Już za kilkanaście miesięcy przybędzie funduszy zagranicznych na polskim rynku (obecnie jest ich ok. 260). Wkrótce rząd zajmie się nowelizacją ustawy o funduszach inwestycyjnych, która wdroży do polskiego prawa unijną dyrektywę UCITS IV. Ułatwia ona działalność zagranicznych funduszy na terenie naszego kraju.
Wzrost liczby funduszy zagranicznych to dobra wiadomość dla polskich klientów. Między innymi dlatego, że są one znacznie tańsze od polskich podmiotów. Ale nasze TFI nie obawiają się konkurencji cenowej.
– Zagraniczne fundusze są obecne na polskim rynku od 7 lat i nie zdobyły popularności. Nasi inwestorzy wolą polskie fundusze. Lepiej je rozumieją – mówi Marcin Billewicz, prezes grupy Copernicus kontrolującej Copernicus Capital TFI. W zagranicznych funduszach Polacy trzymali pod koniec 2011 r. 3,3 mld zł, w polskich 118,2 mld zł, mimo że te pierwsze mają zazwyczaj lepsze wyniki.
Reklama
Billewicz przyznaje, że opłaty w Polsce są na poziomach najwyższych w Europie. Jak wynika z raportu „Fund fees in Europe”, opracowanego przez organizację EFAMA zrzeszającą firmy inwestycyjne, w przypadku polskich funduszy akcji całkowite roczne koszty ponoszonych przez ich uczestników wynoszą średnio 3,96 proc., tymczasem w Europie 1,75 proc., a w Stanach Zjednoczonych około 1 proc. W przypadku polskich funduszy dłużnych wskaźnik ten wynosi 1,35 proc., w przypadku europejskich 1,17 proc.
Na dodatek TFI wkrótce dostaną kolejny powód, aby nie obniżać stawek – będą partycypować w kosztach utrzymania nadzoru. Komisja Nadzoru Finansowego zaproponowała w ubiegłym tygodniu, aby TFI odprowadzały składkę roczną w wysokości 0,008 proc. aktywów. Na szczęście nie należy się obawiać, że firmy inwestycyjne wykorzystają ten pretekst do podwyżek.
– Ewentualna opłata, jaką będą musiały ponosić polskie towarzystwa na rzecz nadzoru, jest stosunkowo niewielka. Nie powinna rzutować na wysokość kosztów obciążających uczestników funduszy – mówi Bernard Waszczyk, analityk Open Finance.
Zdaniem specjalistów rekordowe na tle Europy opłaty w polskich funduszach inwestycyjnych utrzymają się przez długi czas.
– Nawet jeśli w najbliższych latach będą obniżki opłat, to symboliczne. Polskie towarzystwa funduszy inwestycyjnych wciąż mają relatywnie niskie aktywa. Nie pozwala im to osiągnąć właściwego efektu skali, który umożliwiłby im znaczące obniżki kosztów operacyjnych. Poza tym ponoszą wysokie koszty dystrybucji – mówi Krzysztof Szypuła z firmy inwestycyjno-doradczej Money Makers. Zgodnie z polskimi standardami do kasy dystrybutorów trafia cała opłata manipulacyjna (płacona przy nabyciu jednostek funduszu) i co najmniej połowa opłaty za zarządzanie.
Billewicz uważa, że jeśli już klienci mają spodziewać się obniżki opłat, to najszybciej w funduszach akcyjnych. – Mają one niestety niezbyt zadowalające stopy zwrotu w długim horyzoncie czasowym, co jest niedopuszczalne w przypadku tego rodzaju podmiotów – mówi Billewicz. Podkreśla, że możliwe jest też odejście funduszy akcyjnych od stałej opłaty w kierunku opłaty od zysków.