20- i 30-latkowie masowo ruszyli do kuchni. Niespodziewanie okazało się, że z mody na gotowanie mogą się zrodzić poważne biznesy.
Zupa z selera, niby nic specjalnego. Ale na blogu Whiteplate w wykonaniu Elizy Mórawskiej podana w małej, białej miseczce, z kożuszkiem z roztopionego sera, odrobiną sypkiej czerwonej papryki i zielonym listkami ziół wygląda zachwycająco. Na blogu Lawendowy Dom ciasto figowe z kiełkami pszenicy lekko ocieka karmelem, którego spadające krople uchwycił aparat fotograficzny. Za tym uroczym obrazkiem stoją Beata i Lubomir Lipov. Na Kotlet.tv można zaś nie tylko przeczytać przepis na drożdżowe „drzewko szczęścia z wróżbą”, lecz także obejrzeć nagranie, na którym 27-latka Paulina Stępień filmowana przez swojego męża Michała pokazuje, jak wykonać zaskakującą potrawę.
Wszyscy zaczynali od fascynacji gotowaniem. Dziś z hobby uczynili nie tylko sposób na życie, lecz także coraz lepiej prosperujące miniprzedsiębiorstwa. W ich ślady starają się pójść kolejni miłośnicy kuchni. – Jest coraz więcej możliwości, by na tej pasji zarabiać, ale równocześnie konkurencja jest już tak ogromna, że osobom startującym dziś od zera naprawdę trudno się przebić – ostrzega Krystian Cieślak, ekspert od PR z agencji CityBell oraz jeden z organizatorów konferencji blogerów Blog Forum Gdańsk.

Zarobić – to tak łatwo powiedzieć

Rok temu, gdy wydawnictwo Carta Blanca, do tej pory specjalizujące się w przewodnikach turystycznych, postanowiło wydać przewodnik kulinarny „Kuchnia. Produkty spożywcze z czterech stron świata”, zamówiło badanie na temat tego, co Polacy sądzą o gotowaniu. Niespodziewanie okazało się, że blisko dwie trzecie dwudziestolatków woli wieczór z przyjaciółmi w kuchni od wyjścia na imprezę, dwie trzecie kobiet i prawie połowa mężczyzn przyznaje, że pichcenie sprawia im przyjemność, a niemalże 40 procent ogółu uznaje, że gotowanie to ciekawa forma spędzania czasu.
Reklama
Rynek wyczuł ten trend. Książki kucharskie to jeden z najlepiej rozwijających się segmentów literatury poradniczej. Obecnie w polskich księgarniach dostępnych jest blisko tysiąc tytułów. Tomy z przepisami kuchni całego świata (a nie tylko francuską, włoską i chińską, które królowały w latach 90.), pozycje poświęcone wybranym potrawom: dziczyźnie, grzybom, śledziom czy makaronom, wznowione wydania klasyków sprzed dekad czy wieków. Przepisy nawiązujące do literatury, filmów czy seriali i oczywiście książki międzynarodowych sław gotowania. Wciąż wydawane są nowe i to nawet przez wydawnictwa niespecjalizujące się wcale w takiej literaturze, choćby Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne, które obok publikacji na temat ekonomii i marketingu zaproponowało czytelnikom „Specjalności kuchni polskiej”.
Zmieniły się nawet reklamy produktów kulinarnych. Jeszcze kilka lat temu dominowały w nich zabiegane matki, którym rosołki, zupki instant czy zestawy przypraw miały dopomóc w szybkim przygotowaniu nowego dania dla męża i dzieci. Dziś coraz częściej występują w nich młodzi gotujący dla przyjaciół, ukochanych, a nawet rodziców.
Boom na gotowanie najlepiej widać w internecie. Twórcy serwisu Listonic podliczyli, ile w polskim internecie działa blogów kulinarnych. Okazuje się, że jest ich ponad 1,2 tys. Blogerzy nie prowadzą sieciowych dzienników jedynie dla własnej satysfakcji. Miesięcznie aż 9 mln Polaków szuka w sieci przepisów i informacji dotyczących gotowania, a 2,5 mln robi to regularnie, czyli co najmniej raz na tydzień. Na blogi kulinarne wchodzi w takim celu co piąty polski internauta. Wytłumaczenie ich popularności jest proste: ogromny wybór potraw, dyskusje forumowiczów i autorów z licznymi podpowiedziami dotyczącymi wykonania dań i pewność, że przepisy są sprawdzone. Ale to nie wszystko. – Najlepsi blogerzy nic nie jest pozostawiają przypadkowi. Nie piszą wyłącznie o potrawach, ale prezentują też inspirujące pomysły w jaki sposób i przy jakiej okazji można je podać. Z pietyzmem dobierają talerze, sztućce, obrusy – tłumaczy Cieślak i dodaje, że dla autorów istotny jest nie tylko wybór i dopracowanie przepisów, ale także estetyka, aranażacje a nawet odpowiednie oświetlenie potrawy do zdjęcia: – Twórcy blogów tak jak np. Lawendowy Dom robią specjalne sesje zdjęciowe dla magazynów i uczą, jak fotografowaćpotrawy aby wyglądały apetycznie – opowiada. – Ludzie są w stanie włożyć więcej wysiłku i serca w to, co ich naprawdę fascynuje, dlatego też blogi kulinarne, mimo że prowadzone często hobbystycznie, stały się znaczącą częścią krajobrazu w sieci, dostarczającą treści naprawdę wysokiej jakości – tłumaczy Zuzanna Rutkowska, dyrektor zarządzająca serwisu Durszlak.pl, który agreguje blogi kulinarne.



