Palaniappan Chidambaram, jeden z najbardziej wpływowych polityków Indii, po raz trzeci objął resort finansów, by przywrócić indyjskiej gospodarce tempo wzrostu, którym imponowała przez ostatnie lata.

Na podaną na początku sierpnia wiadomość, że 67-letni Chidambaram został nowym ministrem finansów, giełda w Bombaju zareagowała najwyższymi od miesiąca wzrostami notowań, a przedsiębiorcy, bankierzy i zagraniczni inwestorzy odetchnęli z ulgą i nadzieją. Zwłaszcza że w pierwszym publicznym wystąpieniu w roli ministra finansów Chidambaram zapowiedział, że za najważniejszy cel uważa przyciągnięcie do Indii zagranicznych inwestorów i odbudowę ich zaufania do indyjskiej gospodarki.

Napływ zagranicznego kapitału ma zaś stać się zastrzykiem ożywiającym indyjską gospodarkę, której tempo wzrostu spadło w tym roku do najniższego od dziewięciu lat poziomu 5,3 proc. Kiedy Chidambaram zarządzał indyjskimi finansami w latach 2004-08, tempo wzrostu gospodarki kraju było prawie dwukrotnie wyższe.

Pochodzący z Tamilnadu Chidambaram objął stanowisko ministra finansów po raz trzeci. Za pierwszym razem sprawował je zaledwie przez kilka miesięcy w 1998 r. Ale gdy objął tę posadę ponownie w 2004 r., uznano go za jednego z głównych architektów indyjskiego cudu gospodarczego. Dał się poznać jako minister wyjątkowo kompetentny i skuteczny, zwolennik prywatyzacji i jak najszerszego otwarcia na świat indyjskiej gospodarki, skrępowanej przez pół wieku państwową kontrolą i nadzorem. Ekonomiści nie mogli się nachwalić budżetów, przygotowywanych przez jego ministerstwo.

Resort finansów oddał w listopadzie 2008 r., gdy po zamachu terrorystycznym w Bombaju premier Manmohan Singh zwolnił krytykowanego za akcję ratunkową ministra spraw wewnętrznych, a jego stanowisko powierzył Chidambaramowi. Na stanowisku ministra finansów zastąpił go weteran indyjskiej polityki Pranab Mukherjee. W lipcu Mukherjee został wybrany na prezydenta Indii, a Chidambaram po raz trzeci został ministrem finansów.

Reklama

Ma ożywić gospodarkę, która - gdy indyjskimi finansami zarządzał Pranab Mukherjee - popadła w stagnację. Głównie za sprawą światowego kryzysu, ale także z powodu niezdecydowania ministra Mukherjee, który, unikając za wszelką cenę kłótni w koalicyjnym rządzie, rezygnował z ryzykownych reform lub odkładał je na później. Ustępliwość wobec populistycznych koalicjantów nie tylko wyhamowała tempo wzrostu gospodarczego, ale stworzyła warunki dla rozkwitu korupcji.

Zniechęceni zagraniczni inwestorzy zaczęli wycofywać z Indii pieniądze; w 2009 r. wypłynęło z Indii trzy miliardy dolarów zagranicznego kapitału, w 2010 r. - ponad siedem, w zeszłym roku już ponad dziesięć. Symbolicznym przejawem kryzysu, w jaki mogą popaść Indie, stała się potężna awaria sieci energetycznych, która w poniedziałek i we wtorek pozbawiła prądu ponad 600 mln ludzi w 20 z 29 stanów kraju. Tego samego dnia Chidambaram obejmował po raz trzeci stanowisko ministra finansów.

W pierwszym wystąpieniu w roli ministra Chidambaram zapowiedział, że będzie zabiegał o stworzenie jak najlepszych warunków zagranicznym i krajowym inwestorom. Obiecał, że postara się obniżyć podatki i stopy procentowe. Prosił jednocześnie inwestorów o cierpliwość, zaufanie i zrozumienie, bo w sytuacji głębokiego kryzysu gospodarczego na Zachodzie i trzeciej w ciągu ostatnich dziesięciu lat suszy w Indiach, nie wszystkie obietnice będzie mógł spełnić od razu.

O zrozumienie i współpracę Chidambaram poprosił też koalicyjnych i opozycyjnych posłów, którzy w ostatnich latach blokowali w parlamencie projekty reform, a nawet zrywali całe posiedzenia parlamentu. Na zrozumienie opozycji Chidambaram nie będzie mógł jednak za bardzo liczyć. W 2014 r. Indie czekają wybory parlamentarne i sukcesy rządu ułatwią wygraną rządzącej partii Indyjskiego Kongresu Narodowego.

Nominacja Chidambarama na ministra finansów spotkała się z aplauzem inwestorów i ekonomistów w Indiach. "Nominacja Chidambarama była najlepszym z możliwych wyborów" - uznał Sonam Udasi z bombajskiej grupy inwestycyjnej IDBI Capital. "Już pierwsze wystąpienia Chidambarama pomogą przywrócić zaufanie zagranicznych inwestorów" - powiedział Rajiv Kumar z Federacji Indyjskich Izb Handlu i Przemysłu. "Ma wielkie doświadczenie i jeśli ktoś miałby ożywić indyjską gospodarkę, to właśnie on" - dodał.