Zdobycie tytułu partnera Goldman Sachs to olbrzymie wyróżnienie na Wall Street poprzedzone latami pracy w spółce. To także gwarancja niebotycznie wysokich zarobków i pracy nad najważniejszymi projektami w banku. Prestiżowy tytuł łatwo jednak stracić – Goldman co jakiś czas przeprowadza tzw. proces de-partneringu i rozstaje się z dawnymi partnerami, nadając przywileje nowym pracownikom. Goldman nie ujawnia jednak oficjalnie nazwisk osób, które tracą stanowiska.

Jak wynika z danych zebranych z notatek służbowych, sprawozdań i raportów firmy , w 2011 r. spółka rozstała się z 37 partnerami, jednocześnie nadając ten tytuł 9 nowym osobom spoza firmy, w tym 6 osobom podczas przeprowadzania join venture w Australii – pisze Bloomberg.

>>> Czytaj też: Goldman Sachs głównym rozgrywającym światowych finansów

Co drugi rok Goldman zaprasza do partnerstwa najlepszych menedżerów i oferuje im premię, której wysokość budzi zazdrości całej Wall Street. Liczba partnerów banku w zeszłym roku sięgała 475. Dla porównania, w czasie IPO Goldmana w 1999 r., tytuł ten posiadało tylko 221 osób. Partnerzy Goldmana znajdują się w grupie największych udziałowców spółki. Na dzień 20. listopada posiadali 13,8 proc. akcji Goldmana – wynika ze sprawozdań spółki.

Reklama

“Odszedłem z Goldman Sachs po fantastycznych 15 latach tylko i wyłącznie z powodów rodzinnych” – mówi Robert A. McTamaney, który został partnerem banku w 2002 r. McTamaney potwierdził, że stracił tytuł w czerwcu tego roku. „Planuje robić teraz coś na własny rachunek, będę pomagać ludziom zarządzać ich pieniędzmi” – dodaje.

Jednak odejście na emeryturę McTamaney’a jest jednym z wielu odejść pracowników, które nie są podawane do publicznej wiadomości przez spółkę. Pozostałe osoby, które „rozwiodły” się z Goldmanem to m.in. Ken N. Murphy, Dioscoro-Roy I. Ramos, Gary B. Schermerhorn, Devesh P. Shah i David H. Voon

“Ci faceci uzbierali całkiem pokaźną fortunę. Mają płynność finansową i mogą odejść w taki sposób, w jaki nie mogliby odejść będąc w partnerstwie z Goldmanem” – mówi Jay W. Lorsch, profesor z Harvard Business School, który prowadził program edukacyjny dla nowych partnerów w latach 80-tych. „Odsetek osób ustępujących ze stanowiska nie jest duży, zwykle nie przekracza 10 proc.” – dodaje Lorch.

Wydaje się jednak, że czasy świetności Goldmana zaczynają powoli mijać. Nowe regulacje finansowe i wymagania kapitałowe nałożone na amerykańskie banki mogą jeszcze mocniej uderzyć w zyski giganta. Hojne bonusy przyznawane menedżerom przez Goldmana i inne wielkie banki stały się obiektem buntu młodych Amerykanów skupionych wokół ruchu „Okupuj Wall Street”.

Kryzys finansowy spowodował, że akcje Goldman Sachs straciły na wartości 43 proc. w tym roku. Zysk netto spółki również zanurkował o 43 proc. w ciągu ostatnich trzech kwartałów – wynika z danych z 30. września. W tym czasie spółka odłożyła 10 mld dol. na wynagrodzenia dla pracowników, co wystarczyło na wypłacenie każdemu pracownikowi 292,836 dol. za ten okres. Jeszcze rok temu, na jednego zatrudnionego przypadało 370 706 dol.

Partnerzy to zwykle najlepiej opłacani pracownicy. Otrzymują większą część swojego wynagrodzenia w postaci akcji. Są zobowiązani trzymać w portfelu przynajmniej jedną czwartą pakietu akcji spółki do czasu, aż odejdą na emeryturę.
W zeszłym roku Goldman awansował na stanowisko partnera 110 osób. W 2006 roku mianowano 115 nowych partnerów.

Spółka jest teraz jednak zmuszona do cięcia kosztów. Chce zaoszczędzić 1,2 mld dol. rocznych wydatków, co oznacza, że pracę może stracić aż 1000 osób. Redukcja kosztów może więc uderzyć również w najlepiej zarabiających menedżerów Goldmana i zwiększyć liczbę „emerytowanych” partnerów.

>>> Czytaj też: Goldman Sachs - najpotężniejsza instytucja finansowa świata

Niektórzy partnerzy, po odejściu na emeryturę kontynuują współpracę z Goldman Sachs poprzez utrzymywanie relacji biznesowych lub pracę w charakterze doradcy banku.

“Ta praca jest niesamowicie ciężka, dlatego ludzie nie zostają na tym stanowisku do końca” – mówi Charles D. Ellis, autor wydanej w 2008 r. książki „The Partnership: The Making of Goldman Sachs”. „Intensywność pracy robi swoje” – dodaje.