Nic dziwnego więc, że zaczęły one przyciągać nie tylko równie zafascynowanych gotowaniem, lecz także reklamodawców i marketingowców, którzy chętnie zaprezentowaliby swoje produkty w takim otoczeniu. Tu jednak zaczynają się schody. – Są dwie główne przyczyny, dla których marketerom nie udało się do tej pory wykorzystać potencjału reklamowego blogosfery. Bloger, który chce zarobić na swoich treściach, ryzykuje obniżenie ich jakości oraz nadszarpnięcie reputacji. Natomiast marketerowi trudno się poruszać w tak rozproszonym środowisku. Mogą próbować samodzielnie nawiązywać współpracę z pojedynczymi blogami o znaczącym zasięgu, ale licząc się z wyższymi wymaganiami ich autorów przy braku wypracowanego modelu biznesowego – mówi Rutkowska. Cieślak tłumaczy na przykładzie: – Bardzo chętnie na blogach kulinarnych reklamowaliby się duzi producenci mrożonek, półproduktów dań instant. Tyle że to jest sprzeczne z naturą kulinarek, które promują naturalne produkty, jak najmniej chemii w żywności i slow food – mówi.
Co nie znaczy, że prób takiej monetyzacji sieciowej popularności nie było. Wprost przeciwnie. Wszystkim marzy się historia, jaką przeżyła Julie Powell. W 2002 r. ta początkująca pisarka rozpoczęła prowadzenie kulinarnego bloga: Julie/Julia Project. Przez rok gotowała, fotografowała i opisywała swoje doświadczenia z wykonywania potraw Julii Child, autorki niezwykle popularnych w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych książek przybliżających kuchnię francuską. Blog momentalnie zdobył ogromną popularność, a na jego podstawie Powell napisała książkę „Julie i Julia”, którą sfilmowano w 2008 r.

Znaleźć kulinarkę

W tym samym czasie i do polskich kulinarek coraz częściej zaczęli zgłaszać się marketerzy. Jeden z największych sukcesów odniósł wspomniany już White Plate. W 2008 r. w pięciu największych miastach Polski pojawiły się billboardy zachęcające, by go odwiedzić. W ciągu zaledwie dwóch tygodni outdoorowego istnienia liczba unikalnych odsłon wzrosła ponaddwukrotnie, a autorka White Plate Eliza Mórawska stała się znana także poza blogosferą. Szykuje się do napisania książki kucharskiej, a przed ostatnimi świętami Bożego Narodzenia została zaproszona do współpracy przy dodatku „Newsweeka”. Własną książkę kucharską udało się wydać popularnej blogerce Dorocie Świątkowskiej, jest ona zatutułowana oczywiście tak jak jej blog – „Moje wypieki”.
Inaczej zarabia małżeństwo Stępień z Kotlet.tv. Ich kanał na YouTubie zdobył taką popularność, że oboje rzucili pracę w korporacjach. Michał kręci i montuje filmy, Paulina występuje w nich i gotuje. Początkowo większość zysków czerpali ze swojej strony internetowej, a konkretnie z publikowanych na niej reklam display. Kiedy jednak rok temu YouTube uruchomił w Polsce program partnerski, polegający na tym, że serwis dzieli się wpływami z reklam z autorami filmików, wpływy twórców Kotlet.tv gwałtownie podskoczyły.
– To wciąż wyjątki – studzi entuzjazm Cieślak. – Naprawdę tylko nielicznym udaje się wybić na tyle, że mogą zacząć traktować swoją pasję jako główne źródło dochodu – dodaje. Według Rutkowskiej problemem jest rozdrobnienie tego rynku, a metodą na jego obejście „skupienie blogosfery kulinarnej w jednym miejscu porzez agregację treści, dostarczenie narzędzi i organizowanie wydarzeń dla blogerów oraz otwarcie kanału dotarcia do tej grupy dla marketerów”. Stąd pomysł na Durszlak.pl jako kanał do skupionej w jednym miejscu blogosfery kulinarnej z udostępnieniem marketerom możliwości mierzenia działań. – Odnajdzie się tu zarówno branża spożywcza, jak i marki luźno związane z gastronomią– zapewnia Rutkowska.
A nawet jeżeli nie uda się przekuć kulinarnej pasji w interes życia, to nikt blogerom nie odbierze przyjemności z gotowania.
Blogi kulinarne przyciągają nie tylko miłośników dobrej kuchni. Zainteresowanie nimi próbuje też wykorzystać branża reklamowa