Tygodnik w artykule redakcyjnym krytykuje propozycję państw obcięcia wydatków na politykę zagraniczną, według której rezerwa przeznaczona na pilną pomoc zmniejszyłaby się do 100 mln euro. Zestawia to z deklaracjami poniedziałkowej Rady UE ds. zagranicznych, która oznajmiła, że gdy tylko w Syrii zacznie się transformacja demokratyczna, "UE jest gotowa do nowego i ambitnego partnerstwa z tym krajem".

"Rządy w całej Europie muszą ciąć swoje budżety" - przyznaje "EV". Jednak - dodaje - "sprawa zaczęła wyglądać zupełnie inaczej, gdy Rada ds. ogólnych (która obradowała we wtorek w Brukseli-PAP) zaczęła rozważać inne elementy proponowanego budżetu UE. Rządy krajów powiedziały wówczas, że chcą zwiększyć wydatki na politykę spójności, czyli fundusze, które mają pomagać biedniejszym regionom Europy i biedniejszym grupom społeczeństwa - choć w praktyce są szerzej wydawane, niż jest to potrzebne". Tygodnik przypomina, że pieniądze przeznaczone na politykę spójności wydawane są w krajach członkowskich.

"Osoba z zewnątrz, która nie słyszałaby retoryki z poniedziałku, a widziałaby tylko wtorkowe skomplikowane kalkulacje (budżetowe), mogłaby dojść do wniosku, że UE, daleka jest od patrzenia globalnie i od poparcia jedynej szansy wprowadzenia demokracji do świata arabskiego, a zajęta jest nabijaniem własnej kiesy" - pisze "European Voice".

To prawda - przyznaje - że obecnie opcje działania wobec Syrii i reżimu prezydenta Baszara el-Asada są ograniczone. "Jednak to, że Unia może tylko stać i przyglądać się, nie znaczy, że ma pozostać bezczynna. Powinna przygotować się na przyszłość Syrii bez Asada - w tym zapewnić pieniądze, by pomóc w odbudowie zniszczonego społeczeństwa, gospodarki i instytucji" - postuluje tygodnik.

Reklama

"Aspiracje UE, by być 'globalnym graczem' muszą być poparte czymś więcej niż myśleniem życzeniowym" - wskazuje "European Voice".