Po silnej poniedziałkowej przecenie, we wtorek byki podjęły próbę obrony indeksów przed pogłębieniem spadków. Ich kontynuacja groziłaby poważniejszymi konsekwencjami, z testowaniem listopadowego dołka włącznie. Niebezpieczeństwo nie zostało zażegnane, ale pojawił się cień szansy na kilkudniowe choćby odreagowanie. Warunkiem wystąpienia takiego scenariusza jest jednak pojawienie się lepszych danych makroekonomicznych lub sygnałów, że politycy nie spoczęli na laurach i myślą o tym, jak pomóc w wychodzeniu z kryzysu.

Wtorkowe informacje gospodarcze nie były budujące. Rozczarowała sprzedaż detaliczna w Stanach Zjednoczonych, rosnąc w listopadzie o 0,2 proc.. Spodziewano się jej zwyżki o 0,6 proc., a bez uwzględnienia samochodów o 0,5 proc. Lekkim optymizmem powiało za to na rynku długów. Hiszpanii udało się sprzedać bony skarbowe przy nieco niższej niż poprzednio rentowności, a rentowność greckich papierów zwiększyła się minimalnie. Do udanych można też zaliczyć aukcję bonów Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej. Sprzedano papiery o wartości prawie 2 mld euro i osiągnęły one rentowność 0,22 proc., a popyt był ponad trzykrotnie wyższy od podaży.

Indeksy na warszawskim parkiecie zaczęły dzień w pobliżu poziomu z poniedziałkowego zamknięcia. W trakcie pierwszej godziny handlu zmiany ich wartości były niewielkie i żadna ze stron rynku nie zdobyła wyraźniej przewagi. Później nastroje uległy zdecydowanej poprawie. Tuż po południu WIG20 dotarł do 2213 punktów, zyskując 1,8 proc. Poziomu tego nie udało się utrzymać i w drugiej części dnia wskaźnik stopniowo się osuwał. Bykom z coraz większym trudem przychodziła obrona poziomu 2200 punktów. Od rana bardzo dobrze radziły sobie mocno przecenione dzień wcześnie walory banków. Akcje Banku Handlowego zyskiwały początkowo 3 proc. Później ta zwyżka została jednak w całości zredukowana. W najlepszym momencie papiery Pekao szły w górę o 3,5 proc. Także i w ich przypadku po południu skala wzrostu zmniejszyła się do nieco ponad 2 proc. Akcje PKO zwyżkowały o 1,5-2 proc. Do grona liderów z czasem dołączyły także walory spółek surowcowych, zyskujące po ponad 2 proc. Tę wycenę dłużej udało się utrzymać jedynie akcjo Lotosu. Do najsłabszych niemal przez cały dzień zaliczały się papiery Tauronu i Bogdanki, tracące po południu ponad 1 proc. oraz Telekomunikacji Polskiej, zniżkujące o kilka dziesiątych procent.

Na głównych giełdach europejskich optymizmu było znacznie mniej niż w Warszawie. Podobnie jak u nas, indeksy w Paryżu i Frankfurcie na otwarciu zyskiwały jedynie symbolicznie. CAC40 w najlepszym momencie zyskiwał 0,7 proc., a w ciągu dnia ataki niedźwiedzi kilka razy sprowadzały wskaźnik w okolice poniedziałkowego zamknięcia. DAX w południe szedł w górę o 1 proc.

Reklama

Sesja na Wall Street zaczęła się od wzrostu indeksów po 0,4 proc. Jego skala początkowo uległa niemal podwojeniu, jednak po godzinie siła popytu wyraźnie osłabła. To wpłynęło na pogorszenie się nastrojów na naszym kontynencie i większość wskaźników znalazła się pod kreską.

Ostatecznie WIG20 zyskał 0,59 proc., WIG wzrósł o 0,3 proc., mWIG40 spadł o 0,22 proc., a sWIG80 o 0,4 proc. Obroty wyniosły 725 mln zł.