Na fali obaw o to, że europejscy politycy nie zdołają powstrzymać rozprzestrzenienia się kryzysu zadłużenia, dyrektorzy zarządzający czują się zmuszeni do zabezpieczania swoich firm na wypadek upadku strefy wspólnej waluty.

>>> Czytaj też: "Economist": Polska z ubogiego beneficjenta staje się znaczącym graczem

Gdy niemiecka kanclerz Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy jakiś czas temu podnieśli problem potencjalnego wyjścia Grecji ze strefy euro, było to pierwszy w historii przypadek, gdy tak wysocy urzędnicy zakwestionowali trwałość trwającego już 13 lat eksperymentu z unią monetarną.
“Zaczęliśmy myśleć, jak mógłby wyglądać taki upadek eurostrefy” – komentuje Andrew Morgan. „Jeśli będziemy mieli do czynienia z większą zmianą w strefie euro, wówczas wszyscy stajemy w obliczu radykalnie odmiennej sytuacji: kraje, które odrzuciłyby wspólną walutę, musiałby zmierzyć się z ogromną dewaluacją, a to uczyniłoby importowane dobra niezwykle drogimi” – dodaje.

>>> Polecamy: Nowa niemiecka Europa: czy jest tu miejsce dla Polski?

Reklama

Obawy dyrektorów rosną w miarę, jak ministrowie finansów eurolandu rozważają użycie coraz bardziej radykalnych środków walki z kryzysem, łącznie z możliwością skupiania pożyczek EBC za pośrednictwem MFW.

Producenci samochodów, grupy ;energetyczne, producenci dóbr konsumpcyjnych i inne koncerny próbują minimalizować ryzyko poprzez lokowanie rezerw gotówki w bezpiecznych inwestycjach oraz poprzez tworzenie własnych banków, aby deponować środki z EBC.

Niektórzy badają potencjalne skutki prawne rozpadu strefy euro dla transnarodowych kontraktów handlowych I umów pożyczkowych. „Uczestnicy rynku i prawdziwy biznes projektują scenariusze dla rozpadu eurolandu” – mówi Jean Pisani-Ferry, dyrektor brukselskiego think thanku Breugel.

Niektóre firmy o zasięgu globalnym upadek euro traktuje jako poważny, ale możliwy do rozwiązania problem. Juergen Dieter Hoffmann, dyrektor finansowy portugalskiego Volkswagena, przyznaje: “Główna konkluzja jest taka, że wpływ upadku euro nie byłby aż tak negatywny dla naszej firmy, ponieważ jesteśmy głównie eksporterem i należymy do światowej grupy”.

Niektórzy dyrektorzy firm z Francji, Włoch i Hiszpanii posiadają plany na wypadek rozmaitych gospodarczych i finansowych turbulencji, ale nie specjalnie dla upadku eurolandu.

Obawa o stabilność regionu mogłaby stać się jeszcze większa, gdyby było powszechnie wiadomo, że firmy te rozważają najgorszy scenariusz.