We wtorek na otwarciu niemiecki indeks DAX zjechał w dół o 0,49 proc. Francuski CAC 40 spadł o 0,45 proc. a brytyjski FTSE 100 stracił 0,45 proc.

Po początkowym spadku, inwestorzy w Europie koncentrowali wysiłki na podprowadzeniu indeksów w pobliże zamknięcia sesji piątkowej i w wielu wypadkach to się udało.

WIG20 nie zaliczył się do grona szczęśliwców - nie pierwszy już raz - i kontynuował ruch rozpoczęty w piątek, a więc wycofywał się na niższe poziomy po nieudanym trzydniowym szturmie na 2350 pkt. Nie można się pocieszać niskimi obrotami. Owszem, one były niższe niż w piątek, ale należy raczej przykładać do nich poniedziałkową miarę (w poniedziałki nasz rynek zwykle jest mało aktywny).

Jeśli tak na nie spojrzymy, to obroty były wczoraj przeszło dwa razy wyższe niż tydzień wcześniej i najwyższe od poniedziałku 21 listopada. Można więc śmiało mówić o trwającej kontrze podaży, która mimo wysiłków kupujących, osiąga coraz wyraźniejszą przewagę" - ocenił analityk Open Finance Emil Szweda.

Reklama

Według niego dziś rano podaż ma nawet więcej argumentów i może mieć ułatwione zadanie. "Lepsze perspektywy pojawią się za to w drugiej części dnia. Poznamy liczbę rozpoczynanych budów domów w USA i bardzo możliwe, że rynek mieszkaniowy w Stanach zdradzi pewne symptomy poprawy, co zapewne poprawiłoby nastroje inwestorów" - podsumował Szweda. W poniedziałek, na zamknięciu sesji WIG 20 tracił 0,58% i wyniósł 2324,30 pkt, zaś WIG spadł o 0,58 proc. do 41.963,41 pkt. Obroty wyniosły 890,57 mln zł.