Szans na odniesienie sukcesu jest coraz mniej, bo najbardziej atrakcyjne drogi awansu zawłaszczyła kasta ludzi nowej władzy.
'Oni po prostu mieli szczęście' – głosił sarkastyczny tytuł w gazecie 'Wiedomosti', która niedawno opisała niewiarygodne biznesowe sukcesy dzieci rosyjskich gubernatorów. 25-letnia córka szefa obwodu swierdłowskiego założyła zakład obróbki drewna, w który zainwestowała 126 mln rubli (4,5 mln dol.), zaledwie po pięciu latach pracy w jednej z moskiewskich firm audytorskich. Syn kierownika Federalnej Służby Bezpieczeństwa został prezesem jednego z oddziałów VTB, drugiego co do wielkości banku Rosji. Z kolei potomek szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego kieruje Rossiełchozbankiem.
Dla wielu ta lekcja jest oczywista. W czasach, kiedy nierówność dystrybucji dochodów w Rosji zbliża się do poziomu Ameryki Łacińskiej, państwo wyhodowało kastę kontrolującą rząd i biznes, zazdrośnie strzegącą przywilejów. – Jeśli nie masz znajomości, nie znajdziesz pracy – mówi Władimir Aloszkin, który kilka miesiecy temu skończył arabistykę i wciąż szuka pracy.

Sytuacja jak w Egipcie

Reklama
Pamiętając o rewoltach w północnej Afryce, których wybuch eksperci tłumaczą brakiem możliwości rozwoju młodego pokolenia dorastającego w autorytarnych reżimach, niektórzy rosyjscy politycy zaczęli poważnie traktować problem słabej mobilności społecznej. Miliarder Michaił Prochorow, lider Słusznej Sprawy – przyjaznego dla biznesu ugrupowania, które zamierza wystartować w grudniowych wyborach – stwierdził niedawno, że Rosja przypomina mu Egipt przed obaleniem Hosniego Mubaraka. – Sytuacja wcale nie jest u nas lepsza – mówi.

>>> Czytaj też: Putin cieszy się z konfliktu w Afryce, bo Rosji ubywa konkurentów

Michaił Czernysz z Instytutu Socjologii Rosyjskiej Akademii Nauk twierdzi, że brak mobilności jest problemem wspólnym dla wszystkich wschodzących gospodarek, takich jak Brazylia czy Indie, które doświadczają szybkiego bogacenia się niewielkiej części społeczeństwa. W Rosji jest szczególnie dotkliwy, bo bazująca na eksporcie surowców energetycznych gospodarka nie jest w stanie stworzyć wystarczająco dużej liczby atrakcyjnych miejsc pracy dla rzeszy utalentowanych absolwentów. Wielu z nich wyjeżdża za granicę i robi kariery w Dolinie Krzemowej i City. Wielkość zarobkowej emigracji szacuje się na 100 tys. osób rocznie. – Rosja to kraj eksportujący ropę oraz gaz, a do ich produkcji nie potrzeba wielu specjalistów. Zaledwie 15 proc. miejsc pracy wymaga dziś wysokich kwalifikacji, dlatego w obecnej sytuacji właśnie tyle może wynosić maksymalny udział klasy średniej w naszym społeczeństwie – mówi Czernysz.
Zawłaszczanie państwa przez przeżartą nepotyzmem i coraz bardziej nieprzystępną elitę przypomina ostatnie dni ZSRR, zanim reformy Gorbaczowa uwolniły żywioły, które doprowadziły do wybuchu społecznego oraz obalenia komunizmu. Tylko kompartia dawała wówczas szansę awansu, ale wraz z jej skostnieniem stawał się on coraz wolniejszy. – Teraz ma miejsce ten sam proces, który doprowadził do obalenia Związku Radzieckiego – mówi Larisa Kosowa, profesor socjologii z Wyższej Szkoły Ekonomii w Moskwie.
Zmierzyć nierówność dochodów i mobilność społeczną w dzisiejszej Rosji jest naprawdę niełatwo. Dane nie obejmują małej, ale bogatej klasy rosyjskich oligarchów. – Ale oczywiste jest, że absolwentom jest trudniej niż kiedykolwiek znaleźć pracę – mówi Czerniszyn. Co więcej, z jego badania wynika, że połowa absolwentów przyznała się do wykorzystania znajomości i rodziny do zdobycia posady. – A i tak ci, którym jednak udaje się znaleźć pracę, zarabiają psie pieniądze – żali się Władimir Aloszkin. Pierwsze wynagrodzenie inżyniera nanotechnologa wynosi ok. 15 tys. rubli (530 dol.), o tysiąc rubli mniej niż pensja zamiatacza ulic. Tymczasem wynagrodzenie w całej gospodarce nie rosną, w przeciwieństwie do inflacji.

