W trakcie poniedziałkowego handlu złoty dynamicznie osłabł notując: -1,13% wobec wspólnej waluty, -2,30% w zestawieniu z dolarem amerykańskim oraz -1,29% w przypadku pary z frankiem szwajcarskim. Równocześnie gwałtownie wzrosła rentowność długu na rynku wtórnym, gdzie 10-letnie obligacje skarbowe notowane były po 5,966%.

Bezpośrednim powodem odwrotu od polskich aktywów było pogorszenie się nastrojów na rynkach po nieudanym szczycie Unii Europejskiej. W konsekwencji wspólna waluta gwałtownie traciła, co było dobitnym zobrazowaniem narastającej awersji do ryzykownych aktywów. Pozostałe waluty regionu jak forint czy korona czeska również dynamicznie zniżkowały (EURHUF 1,25%, EURCZK 1,09%).

Negatywnego postrzegania naszej waluty nie zdołały nawet zmienić pozytywne sygnały ze strony instytucji zarówno krajowych jak i międzynarodowych. Narodowy Bank Polski poinformował w raporcie, iż ogólna kondycja polskich banków jest dobra, a w razie zaostrzenia wymogów kapitałowych skala dokapitalizowania wyniosłaby niecałe 6 mld PLN. Ponadto instytucja centralna dodała, że większość banków ma odpowiednie środki, aby zamortyzować potencjalne spowolnienie gospodarcze. O ile wnioski płynące z raportu bez wątpienia są pozytywne to rynek z uwagi na przypadek banku Dexia pomija takie stress-testy traktując je w dużej mierze jako niewiarygodnie.

Kolejnym niewykorzystanym impulsem dla złotego była wczorajsza informacja ze strony agencji ratingowej Moody’s, iż budżet uchwalony na rok 2012r. jest zgodny z ratingiem A2. W uzasadnieniu czytamy, że pokazuje determinacje rządu do konsolidacji finansów publicznych i powinien przyczynić się do obniżenia deficytu. Jest to jednak jedynie pokłosie poprzednich wypowiedzi ze strony agencji ratingowych. Rynek nie odebrał tego doniesienia jako nowego lub mającego rzeczywisty wpływ na notowania.

W trakcie dzisiejszej sesji warto śledzić dane fundamentalne dla gospodarki polskiej, które zostaną podane o godzinie 14.00. Pierwszym z nich będzie odczyt inflacyjny publikowany przez GUS, gdzie spodziewane jest minimalne przyspieszenie inflacji z 4,3% r/r w październiku do 4,4% r/r za listopad. Inaczej niż w przypadku consensusu rynkowego Ministerstwo Gospodarki spodziewa się, że publikacja może wynieść nawet 4,5% r/r, gdzie skala osłabienia złotego znacząco utrudnia powrót do celu inflacyjnego (NBP – 2,5% r/r, +/- 1%). Drugim z dzisiejszych odczytów makroekonomicznych będzie bilans płatniczy publikowany przez NBP. Spodziewany jest wzrost salda rachunku bieżącego do -1840 mln EUR wobec -1901 mln EUR uprzednio. Jednak dane te w większości przypadków pomijane są przez rynek, dlatego trudno oczekiwać, aby w obecnym układzie rynkowym mogły wzmocnić złotego.

Reklama

Od sierpnia złoty stracił już 11,5% wobec zagranicznych dewiz. Pomimo solidnych fundamentów traktowany jest jako część walut regionu. Inwestorzy zagraniczni wykorzystują polską walutę jako środek ekspozycji na rynek środkowo-wschodni ze względu na jej płynność i dostępność na rynku. W chwili obecnej, w zależności od wyliczeń, szacuje się, iż dopiero poziom 4.7 - 4.8 EUR/PLN realnie zagroziłby osiągnięciu poziomu 55% długu publicznego w relacji do PKB. W ostatnim raporcie przygotowanym przez NBP czytamy, iż aktywność instytucji centralnej ograniczyła zmienność złotego na rynku. Wpisuje się to w zapowiedziany sposób prowadzenia polityki interwencji przez tą instytucje, gdzie wyraźnie zaznaczone zostało, iż celem jest spowolnienie trendu, a nie jego odwrócenie. Jednakże w trakcie wczorajszej sesji notowania EUR/PLN jak i USD/PLN dynamicznie przebiły ostatnie szczyty z dnia 30 listopada, a na rynku narasta wyczekiwanie kiedy decydenci zdecydują się na rzeczywiste wsparcie złotego. Kluczowym czynnikiem są tutaj nastroje na rynkach globalnych. Dopiero w przypadku polepszenia się perspektyw i wystąpieniu impulsu wzrostowego na EUR/USD możemy być świadkami wzrostu aktywności NBP i BGK wspierającej złotego. W przeciwnym razie interwencja na mała skalę przyczyniłaby się jedynie do paru godzinnego odreagowania wzrostów.