Początek sprawie rozpatrywanej przez Trybunał Sprawiedliwości UE (potocznie zwany Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości) dał pozew włoskiej spółki zarządzającej prawami autorskimi we Włoszech i za granicą - Societa Consorzio Fonografici. Spółka ta reprezentuje artystów wykonawców i producentów nagrań. Prowadziła negocjacje z włoskim stowarzyszeniem stomatologów, by zawrzeć zbiorowe porozumienie, w którym byłoby określone odpowiednie wynagrodzenie za nadawanie muzyki w prywatnych gabinetach.

Gdy negocjacje zakończyły się fiaskiem, spółka wniosła pozew do sądu przeciwko konkretnemu dentyście. Ten bronił się, argumentując m.in., że nie udostępnia muzyki publicznie, bo gabinet stomatologiczny nie może być uznany za miejsce publiczne. Pacjenci przychodzą do gabinetu wyłącznie na umówione wizyty - tłumaczył.

Gdy sprawa trafiła do sądu apelacyjnego, ten skierował pytanie do ETS. Pytał, czy stomatolog, umożliwiający pacjentom wysłuchanie programów radiowych za pośrednictwem odbiornika radiowego umieszczonego w gabinecie dentystycznym, musi płacić tantiemy.

W czwartek Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że takiego obowiązku nie ma (sygn. C-135/10). Według ETS dentysta, który bezpłatnie puszcza muzykę w swoim prywatnym gabinecie, nie udostępnia jej publicznie w rozumieniu prawa Unii.

Reklama

Trybunał zwrócił uwagę na to, że pacjenci dentysty tworzą zwykle określony, stały krąg osób, a nie ogół ludności. Co więcej, przychodzą kolejno po sobie i zasadniczo nie słuchają tych samych utworów, w szczególności tych, które są nadawane przez radio. A nawet jeśli tego samego utworu słucha kilku kolejnych pacjentów, to nadal jest to ograniczony krąg osób - uznał Trybunał.

ETS zwrócił również uwagę na drugą istotną rzecz - takie odtwarzanie nie ma charakteru zarobkowego. Pacjenci dentysty przychodzą bowiem do prywatnego gabinetu dentystycznego tylko po to, by leczyć zęby. Jedynie przypadkowo i niezależnie od swojej woli słuchają radia.

W czwartek unijny Trybunał wydał również drugi wyrok dotyczący tantiem (sygn. C-162/10). W tym wypadku werdykt był całkiem odmienny. ETS stwierdził, że właściciel hotelu, który umila gościom pobyt, umieszczając w hotelowych pokojach telewizory i odbiorniki radiowe, musi płacić tantiemy, bo nie korzysta z muzyki na użytek prywatny, tylko udostępnia ją publicznie. Określenie "publiczne" oznacza, że chodzi o nieokreśloną liczbę potencjalnych odbiorców i dość znaczną liczbę osób - wyjaśnił ETS.

Trybunał zwrócił też uwagę na to, że udostępnianie utworów nadawanych w radiu i telewizji jest dodatkową usługą, co ma wpływ na standard hotelu i cenę za pokój. Poza tym może przyciągać gości. Skoro zatem właściciel hotelu udostępnia utwory publicznie i w charakterze zarobkowym, to musi płacić godziwe wynagrodzenie za ich odtwarzanie. Ta sprawa wynikła z powództwa irlandzkiej spółki zajmującej się zbiorowym zarządzaniem prawami producentów fonogramów do nagrań dźwiękowych.