„A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda... Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Dialogi niedobre... W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje”. Gdyby teksty do kultowego filmu „Rejs” Marka Piwowskiego powstawały dzisiaj, to tego słynnego dialogu pewnie by nie było. Przestaje istnieć pojęcie nudy. Bo w cyfrowym świecie dzięki wszechobecnemu internetowi współczesny widz w czasie nieciekawych dialogów zabija nudę, przeszukując po prostu sieć. Albo pisze na Facebooku, że dialogi są nudne, komentując to ze znajomymi. Czyli po prostu się nie nudzi.
– Z obserwacji wynika, że Polacy na dobre przestali się nudzić w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Zwłaszcza ci w wieku 13 – 17 i 18 – 24 lat, którzy praktycznie nie rozstają się z przenośnymi urządzeniami podłączonymi do internetu, zawsze są w stanie znaleźć dla siebie jakieś satysfakcjonujące zajęcie – tłumaczy Ewa Góralska, dyrektor zarządzająca domu mediowego PanMedia Western.
Jej firma zleciła Uniwersytetowi Łódzkiemu sprawdzenie, jak Polacy spędzają czas, by wyodrębnić wzorce zachowań. Okazało się, że mówienie o nudzie, jako o zjawisku polegającym na bezczynnym lub niesatysfakcjonującym spędzaniu czasu, przestaje mieć sens. A na pewno nie taki jak kiedyś, gdy Kabaret Starszych Panów śpiewał, że w czasie deszczu dzieci się nudzą. Odkąd mają komputery czy tablety, to już nieaktualne.
– Im młodsze pokolenie tym mniejsze ryzyko nudy. Im mniej lat mają użytkownicy smartfonów, tabletów, czy laptopów, tym częściej są online – podkreśla Ewa Góralska. Właśnie w tej grupie mobilnych internautów już praktycznie każda aktywność w realu chwilę potem ma kontynuację w sieci.
Reklama
Zjawisko to ma już swoją nazwę – smart boredom, czyli inteligentna nuda. Jako pierwszy opisał ją Dominic Harrison z globalnej firmy badawczej Future Foundation, określając najważniejsze trendy w komunikacji w tym roku.
Nasi badacze wyodrębnili kilka wzorców zachowań polskich internautów w tym kontekście. Dwie podstawowe postawy określili mianem podróżnika i researchera. Pierwszy, po tym jak obejrzał programy podróżnicze, też chce zwiedzać i o tym opowiadać. Chętnie biega więc ze smartfonem po mieście, robi zdjęcia i publikuje je na Facebooku. To będzie coraz częstszy sposób zachowania. Researcher to z kolei kolekcjoner praktycznych informacji. Część gromadzi je głównie dla siebie, ale jest też grupa, która chętnie dzieli się potem nimi z innymi.
Kilka postaw zarezerwowanych jest jednak dla młodszego pokolenia 18-, 24-latków. Osoby w tym wieku naukowcy z UŁ dzielą na dwie grupy pod względem zachowań: hipsterów i informatorów. Ci pierwsi wykorzystują internet, by śmiać się z mainstreamowych mediów czy kultury. Drugim cyfrowe media służą, by dzielić się różnymi informacjami, ale przy okazji lansować samych siebie. W tej grupie także dużym uznaniem cieszą się treści najbardziej banalne – na przykład takie, jak będący hitem internetu „mięsny jeż”.
Z punktu widzenia przyszłości i rozwoju mediów najważniejsza jest jednak grupa między 13. a 17. rokiem życia – czyli przyszli odbiorcy mediów. Zdaniem badaczy z UŁ osoby w tym wieku nudzą się najmniej inteligentnie. – Aplikacje, jakich używa nastolatek, nie muszą być rozbudowane na poziomie graficznym. Mogą być znacznie prostsze niż te, które były popularne wśród tej samej grupy wiekowej 10 lat temu – podkreślają. „Czas wolny” w tej grupie to pojęcie puste, bo nastolatki są w ciągłej komunikacji z otoczeniem. Nie grają tylko w jedną grę, ale kilka jednocześnie. Nie czytają tylko jednego tekstu, ale kilka naraz. Szukają coraz większej liczby bodźców, bo... są znudzeni nadmiarem treści napływających z internetu.
ikona lupy />
internet, laptop, komputer / ShutterStock
ikona lupy />
Uzależnienie od internetu / ShutterStock