Ogłoszony w piątek raport rządowy o sytuacji na rynku pracy wywołuje sprzeczne komentarze, co do jego możliwych politycznych implikacji, zwłaszcza w odniesieniu do toczącej się obecnie w USA wyborczej kampanii prezydenckiej.

Jak podało Ministerstwo Pracy, w lipcu przybyło w USA 163 tys. miejsc pracy, więcej niż przewidywali ekonomiści. W sondażu agencji Bloomberga 89 ekonomistów przewidywało przyrost tylko 100 tys. miejsc pracy.

Wynik lepszy od oczekiwanego wywołał w piątek rano (czasu USA) hossę na giełdzie papierów wartościowych w Nowym Jorku, gdzie wskaźnik Dow Jones podskoczył o ponad 240 punktów bazowych.

Rząd podał jednak równocześnie, że w lipcu wskaźnik bezrobocia wzrósł do 8,3 procenta - z 8,2 procenta w poprzednim miesiącu.

Komentując w piątek rządowy raport prezydent Barack Obama ponownie wezwał Kongres do uchwalenia planu przyspieszenia wzrostu przygotowanego przez administrację. Jest on blokowany przez Republikanów, gdyż przewiduje m.in. podwyżkę podatków od najzamożniejszych Amerykanów.

Reklama

Agencja AP napisała, że "silniejszy wzrost liczby miejsc pracy może pomóc w spełnieniu się nadziei prezydenta Baracka Obamy na reelekcję".

Tymczasem agencja Reutera podkreśla tendencję spowolnienia wzrostu gospodarki od wiosny br., co - jak pisze - "rokuje kłopoty dla prezydenta Obamy".

Przypomina się, że żaden prezydent USA po II wojnie światowej nie został wybrany na drugą kadencję, jeśli bezrobocie przekraczało 8 procent - jak to się dzieje obecnie.

Zwraca się uwagę, że wskaźnik bezrobocia w wysokości 8,3 procenta nie oddaje w pełni trudnej sytuacji na rynku pracy. Statystyki ujmują tylko osoby, które zarejestrowały się jako bezrobotni, a nie tych, którzy zrezygnowali z dalszego poszukiwania pracy.

Wskaźnik 8,3-procentowego bezrobocia nie uwzględnia także osób, które pracują tylko na pół etatu, chociaż wolałyby w pełnym wymiarze godzin, gdyż zarabiają o wiele mniej. Ci ostatni określani są w USA, jako "nie w pełni zatrudnieni". Rząd rejestruje ich w statystykach, jako odrębną kategorię "U" (od: underemployed). W całym kraju wskaźnik "U" to 14,9 procenta, a w niektórych stanach, jak Nevada i Kalifornia, przekracza on 20 procent.

Prawicowe kręgi komentują najnowsze dane z rynku pracy jako potwierdzenie, że polityka ekonomiczna Obamy hamuje wzrost.

Koalicja na rzecz reformy podatkowej RATE wezwała do obniżenia podatków od korporacji. Organizacja "Stop The HIT" zaapelowała o odwołanie podatku od biznesu na ubezpieczenia zdrowotne, który jest dla niego - jej zdaniem - zbyt dużym obciążeniem. Podatek ten wprowadzono w ramach reformy systemu ochrony zdrowia, uchwalonej z inicjatywy administracji Obamy.