Przemawiając w piątek w Las Vegas, były gubernator Massachusetts uznał wzrost bezrobocia do 8,3 proc. za - jak powiedział - "niezwykły dowód porażki" polityki rządzącej administracji i "kolejny cios dla rodzin borykających się z kłopotami materialnymi". Romney przypomniał, że jest to "najdłuższy w historii USA okres utrzymywania się bezrobocia na poziomie powyżej 8 procent".

Jak poprzednio, skrytykował też Obamę jako orędownika polityki rozbudowy rządu federalnego, zwiększania regulacji w gospodarce i podwyższania podatków.

Poprzedniego dnia w przemówieniu w Golden w stanie Kolorado Romney przedstawił - jak to nazwał - "plan na rzecz wzmocnienia klasy średniej". Jest on reklamowany w jego spotach telewizyjnych i radiowych w 13 stanach. Plan kładzie nacisk na zwiększenie niezależności USA od zagranicznych źródeł energii, poprawę stanu edukacji, ożywienie handlu zagranicznego i pomoc dla drobnego biznesu.

Komentatorzy uważają, że Romney - uchodzący za rzecznika interesów bogaczy, którego niewiele obchodzi los zwykłych ludzi - pragnie w ten sposób poprawić swój wizerunek wśród średniozamożnych i uboższych wyborców.

Reklama

Chce także - zdaniem obserwatorów - odwrócić uwagę od negatywnych przeważnie ocen, z jakimi spotkała się jego niedawna podróż zagraniczna, do Wielkiej Brytanii, Izraela i Polski. W relacjach z tej podróży media wybijały głównie gafy Romneya i jego współpracowników.

Innym problemem Romneya są powtarzające się doniesienia, że nie zapłacił niektórych podatków. Zarzucił mu to lider demokratycznej większości w Senacie, Harry Reid, bez podania jednak źródła informacji na ten temat. W piątek Romney oświadczył, że płaci co roku podatki od swoich dochodów i oskarżył senatora Reida, że rozpowszechnia nieprawdę.