Firewall – to słowo, które tłumaczy się jako ściana przeciwogniowa, elektryzuje dziś w Europie wszystkich. Mówiąc obrazowo, to ściana ułożona z pieniędzy, która ma spowodować, że nawet bankructwo Grecji i jej wyjście ze strefy euro nie spowoduje katastrofy w unii walutowej. Te pieniądze mogłyby być rzucone na wykup obligacji włoskich lub hiszpańskich, których oprocentowanie – w przypadku wyjścia Grecji – na pewno poszybowałoby w górę, mogłyby być rzucone na pomoc bankom, albo bezpośrednio na plan ratunkowy dla rządów, które nie radzą sobie z obsługą zadłużenia. Tych celów jednak jest za dużo, a zapora za mała.

Najbliższe tygodnie upłyną zatem europejskim politykom na zastanawianiu się gdzie jest najgorzej i gdzie najpierw uderzą „spekulanci”. Dyskutowano o tym w weekend podczas szczytu G8 w Camp David. Charakterystyczne, że kapitan drużyny, Barack Obama, z największą uwagą słuchał nowego gracza na boisku – Françoisa Hollande’a, a także tradycyjnie już Davida Camerona. Z pozycji napastnika zdjęta została za to Angela Merkel, która, wspólnie z wysłanym właśnie na ławkę rezerwowych Nicolasem Sarkozym, wymyśliła pakt fiskalny – międzyrządowy traktat, który stał się martwy zanim jeszcze wszedł w życie.

Przekonywanie Merkel, żeby oddała piłkę komuś innemu dopiero się zaczęło. Kolejnym etapem będzie nieformalny szczyt przywódców UE 23 maja. 31 maja odbędzie się zaś referendum, w którym Irlandczycy odrzucą zapewne kolejny niezrozumiały dla nich dokument europejski. I bez znaczenia będzie, że tym razem to sam wielki pakt fiskalny, którego nieprzyjęcie pozbawi ich pomocy ze strony funduszy ratunkowych. Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (ESM) zacznie zaś działać dzień później – 1 czerwca.

Reklama

Posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego 6 czerwca, to ostatnia szansa, na prewencyjne decyzje przed greckimi wyborami 17 czerwca. Gdyby wbrew ostatnim sondażom i instynktowi samozachowawczemu Grecy dali większość radykalnej lewicy, która chce odrzucenia programu oszczędnościowego, sytuację może próbować ratować amerykański FED na posiedzeniu 20 czerwca, ale kluczowy i tak będzie poświęcony wzrostowi szczyt unijny 28 i 29 czerwca.

Najpóźniej wtedy wszystkie pomysły, które teraz są jeszcze dość luźne, muszą być zebrane w spójną całość. Całość na tyle wiarygodną, aby rynki finansowe nie zareagowały paniką. Na razie jednak stanowiska są rozbieżne. Komunikat końcowy szczytu G8 można przecież streścić tak: chcemy „promować wzrost i miejsca pracy”… każdy na swój sposób.

Jeśli wierzyć przeciekom najwięcej chciałby François Hollande. Po pierwsze podatek od transakcji finansowych w całej Europie, po drugie – euroobligacje i po trzecie – co sam przyznał na konferencji w Waszyngtonie – dokapitalizowanie hiszpańskich banków poprzez mechanizm europejskiej solidarności.

Czytaj cały artykuł na: