Obawy, że rząd Hiszpanii stanie na skraju bankructwa i będzie musiał wystąpić o pomoc do Brukseli, wywołały w ubiegłym tygodniu bardzo duże zaniepokojenie na rynkach.
We wtorek euro było wymieniane za 1,208 dol., co jest najniższym poziomem od czerwca 2010 r. Indeks giełdy londyńskiej FTSE stracił 2,09 proc., paryski CAC40 2,89 proc., a frankfurcki DAX 3,18 proc. Z kolei Warszawski Indeks Giełdowy stracił aż 3,29 proc. Na dodatek do rekordowego poziomu (7,46 proc.) wzrosła rentowność 10-letnich hiszpańskich obligacji. Przy takich stawkach kraj w dłuższej perspektywie nie jest w stanie samodzielnie obsługiwać swojego długu.
Przyczyną takich reakcji była wiadomość, że po Walencji także Murcja wystąpiła o pomoc do rządu w Madrycie. Zdaniem hiszpańskich mediów łącznie sześć regionów nie będzie w stanie samodzielnie finansować swoich wydatków. Do tego doszło jeszcze oświadczenie Brukseli, że unijna pomoc dla hiszpańskich banków będzie obciążała budżet państwa. To zwiększa ryzyko, że Hiszpania nie spłaci swoich zobowiązań wobec inwestorów prywatnych.
Reklama

Jorge Nunez, ekspert Center for European, rozmawia z Jędrzejem Bieleckim

Dlaczego hiszpański rząd federalny stracił kontrolę nad finansami regionów?
To się zaczęło już w połowie lat 90. Wówczas konserwatywny rząd Jose Marii Aznara przyjął ustawę o liberalizacji systemu finansowego państwa i przekazaniu szerokich kompetencji budżetowych władzom regionalnym. Liczył, że uda się w ten sposób zneutralizować ruchy nacjonalistyczne Basków, Katalończyków i innych społeczności, a w ostateczności oddalić ryzyko rozpadu państwa. Władze w Barcelonie czy Walencji otrzymały szerokie kompetencje w zakresie edukacji, służby zdrowia, policji, wymiaru sprawiedliwości.
Szersze kompetencje niż nawet te, które mają Bawaria i inne landy niemieckie?
Nie, to są kompetencje porównywalne. Podobnie jak udział finansów regionalnych w całych wydatkach państwa. Dziś dług regionów stanowi około 22 proc. całości zobowiązań Hiszpanii. Problem w tym, że bardzo szybko w ostatnich latach rósł. To właśnie zaniepokoiło rynki finansowe.
To dlaczego w Republice Federalnej wydatki landów nigdy nie wymknęły się spod kontroli, a w Hiszpanii tak się stało. Natura federalizmu w obydwu państwach jest podobna.
Przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze w wielu hiszpańskich regionach nastroje nacjonalistyczne pozostają bardzo silne. Dlatego ich władze chciały wykazać, że skuteczniej walczą o interesy mieszkańców, i maksymalizowały wydatki. Przede wszystkim jednak Niemcy, mimo presji międzynarodowej, nigdy nie przeprowadziły takiej liberalizacji systemu finansowego jak ta, która dokonała się w Hiszpanii. Na przykład banki udzielały kredyty na zakup tylko 30 – 50 proc. kosztów nabycia mieszkania, a nie jak hiszpańskie banki na 100 czy nawet 120 proc. kosztów nieruchomości. Skorzystały z tego władze regionów, pobierając kredyty na ogromne inwestycje pod zastaw terenów i nieruchomości komunalnych. Wówczas panowało przekonanie, że regiony zbankrutować nie mogą, bo w ostateczności pomoże im hiszpańskie państwo, które wypłacalne pozostanie zawsze. Dlatego banki ochoczo dawały kredyty.
Problem w tym, że państwu zabrakło pieniędzy.
W Kortezach (parlament Hiszpanii – red.) uchwalana jest ustawa, która zobliguje regiony do utrzymania zrównoważonych finansów, jak w Niemczech. Niemieckie rozwiązanie powinno zapobiec w przyszłości powtórce tego, co dzieje się dziś. Teraz czas na spłatę długów regionów z przeszłości. Zresztą tu doszło do paradoksalnej sytuacji: niejednokrotnie te długi odpowiadają stu i więcej latom dochodów regionów.
Czy budżet Hiszpanii udźwignie taki ciężar?
Nie widzę takiej możliwości. Tu chodzi o zwykłą matematykę. Rentowność hiszpańskich obligacji dalece przekracza tempo, w jakim może rozwijać się gospodarka. A to oznacza, że odsetki od długu będą się tylko akumulować i nawet przy ogromnym wysiłku państwa dług będzie rósł, a nie malał. Hiszpania będzie więc musiała wystąpić do Brukseli o pomoc przed bankructwem. Zrobi to w najbardziej dogodnym momencie.
ikona lupy />
Jorge Nunez, ekspert Center for European / DGP