Pierwsza część środowej sesji na nowojorskiej giełdzie przebiegała na nerwowej przepychance. S&P500 czterokrotnie wychylał się nad kreskę i czterokrotnie pod nią spadał, poruszając się w przedziale 1280-1287 punktów. Za czwartym razem spadł na dobre. Można to wiązać z emisją kolejnego odcinka serialu o amerykańskiej gospodarce, noszącego tytuł Beżowa Księga, choć zniżka zaczęła się jeszcze w fazie nadawania przedpremierowych reklam.

Wielkiego zaskoczenia informacjami w niej zawartymi nie było, więc ostatecznie Dow Jones spadł jedynie o 0,18 proc., a S&P500 o 0,4 proc. Indeksy znalazły się na poziomie najniższym od 18 marca. Sześć spadkowych sesji z rzędu kusi do korekcyjnego odbicia. Jeśli jednak nastroje się nie poprawią, trudno liczyć na trwały powrót powyżej 1300 punktów. A kolejny przystanek niedźwiedzie ustawiają w okolicy 1250 punktów.

Do problemów ze spowolnieniem gospodarki doszły narastające jeszcze dłużej problemy z zadłużeniem Stanów Zjednoczonych. A to za sprawą kolejnego ostrzeżenia agencji Standard & Poor’s, wskazującej na zagrożenie obniżeniem ratingu Stanów Zjednoczonych, jeśli Kongres nie zwiększy limitu dopuszczalnego zadłużenia budżetu. Limit ten został osiągnięty już w maju.

Na rynkach mogą znów zabrzmieć kolejne rytmy zorby. W środę wieczorem do prasy przeciekła treść domniemanego listu niemieckiego ministra finansów do szefa Europejskiego Banku Centralnego, w którym ten pierwszy sugeruje, że niemiecki rząd byłby znacznie mniej zmartwiony płacąc za greckie błędy, gdyby prywatni inwestorzy zgodzili się na wydłużenie okresu spłaty zadłużenia Aten do 7 lat. Po drugie, podobno raport Unii Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego wskazuje, że kolejna rata pomocy finansowej może być wypłacona dopiero po przyjęciu przez Grecję nowego, zaostrzonego planu oszczędnościowego.

Reklama

Kiepskie wieści płyną też z Azji. Japońska gospodarka w pierwszym kwartale skurczyła się o 3,5 proc., podczas gdy spodziewano się spadku o 3 proc. Spadek jednak był i tak mniejszy, niż pierwotnie zakładano. Ta informacja nie zmartwiła więc specjalnie japońskich inwestorów i Nikkei na godzinę przed końcem sesji rósł o 0,1 proc. Niepokoić może jednak to, co dzieje się na chińskiej giełdzie. Shanghai B-Share leciał dziś rano w dół aż o 7 proc., a Shanghai Composite o ponad 1 proc. Za to kontrakty na amerykańskie indeksy zwyżkowały o 0,2 proc., sugerując możliwość przerwania czarnej serii na Wall Street, co dawałoby szansę na wzrost także parkietom europejskim.

Przynajmniej do czasu publikacji danych o liczbie wniosków o zasiłek, składanych przez bezrobotnych Amerykanów. Na warszawskiej giełdzie warto będzie obserwować akcje PZU. Skarb Państwa nieoczekiwanie rozpoczął procedurę sprzedaży 10 proc. pakietu akcji ubezpieczyciela.