Po trwającej od kilku dni huśtawce nastrojów i dużej zmienności notowań, pierwsza część piątkowej sesji przebiegała nieco spokojniej. Sielanka nie trwała jednak zbyt długo i podaż znów przycisnęła.

Piątkowa sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się od wzrostu głównych indeksów o 0,6-0,8 proc. Wskaźnik najmniejszych spółek wystartował nieco słabiej, zwyżkując o 0,4 proc. Pierwsze godziny handlu stały pod znakiem przepychanki między bykami a niedźwiedziami, jednak zakres zmian był znacznie mniejszy, niż w ostatnich dniach. Do wczesnego popołudnia indeks największych spółek poruszał się między 2380 a 2415 punktów. Górnego poziomu tego przedziału, osiągniętego w pierwszych minutach handlu, nie udało się już ponownie zobaczyć do końca dnia. Z czasem przewaga podaży stawała się coraz bardziej widoczna. Początkowo stawka naszych największych spółek była dość wyrównana. Wyróżniały się jedynie akcje KGHM, zyskujące rano prawie 3 proc. W najlepszym momencie skala zwyżki zwiększyła się do 4 proc., jednak z czasem stopniała do nieco ponad 2 proc. Najgorzej radziły sobie walory Bogdanki, tracące w pierwszej fazie 1,5 proc. W ciągu dnia spadały nawet o 3 proc. Po południu podaż przycisnęła mocniej papiery banków. O 4 proc. w dół szły akcje Pekao, po ponad 2,5 proc. traciły walory BRE, Handlowego i PKO.
Na głównych giełdach europejskich początkowo także obserwowano sięgające kila dziesiątych procent zwyżki indeksów. W pierwszych godzinach handlu widać było brak zdecydowania inwestorów, zaś w południe mocniejszy atak niedźwiedzi rozpoczął tendencję spadkową.

Około godziny 14.00 wskaźniki w Paryżu i Frankfurcie traciły po ponad 1 proc. Posiadaczom akcji zdecydowanie nie sprzyjały dane makroekonomiczne. Wskaźnik aktywności gospodarczej w usługach w Niemczech w październiku wyniósł 50,6 punktu i zawiódł oczekiwania analityków, którzy oczekiwali jego wzrostu do 52,1 punktu. Analogiczny wskaźnik dla państw strefy euro obniżył się z 48,4 do 46,4 punktu, sygnalizując zdecydowane pogorszenie się sytuacji. Mocno rozczarowały także zamówienia w niemieckim przemyśle, spadając o 4,3 proc. Spodziewano się ich zniżki o 0,1 proc. Złe informacje napłynęły także zza oceanu. Co prawda stopa bezrobocia zmniejszyła się z 9,1 do 9 proc., jednak zawiodły pozostałe dane dotyczące rynku pracy. W październiku w sektorze pozarolniczym utworzono 80 tys. miejsc pracy, o 15 tys. niej niż się spodziewano i prawie o połowę mniej niż we wrześniu. W sektorze prywatnym zatrudnienie zwiększyło się o 104 tys. osób, wobec oczekiwanych 120 tys. etatów. To także wynik wyraźnie gorszy niż we wrześniu, gdy wzrost sięgnął 191 tys. Indeksy na Wall Street zareagowały na te informacje spadkiem w pierwszych minutach handlu po 0,5-0,6 proc., a jego skala z czasem się zwiększała.

Pełen napięcia i zwrotów sytuacji tydzień przyniósł ponad 2 proc. spadek indeksu naszych największych spółek. Znacznie mniej pomyślny był bilans na głównych giełdach europejskich. W Paryżu i Frankfurcie wskaźniki straciły po ponad 6 proc.