USA nie zaakceptują opłat za emisję CO2 dla linii lotniczych. Odwet Waszyngtonu zaszkodzi europejskim przewoźnikom, także naszemu LOT.
Rośnie światowy sprzeciw wobec unijnych prób narzucenia liniom lotniczym dodatkowych opłat za emisję CO2. Amerykański Senat wkrótce ma zaaprobować przyjętą już przez izbę niższą ustawę zakazującą liniom uiszczania opłat, które wprowadziła Komisja Europejska. USA zawarły w tej sprawie szeroką koalicję z 16 innymi państwami, w tym Chinami, Indiami, Japonią i Rosją.
Decyzja senackiej komisji transportu, która zaleciła izbie wyższej przyjęcie ustawy, zbiegła się ze spotkaniem przedstawicieli 17 państw w Waszyngtonie. Amerykanie wkrótce zakończą ścieżkę legislacyjną (opozycja popiera w tej sprawie administrację Obamy), Chińczycy podobny zakaz wprowadzili już wcześniej. To sposób na wzmocnienie pozycji własnych linii lotniczych w wojnie z Brukselą. Ta bowiem nakazała, by linie, których samoloty lądują lub startują na terenie UE, Islandii i Norwegii, płaciły za zużyty CO2 na takich samych zasadach, na jakich płacą fabryki czy elektrownie.
Opłaty za bieżący rok miałyby być uiszczane od kwietnia 2013 r., gdy eksperci skończą szacowanie, ile dokładnie miałyby one wynosić. Ze wstępnych wycen wynika, że linie lotnicze mogłoby to kosztować nawet 700 mln dol. rocznie. Koszty zostałyby oczywiście przerzucone na pasażerów. W przypadku lotów międzykontynentalnych cena biletu wzrosłaby w zależności od źródła od 4 do 24 euro. Nieuiszczenie rachunku grozi karami nawet do 100 euro za tonę gazu.
Reklama
Większość pozaeuropejskich państw świata zareagowała oburzeniem. W myśl ich interpretacji Bruksela uzurpuje sobie prawo do rozciągnięcia własnej jurysdykcji podatkowej na cały świat. Linie miałyby bowiem płacić nie tylko za odcinek pokonany na terytorium UE, ale za całą trasę. „Zebrane środki niekoniecznie zostaną wykorzystane na rzecz ochrony środowiska, a w istocie mogą być przekazane na walkę z kryzysem zadłużenia” – wskazało stowarzyszenie amerykańskich linii lotniczych Airlines for America.
Amerykanie woleliby, by sprawą emisji dwutlenku węgla przez samoloty zajęła się Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego (ICAO). W myśl interpretacji Białego Domu ewentualne opłaty za CO2 mogą zostać przyjęte jedynie na najwyższym, globalnym szczeblu, aby uniknąć chaosu kilkunastu różnych polityk emisyjnych. Bruksela nie mówi nie. Tyle że ICAO zajmie się tą sprawą najwcześniej w kwietniu 2013 r. A wtedy pierwsze faktury za CO2 trafią już do linii lotniczych. Jeśli UE nie zgodzi się wstrzymać z narzucaniem opłat do momentu ich uchwalenia przez ICAO, w grę wchodzi kilka rozwiązań odwetowych: ograniczenie liczby lotów do Unii czy wprowadzenie restrykcji wobec linii lotniczych z Europy (na czym mógłby ucierpieć także LOT). W przyszłym roku grozi nam wojna na niebie. Tym razem wyjątkowo z udziałem lotnictwa cywilnego.