Nie będziemy przepraszać za to, że rynki finansowe mają do nas zaufanie, mówi bez ogródek niemiecki minister finansów.
Niemcy zarobiły już na kryzysie przeszło 100 mld euro. Dzięki rekordowo niskiej rentowności ich obligacji Berlin może bez dodatkowych cięć w wydatkach szybciej zrównoważyć finanse publiczne.
– Rentowność niemieckich obligacji jest teraz nienaturalnie niska. Nie jest to odzwierciedleniem stabilności finansowej Republiki Federalnej, ale raczej niepewności na rynkach i poszukiwania przez inwestorów pewnych lokat – przyznał minister finansów Niemiec Wolfgang Schaeuble.
W piątek rentowność 10-letnich papierów skarbowych RFN wynosiła 1,16 proc., zdecydowanie poniżej rocznego wskaźnika inflacji w strefie euro (2,4 proc.). To oznacza, że inwestorzy są gotowi dopłacić Berlinowi za możliwość przetrzymywania oszczędności w niepewnych czasach kryzysu.
Jeszcze w 2009 r., gdy kondycja finansowa takich krajów jak Hiszpania czy Włochy nie wydawała się taka zła, Niemcy musiały zapłacić inwestorom komercyjnym 52 mld euro za obsługę wartego około 2 bln euro długu. W przyszłym roku przy takim samym długu jego koszt spadnie do 20 mld euro, szacuje Ministerstwo Finansów.
Reklama
– Jeśli uwzględnić finanse landów i władz miast, które także korzystają z niższych kosztów zaciągania pożyczek, zysk państwa z kryzysu zbliża się do 150 mld euro – uważa Jens Boysen-Hogrefe, ekonomista Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii.
Dzięki takim oszczędnościom Berlin będzie w stanie wypełnić konstytucyjne zobowiązania do ograniczenia do 0,35 proc. PKB strukturalnego deficytu (czyli bez uwzględnienia kosztów obsługi długu) już w przyszłym roku, a więc z trzyletnim wyprzedzeniem. Od tego momentu Niemcy chcą dość forsownie ograniczać dług państwa, który teraz wynosi 82 proc. PKB. Co więcej, w przeciwieństwie do ogromnej większości państw strefy euro uzdrowienie finansów publicznych w Niemczech będzie możliwe bez bolesnych cięć, które zwykle odbijają się na kondycji gospodarki. Podczas gdy takie kraje jak Francja balansują na skraju recesji, Niemcy podwyższyły tegoroczną prognozę wzrostu gospodarczego z 0,7 do 1 proc.
– To tworzy samonapędzający się mechanizm. Szybciej rozwijająca się gospodarka generuje więcej miejsc pracy i pozwala na oszczędności na wydatkach socjalnych, co jeszcze bardziej ogranicza deficyt budżetowy – tłumaczy Jens Boysen-Hogrefe. W tym roku deficyt budżetowy ma wynieść 0,5 proc. PKB wobec 4,5 proc. we Francji i 6,5 proc. w Hiszpanii.
Zdaniem Wolfganga Schaeuble rentowność niemieckich obligacji w normalnych warunkach powinna wynosić nieco ponad 2 proc. Ale minister finansów przyznał, że nie zamierza podejmować jakichkolwiek działań, aby zmienić obecną sytuację. – Nie będziemy przepraszać za to, że rynki finansowe mają do nas zaufanie. Kraje, które płacą zbyt dużo za zdobycie kapitału, muszą kontynuować oszczędności i reformy strukturalne, aby odzyskać zaufanie inwestorów – dodał.
ikona lupy />
Angela Merkel / Bloomberg / Michele Tantussi