Kiedy niemal rok temu Joanna Strzelec-Łobodzińska została pierwszą kobietą, która stanęła na czele polskiej spółki wydobywczej, załodze Kompanii Węglowej zrzedły miny, bo przecież baba w kopalni to pech.
Dziś nikt już tak nie mówi. Kompania Węglowa ma za sobą najlepsze dwanaście miesięcy w historii. Kiedy księgowi największej górniczej firmy w Europie ogłosili, że w 2011 r. spółka zarobiła na czysto 500 mln zł, informacja trafiła na czołówki interentowych serwisów i była jednym z najczęściej klikanych newsów dnia.

Bez parytetów

Nic dziwnego. Śląski moloch zatrudnia ok. 60 tys. osób w 15 kopalniach. To oznacza, że za powodzenie górniczego koncernu każdego dnia kciuki ściska blisko ćwierćmilionowa rzesza ludzi. I choć węgiel kamienny nie należy do pieszczochów unijnych urzędników promujących czyste technologie, to akurat ostatnio górnicy i ich rodziny w przyszłość patrzą nieco spokojniej, nie tylko z powodu astronomicznego zysku.
Przedstawiciele branży energetyczno-węglowej w rozmowie z DGP podkreślają, że jednym z gwarantów pozytywnej przyszłości kompanii jest szefowa, która zwykle osiąga to, co sobie zaplanuje. Jest konsekwentna, a niektórzy mówią, że nawet uparta.
Reklama

60 tys. pracowników zatrudnia Kompania Węglowa, co czyni ją największą firmą górniczą w Europie

– Joanna Strzelec-Łobodzińska jest świetnym przykładem, że do błyskotliwej kariery kobieta nie potrzebuje żadnych parytetów. To jak dotąd najlepszy wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo i energetykę, który teraz ma szansę postawić na nogi Kompanię Węglową – mówi prof. Władysław Mielczarski, jeden z autorów konsolidacji polskiej elektroenergetyki.
Zanim została prezesem węglowego giganta w czerwcu 2011 r., przez 2,5 roku nadzorowała dwie „ciężkie” branże jako wiceminister gospodarki. Mniej przychylni wypominają Strzelec-Łobodzińskiej, że była współautorem umowy z Gazpromem na dostawy gazu, która związała Polskę z rosyjskim potentatem na długie lata; wokół warunków kontraktu do dziś toczą się dyskusje.
Przed objęciem funkcji wiceministra gospodarki (jesienią 2008 r.) Joanna Strzelec-Łobodzińska była związana z energetyką od końca lat 70. ubiegłego wieku. Co ciekawe, do pracy w branży poszła zaraz po studiach prawniczych, które ukończyła na wydziale prawa Uniwersytetu Śląskiego. Strzelec-Łobodzińska przez wiele lat pracowała w Elektrowni Jaworzno III, a później w Południowym Koncernie Energetycznym i tworzącej się wówczas grupie Tauron, gdzie przez dwa lata stała na czele zarządu.

Szczęście sprzyja

Ludzie z branży podkreślają, że atutem byłej wiceminister jest zdolność zjednywania sobie rozmówców. To cecha, która będzie w cenie szczególnie wtedy, gdy przyjdzie jej negocjować zamknięcie nierentownej kopalni Halemba, która zatrudnia 4 tys. pracowników. Choć kopalnia ostatnio poprawiła wyniki, rok w rok ciągnie w dół wskaźniki całego koncernu.
Nasi rozmówcy podkreślają, że Strzelec-Łobodzińska ma jeszcze jeden wielki atut niezbędny do osiągnięcia sukcesu. To szczęście. – Pani prezes ma możliwość działania w warunkach dobrej koniunktury, a ona przecież raz jest, a kiedy indziej jej nie ma – mówi Janusz Steinhoff, wicepremier i wiceminister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka. Steinhoff bardzo chwali zaangażowanie nowej szefowej kompanii w budowę elektrowni węglowej.

500 mln zł zysku netto zanotował koncern w 2011 r., to najlepszy wynik w jego historii

– Z punktu widzenia interesów spółki to szalenie ważny projekt, mogący dać wiele korzyści, a dzięki synergiom – zysków. Z drugiej strony uwarunkowania geopolityczne sprawiają, że jego realizacja nie będzie łatwa i przyjemna. Jeśli jednak komuś może się udać, to właśnie jej – mówi Janusz Steinhoff.
Tym bardziej że już raz jej się udało. Pracując w Południowym Koncernie Energetycznym, odpowiadała za zorganizowanie funduszy na budowę nowego bloku w Elektrowni Łagisza. Zebranie ok. 2 mld zł na początku ubiegłej dekady branża do dziś wspomina z uznaniem.

Kierunek giełda

Menedżerkę za sterami Kompanii Węglowej czekają nie mniejsze wyzwania. Tomasz Tomczykiewicz, nowy wiceminister gospodarki, odpowiadając wczoraj na pytania dziennikarzy dotyczące terminu giełdowego debiutu kompanii, stwierdził, że koncern ma być gotowy do wprowadzenia na parkiet w 2014 r. – W spółce jest jeszcze wiele spraw do uporządkowania. Trzeba pamiętać, że ten obiecujący zysk w 2012 r. pojawił się po raz pierwszy – mówił wiceminister.
Nad firmą wciąż wiszą długi po dawnych spółkach węglowych, w sumie prawie 650 mln zł. Koncern musi je spłacić do 2015 r. Kompania uregulowała już pozostałe długi.

39,2 mln ton węgla kamiennego wyniosło wydobycie Kompanii w 2011 r., co stanowi ponad połowę polskiej produkcji

Spółka pod ręką byłej wiceminister gospodarki mocno zmienia się od strony administracyjnej. Poprawiana jest organizacja. Na początku tego roku z trzystopniowej na dwustopniową została zmieniona struktura organizacyjna. Przestały istnieć centra wydobywcze, w strukturze pozostały tylko kopalnie i zarząd. To wzmocniło pozycję poszczególnych zakładów. Kolejne zmiany dotyczą m.in. centralizacji logistyki i zaopatrzenia, tworzenia centrum usług księgowych czy konsolidacji zasobów różnych spółek, pełniących funkcje pomocnicze.
Węglowy koncern z Joanną Strzelec-Łobodzińską za sterami chce zwiększyć inwestycje. Będzie inwestować m.in. w udostępnienie nowych frontów eksploatacyjnych, park maszynowy i podziemny transport. Zwiększone nakłady przełożą się na wydobycie. Jeszcze w tym roku kompania zakłada roczne wydobycie na poziomie 39,2 mln ton, ale w 2016 r. ma przekroczyć 40 mln ton. Około 2020 r. może to być 42 – 43 mln ton.