Gospodarki wschodzące - Chiny, Indie i Brazylia - również spowolniły. Pogarszająca się sytuacja Hiszpanii budzi niepokój na całym świecie. To jedna z konsekwencji globalizacji - komentuje AP.

Nigdy wcześniej gospodarki całego globu nie były tak ściśle powiązane; jeśli w jednym regionie następuje kryzys, odczują to też inne zakątki świata. To dlatego problemy strefy euro odbijają się źle na sytuacji fabryk w Chinach, co z kolei zmniejsza ich zapotrzebowanie na importowaną z Brazylii rudę żelaza.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy zrewidował swoje prognozy dla światowej gospodarki, która w jego ocenie wzrośnie w tym roku tylko o 3,5 proc. To najsłabsze tempo rozwoju od 2009 roku - przypomina AP.

Na razie jednak niewielu ekonomistów przewiduje kolejną globalną recesję. Banki centralne Chin, Wielkiej Brytanii, Brazylii, Korei Płd. oraz UE obniżyły w czerwcu stopy procentowe, by ożywić wzrost.

Reklama

Jednak wielu ekspertów uważa, że europejscy politycy nie działają dostatecznie szybko, by umocnić sektor bankowy i zmniejszyć koszty, po jakich Hiszpania i Włochy pożyczają pieniądze na rynku. Obawiają się, że sytuacja gospodarcza UE jeszcze się pogorszy.

Globalne spowolnienie źle wpływa na amerykański eksport, który - odkąd w czerwcu 2009 roku oficjalnie skończyła się tamtejsza recesja - odpowiadał aż za 43 proc. wzrostu gospodarki USA.

Sytuacja w Chinach odbija się na Brazylii (ósmej co do wielkości gospodarce świata). Zmniejsza się popyt na brazylijską soję, rudę żelaza. Spada eksport dóbr do pogrążonej w kryzysie Europy. Rokowania dla czwartej gospodarki świata - Indii - są również złe.

"W dzisiejszym, gospodarczo sprzężonym świecie nie możemy sobie już pozwolić na to, by jedynie obserwować co się dzieje za granicami krajów - powiedziała szefowa MFW Christine Lagarde na początku lipca. - Kryzys nie uznaje granic. I ten kryzys puka do naszych wszystkich drzwi".