,7 proc., a DAX szedł w dół o 0,9 proc. W ciągu dnia nastąpiła jednak spora, choć niezbyt trwała poprawa nastrojów. Około południa wskaźniki dotarły do poziomów wtorkowego zamknięcia, po południu jednak traciły po 0,4-0,5 proc. Poza naszym indeksem największych spółek na plusie utrzymywały się wskaźniki w Atenach, Madrycie i Moskwie. O ponad 1,5 proc. spadał węgierski BUX, po około 1 proc. zniżkowały Stambuł i Bukareszt.

Inwestorów wyraźnie rozczarowała informacja o spadku zamówień na dobra trwałego użytku za oceanem o 3,6 proc., podczas gdy spodziewano się ich zniżki o 2,2 proc. Bez uwzględnienia środków transportu spadek wyniósł 1,5 proc., a oczekiwano wzrostu o 0,5 proc. Rozczarowanie widać było także na Wall Street, gdzie wskaźniki na początku handlu zniżkowały po 0,3 proc. Indeks cen nieruchomości zaskoczył pozytywnie o połowę mniejszym niż się spodziewano spadkiem o 0,3 proc. i to nieco poprawiło humory.

WIG20 wzrósł ostatecznie o 1,05 proc., WIG o 0,81 proc., mWIG40 o 0,07 proc., a sWIG80 o 0,82 proc. Obroty wyniosły 950 mln zł.

Reklama