Kara wejdzie w życie, jeśli rząd tego kraju nie podejmie w tym roku wystarczających działań w celu trwałego ograniczenia deficytu budżetowego poniżej wymaganych w kryteriach z Maastricht 3 proc. PKB.

"Polska i dość dużo krajów naszego regionu uważało, że sankcje powinny być dwuetapowe: 0,2 proc. PKB (wielkość zamrożonych funduszy - PAP) na pierwszym etapie, a dopiero potem podwyższenie ich do 0,5 proc." - powiedział po spotkaniu minister finansów Jacek Rostowski. Podkreślił, że intencją polskiego postulatu była "obrona interesów wszystkich krajów regionu, nie tylko Węgier", i zapewnienie podobnej "stopniowości w nakładaniu sankcji" jak w przypadku krajów strefy euro. Jednak decyzję Rady UE zaakceptowały same Węgry.

"Uważaliśmy, że nawet w sytuacji, w której prowadzona przez Węgry polityka ma znaczące mankamenty, traktowanie krajów naszego regionu i krajów strefy euro musi być proporcjonalne i sprawiedliwe" - zaznaczył. Chodzi o to, że w ramach pierwszego kroku kara finansowa dla krajów strefy euro, wynikająca z tzw. sześciopaku wzmacniającego unijny Pakt Stabilności i Wzrostu, wynosi 0,2 proc. PKB danego kraju i dopiero potem w razie braku poprawy może być zwiększona do 0,5 proc. PKB.

>>> Czytaj też: Węgry: propozycja KE, by zawiesić fundusze, nieuczciwa i nieuzasadniona

Reklama

Jednak komisarz UE ds. walutowych Olli Rehn ocenił, że porównywanie sankcji wobec krajów spoza strefy euro korzystających z funduszy spójności (m.in. Polska i Węgry) oraz kar stosowanych wobec krajów strefy euro to "jak porównywanie pomarańczy i jabłka". "Po pierwsze kara w przypadku krajów strefy euro ma skutek natychmiastowy, a w przypadku krajów spoza euro jest ona rozciągnięta w czasie. Po drugie, fundusze nie są odbierane tym krajom, lecz one czasowo ich nie otrzymują" - powiedział Rehn.

Podkreślił, że w przypadku krajów euro pobrane w depozyt 0,2 proc. ich PKB może bezpowrotnie przepaść w razie braku poprawy ich finansów, a także że sankcje dla krajów spoza euro są mniej automatyczne, bo przyjmowane, a nie odrzucane większością głosów.

Odnosząc się do zarzutów, że mająca kłopoty z nadmiernym deficytem Hiszpania jest bardziej ulgowo traktowana niż Węgry, podał, że termin zmniejszenia deficytu do 3 proc. PKB dla Węgier minął w 2011 r., a dla Hiszpanii mija w 2013 r. Ponadto Hiszpania zadeklarowała działania na rzecz obniżenia deficytu w 2012 r. i ostateczny kształt jej budżetu będzie znany dopiero w czerwcu; wówczas biorąc pod uwagę majowe prognozy KE uważnie go oceni i w razie potrzeby wyda stosowne rekomendacje.

Zawieszenie przekazania Węgrom środków spójności w ramach procedury nadmiernego deficytu byłoby precedensem w UE; ta kara grozi tylko najbiedniejszym państwom, bo tylko one mają prawo korzystać z Funduszu Spójności. W budżecie UE na lata 2007-2013 dla Węgier przewidziano w ramach polityki spójności 8,6 mld euro. W 2013 roku Węgry powinny dostać z tej puli 1,7 mld euro. Wyliczona przez KE na podstawie rozporządzenia o Funduszu Spójności suma 495 mln euro odpowiada 0,5 proc. węgierskiego PKB i 29 proc. węgierskiej puli funduszy w 2013 roku.

Co prawda węgierski deficyt ma wynieść - według dostępnych w lutym prognoz KE - 3,6 proc. PKB w 2011 roku oraz 2,8 proc. PKB w 2012 roku, ale w następnym roku ma znowu przekroczyć dozwolony limit i osiągnąć 3,7 proc. PKB. Węgrom, jak oceniła KE, udało się obniżyć deficyt nie dzięki reformom, ale jednorazowym decyzjom, a zwłaszcza przeniesieniu środków z prywatnych funduszy emerytalnych do państwowego funduszu. Bez tego - w opinii KE - deficyt Węgier osiągnąłby 6 proc. PKB w ub.r.

Ministrowie finansów przyjęli we wtorek również raport KE ws. nierównowag makroekonomicznych. Wczesny system ostrzegania w tym obszarze także wprowadził tzw. sześciopak. W połowie lutego KE wskazała 12 gospodarek, których nierównowagi makroekonomiczne powinny być dogłębnie przeanalizowane. Są to: Belgia, Bułgaria, Cypr, Dania, Finlandia, Francja, Włochy, Węgry, Słowenia, Hiszpania, Szwecja i Wielka Brytania. Ministrowie uzgodnili, że KE przeprowadzi dalsze analizy przy współpracy i wymianie informacji z tymi krajami.