Jeszcze do niedawna znaliśmy je głównie z opowiadań osób, które zachwycone wróciły z zakupów w Stanach Zjednoczonych albo z któregoś z zachodnich państw europejskich. W Polsce można było je policzyć na placach jednej ręki, w dodatku zazwyczaj oferowały dość skromny asortyment. Jednak w ostatnim czasie obserwujemy prawdziwy wysyp outletów, i to zarówno stacjonarnych, jak i internetowych. W dodatku oferują coraz więcej produktów. Oprócz odzieży można w nich kupić sprzęt elektroniczny (o 400 zł taniej niż w tradycyjnej sprzedaży), a nawet meble – np. narożnik przeceniony względem ceny katalogowej o 50 proc. Czasem są to produkty z małymi wadami, czasami końcówki kolekcji lub wprost przeciwnie – duże partie towaru, który zalega w magazynach producenta.
Większy asortyment przyciąga więcej klientów. Tylko w 2011 roku cztery największe stacjonarne outlety w Polsce – w Warszawie, Poznaniu, we Wrocławiu i w Krakowie, należące do firmy Neinver – odwiedziło ponad 7 mln osób, czyli o 13 proc. więcej niż rok wcześniej. To przełożyło się na 10-proc. wzrost sprzedaży. Nic dziwnego więc, że coraz więcej przedsiębiorców skłania się do tworzenia outletów także w internecie. Szczególnie że tu utworzenie sklepu jest znacznie tańsze, a rynek e-commerce rozwija się w tempie blisko 30 proc. rocznie.
I dlatego w polskiej sieci działa już kilkadziesiąt tanich sklepów. Od mniejszych, jak Takoui.pl z ofertą ubrań i sprzętów dla dzieci, po Outletowo.pl z setkami przecenionych ubrań tak popularnych marek, jak Reserved czy Stradivarius. Coraz liczniejsze stają się outlety działające jak kluby zakupowe – trzeba zapisać się na specjalne listy klientów i e-mailowo, raz na kilka dni, jest się zawiadamianym o nowych ofertach. Tak jest chociażby w Fasionfriends.pl oferującym wybrane pojedyncze modele marek, takich jak Calvin Klein, Giorgio Armani czy Guess. W Myoutlet.pl zaś dostępne są ubrania od Abercrombie & Fitch, Holliste czy Tommy’ego Hilfigera.
Reklama
Rynek ma tak duży potencjał, że wchodzą na niego coraz bardziej uznane marki, niekoniecznie odzieżowe. Producent kosmetyków Dr Irena Eris na swojej stronie internetowej wyprzedaje końcówki kosmetyków, i to zarówno tych dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Nie próbuje nawet przy tym unikać nazwy „outlet”.
Na klientach poszukujących okazji zarobić postanowił również Komputronik. – To dla nas kolejny kanał dotarcia do klienta – mówi wprost Joanna Tobiszowska z firmy. Dodaje, że to również metoda na pozbycie się sprzętu z lekkimi usterkami, zarysowaniami na obudowach czy modeli powystawowych.
Prawdziwą outletową perełką ma być jednak Exellent Outlet Łazienki, którego serwis internetowy ma ruszyć pełną parą pod koniec lutego. W ofercie będzie miał luksusową armaturę łazienkową takich marek, jak Duravit, Hansgrohe czy Villeroy & Bosch – wszystko od 10 do 50 proc. taniej niż w sklepach.
Końcówki serii znanych marek są tańsze nawet o 50 procent

DGP radzi: Jak kupować w zagranicznych outletach internetowych

Dokładnie przeliczać ceny na złotówki wg przelicznika banku, w którym mamy konto i kartę. Po uwzględnieniu kosztów przesyłki może się okazać, że towar z Niemiec czy Wielkiej Brytanii nie jest tańszy od tego w polskim e-sklepie, a nawet w zwykłym sklepie stacjonarnym.

Gdy kupujemy towar w serwisie aukcyjnym, trzeba dokładnie przeczytać jego opis. Czasem transakcji podlega towar używany lub podróbka.

Często gwarancje na towary kupowane za oceanem nie są honorowane w Polsce. Należy w tej sprawie porozumieć się ze sprzedawcą.

Kupując kilka przedmiotów u jednego dostawcy, należy się upewnić, że zostaną wysłane jedną paczką, aby ograniczyć koszty.