Sytuacja na rynku ropy naftowej jest coraz bardziej poważna. Narastające napięcie wokół Iranu, dążącego konsekwentnie do posiadania broni jądrowej, powoduje ryzyko wystąpienia szoku naftowego, porównywalnego do tych najgroźniejszych, których w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat było niemało. Za każdym razem powodowały one poważne perturbacje w gospodarce i na giełdach papierów wartościowych. Ich skala była zależna od dynamiki szoku i czasu jego trwania.

Zależność cen ropy naftowej i koniunktury gospodarczej oraz sytuacji na giełdach nie jest prosta i niezmienna i stanowi przedmiot uważnych obserwacji. Trzeba w nich uwzględniać jeden zasadniczy aspekt. Jeśli wzrost cen ropy wynika ze wzrostu globalnej gospodarki, czyli ma charakter popytowy, przez pewien czas można się nie obawiać rosnących kosztów związanych z tym surowcem. Zupełnie inaczej jest w przypadku wystąpienia zakłóceń po stronie jego podaży. Tego typu perturbacje najczęściej mają źródło albo w konfliktach politycznych, dotyczących głównych producentów i eksporterów ropy, lub wynikają ze zdarzeń nadzwyczajnych, takich jak katastrofy naturalne lub wielkie awarie naftowych instalacji wydobywczych.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat do tych dwóch głównych czynników włączył się trzeci, który zaburza skutecznie utarte i logiczne schematy rynkowe. To polityka pieniężna głównych banków centralnych świata, a przede wszystkim amerykańskiej rezerwy federalnej. Te działania powodują, że tradycyjne prawidłowości zostają w dużej mierze zakłócone. W wyniku dodruku pieniądza rosną jednocześnie ceny niemal wszystkich aktywów na rynkach finansowych i surowcowych. Zwyżkujące ceny ropy naftowej nie hamują tempa wzrostu gospodarczego, który także pobudzany jest dopływem taniego pieniądza. To zjawisko było bardzo dobrze widoczne w latach 2009-2011. Taka sytuacja nie jest jednak normalna i nie może trwać wiecznie. Wiele wskazuje na to, że obecnie mamy do czynienia z wyczerpywaniem się tego schematu. Polityka głównych banków centralnych świata nadal pozostaje luźna, ale już nie tak bardzo ekspansywna, jak jeszcze kilka, kilkanaście miesięcy temu. Tempo wzrostu gospodarczego w skali globalnej gospodarki stało się znacznie bardziej zróżnicowane. W Stanach Zjednoczonych mamy do czynienia z wyraźną poprawą. Z kolei w Europie i Chinach widoczne jest zdecydowane hamowanie. Rosnące ceny ropy naftowej te negatywne tendencje jeszcze podsycają.

Wszystko wskazuje na to, że pobudzające gospodarczy wzrost impulsy pochodzące z obszaru polityki pieniężnej zaczynają wygasać, a na rynku ropy naftowej można spodziewać się silnego szoku podażowego. Ta niebezpieczna mieszanka może pokrzyżować prognozy dotyczące zarówno sytuacji w gospodarce, jak i na giełdach, choć na razie takiego zagrożenia nie widać.

Reklama



ikona lupy />
Inne