Antykryzysowe rozwiązania napędzają nową bańkę na rynku nieruchomości w Islandii.

Ceny nowych domów w Islandii w ostatnim kwartale osiągnęły rekordowe poziomy rosnąc o ponad 40 proc. w porównaniu z IV kwartałem 2010 r. – informuje agencja Bloomberga, powołując się na oficjalne dane z Reykjaviku. Według danych banku centralnego cena przeciętnego domu wzrosła o 11,3 proc. od końca 2009 r.

Kontrola przepływów walutowych, wprowadzona by chronić Islandię przed odpływem kapitału po załamaniu systemu bankowego, przyczynia się do pompowania bańki na rynku nieruchomości.

Zagraniczni inwestorzy posiadają środki w koronach równowartości ok. 8 mld dolarów, których nie mogą przenieść za granicę, komentuje Thorbjorn Sveinsson z Arion Banku. Gdy rząd sygnalizuje, że regulacje pozostaną w mocy do 2015 r. fundusze napływają do jednej z niewielu możliwych długoterminowych inwestycji – do nieruchomości.

„Jeśli wzrost gospodarczy będzie trwał bez zakłóceń, doprowadzi to do bańki na rynku nieruchomości w ciągu dwóch lat” – twierdzi Asgeir Jonsson, ekonomista z Gamma w Reykjaviku. „Ryzyko powstania bańki jest większe w gospodarce zamkniętej przez kontrolę kapitału.”

Reklama

Obecnie PKB Islandii rośnie szybciej niż w większości europejskich państw. Według Arion tym roku zwiększy się o 3 proc. a w 2013 o 3,9 proc. Gospodarka strefy euro w 2012 r. skurczy się o 0,3 proc, a w 2013 r. ma wzrosnąć o 1 proc.

Islandzki wzrost gospodarczy w znacznym stopniu napędzany jest przez wydatki gospodarstw domowych. Zagrożenie pojawiło się jednak ze strony inflacji , która w kwietniu wyniosła 6,4 proc. Bank centralny od sierpnia czterokrotnie podnosił stopy procentowe.

Szybsza inflacja podnosi ryzyko na rynku nieruchomości, ponieważ większość kredytów hipotecznych jest powiązanych z indeksem CPI. Oznacza to, że wraz ze wzrostem inflacji rośnie obciążenie kredytowe.

Zdaniem Olafura Isleifssona, profesora ekonomii z Uniwersytetu w Reykjaviku na chwilę obecną „pytaniem za milion dolarów pozostaje, czy władze powinny przeciwdziałać bańce spekulacyjnej. Od pewnego czasu oczekuje się, że bilion koron zablokowanych na rynku przez kontrole kapitału ostatecznie znajdzie drogę na rynek nieruchomości.”

Odpowiedź rządzących na grożącą bańkę przyjęłaby najpewniej formę wymuszenia na bankach ograniczenia akcji kredytowej, uważa Jonsson. Jego zdaniem doprowadziłoby to do schłodzenia rynku, ale jednocześnie najbardziej uderzyłoby w prywatnych właścicieli domów.