Choć indeks naszych największych spółek przez większą część dnia należał do najmocniejszych w Europie, to jednak zwyżka była dość mizerna. Rozpoczął dzień od zwyżki o 0,4 proc. i do południa mozolnie piął się w górę, docierając do poziomu 2823 punktów, czyli o niespełna 0,7 proc. wyższego niż osiągnięty na poniedziałkowym końcowym fixingu. Atmosfera marazmu na pozostałych parkietach naszego kontynentu i lekko zniżkujące kontrakty na amerykańskie indeksy nie stanowiły dla naszych byków wystarczającego wsparcia i o własnych siłach o dalszą zwyżkę było bardzo trudno. Podaż, choć niezbyt agresywna, nie próżnowała i kolejne godziny przyniosły niewielkie osłabienie i powrót indeksu do poziomu otwarcia.
W gronie blue chipów liderami wzrostów były akcje Getinu, zwyżkujące chwilami o ponad 4,5 proc., PBG, idące w górę o 3 proc. oraz Asseco, rosnące o prawie 2 proc. Spośród spółek mających większy wpływ na wartość indeksu ponad 1 proc. zwyżkami mogły się pochwalić walory PKO, PKN Orlen, PGE i Lotosu. Złej passy nie mogą przełamać papiery Kernela, zniżkujące we wtorek o 2 proc. Od połowy czerwca straciły już 15 proc. O ponad 1 proc. w dół szły akcje Banku Handlowego i Tauronu. Na niewielkim minusie handlowano walorami Pekao i PZU.

Główne giełdy europejskie zaczęły handel od niewielkich spadków. Najgorzej radził sobie indeks w Paryżu, zniżkujący o około 0,6 proc. Wskaźnik we Frankfurcie początkowo szedł w górę, w południe zyskując 0,4 proc., później jednak słabł, docierając do poziomu poniedziałkowego zamknięcia. To na nim najwyraźniej wzorował się nasz WIG20, choć przed większym spadkiem skutecznie się bronił. Prymusem wśród największych był londyński FTSE, który w najlepszym momencie rósł o prawie 0,5 proc. Spośród pozostałych parkietów nieco większą skalą zmian wyróżniały się jedynie nieliczne. Nieco ponad 1 proc. zyskiwały wskaźniki w Bukareszcie i Tallinie. Po prawie 1,5 proc. zniżkowały indeksy w Atenach i Madrycie.
Inwestorzy spokojnie przyjęli kiepskie informacje gospodarcze. Indeks aktywności w europejskich usługach okazał się niższy niż się spodziewano i spadł z 56 do 53,7 punktu. O 1,1 proc. zmniejszyła się w maju sprzedaż detaliczna w strefie euro, a w porównaniu do maja poprzedniego roku była niższa o 1,9 proc., sprawiając spory zawód analitykom, którzy spodziewali się spadku o 0,4 proc. Dane zza oceanu były znacznie lepsze niż przed miesiącem i zbliżone do oczekiwań. Zamówienia w amerykańskim przemyśle zwiększyły się w maju o 0,8 proc., a spodziewano się ich wzrostu o 1 proc. Zamówienia na dobra trwałe wzrosły o 2,1 proc., a bez środków transportu o 0,7 proc. To jednak niewiele pomogło indeksom na Wall Street, które zaczęły dzień od spadku o 0,1-0,2 proc. Po chwilowej poprawie tuż po publikacji danych, powróciły do wcześniejszej tendencji, psując nastroje na pozostałych parkietach.

WIG20 wzrósł ostatecznie o 0,34 proc., WIG o 0,21 proc., a mWIG40 o 0,25 proc. Indeks najmniejszych spółek spadł o 0,67 proc. Obroty wyniosły 700 mln zł.