Urzędnik najważniejszy

Jedynym sposobem na awans społeczny, tak jak w czasach ZSRR, ponownie stała się biurokracja. – W latach 90. wszyscy moi studenci chcieli być biznesmenami, teraz marzą o zostaniu urzędnikami państwowymi – mówi Larisa Kosowa.
Koniec komunizmu zaowocował chaosem, ale liberalizacja gospodarcza za prezydentury Borysa Jelcyna otworzyła części Rosjan drogę do bogactwa, w wyniku czego powstała klasa oligarchów. – Nagle państwo przestało być jedynym gwarantem sukcesu, pojawiło się wystarczająco dużo innych sposobów wejścia do elity – tłumaczy Kosowa. W czasach prezydentury Władimira Putina pojawiły się dwie przeciwstawne tendencje. Powoli rosły realne dochody, podwajając się w latach 2000 – 2008, dając przeciętnemu Rosjaninowi, który w latach 90. klepał biedę, szansę na podróże zagraniczne i wyższy poziom życia. Jednocześnie wraz z pojawieniem się możliwości przejścia do klasy średniej szansa na taki przeskok zanikła. Kiedy państwo odzyskało kontrolę nad gospodarką, droga do awansu poprzez sektor prywatny została zamknięta. Pod rządami Putina kraj przeżył szybki wzrost napędzany wysokimi cenami ropy, a liczba pracowników federalnych wzrosła z 866 tys. w 1999 roku do 1,5 mln w roku 2009. Takie dane podaje Rosstat, państwowy urząd statystyczny.

>>> Czytaj też: Putin czy Miedwiediew - kto będzie rządził największym krajem świata?

Pojawiają się oznaki, że kierownictwo Rosji zaczyna dostrzegać problem. – Kiedy zaczynałem naukę na uniwersytecie, każdy chciał zostać ekonomistą lub prawnikiem. Teraz wielu młodych ludzi chce być urzędnikami. Nie biznesmenami, prawnikami, nie mówiąc już o kosmonautach i inżynierach, tylko urzędnikami państwowymi – mówił w czerwcowym wywiadzie dla 'Financial Times' Dmitrij Miedwiediew. I dodał, że za wybraniem urzędniczej kariery bardzo często stoi możliwość poddania się opłacalnej korupcji.
W zeszłym roku Miedwiediew obiecał zmniejszyć administrację państwową o 20 proc. Przedstawił również program liberalizacji gospodarczej, by pobudzić rozwój sektora prywatnego. Jednak nie wiadomo, czy system wytrzyma jego reformy, czy Rosję czeka kolejny wybuch społeczny. Olga Krisztanowskaja przekonuje, że mimo braku ruchu na samej górze niżej jest znacznie więcej zmian – np. wśród gubernatorów – niż to było za czasów Putina – 38 proc. urzędników tego szczebla zostało przesuniętych na inne stanowiska lub zwolnionych w ciągu pierwszych trzech lat prezydentury Miedwiediewa – mówi.
Jednak bez wszechstronnych reform gospodarczych, skierowanych na tworzenie miejsc pracy dla wykwalifikowanych specjalistów w sektorze prywatnym, mobilność społeczna w Rosji nadal będzie spadała. Jakie to przyniesie skutki, można tylko zgadywać, ale raczej nie będą one powodem do żartów.
ikona lupy />
Symbol moskiewskiego metra / Bloomberg