Ich zdaniem tracić będzie natomiast krajowy rynek długu. Polskie dane makroekonomiczne powinny być neutralne dla inwestorów i rynki nadal powinny podążać za sentymentem globalnym.

"W przyszłym tygodniu rynek walutowy pozostanie pod wpływem sytuacji na świecie, tego, jak będą się tam kształtować nastroje. Wydaje mi się, że nie powinno być gorzej niż obecnie, więc nie spodziewałbym się osłabienia złotego. Raczej będziemy wokół obecnego poziomu i wydaje się, że złoty powinien obronić poziom 4,10 za euro" - powiedział PAP Bartłomiej Rostek, diler z ING BSK.

"Złoty od dawna już nie reaguje bezpośrednio na nasze dane makro, więc nie sądzę, żeby odczyt inflacji mógł wpłynąć na rynek" - dodał.

Dane o inflacji za lipiec GUS opublikuje we wtorek o godz. 14.00.

Reklama

Zdaniem Rostka, niewielka aktywność na rynku sprawiła, że notowania złotego w piątek nieznacznie traciły.

"Aktywność inwestorów jest ograniczona, bo mamy już koniec tygodnia. Te spadki wartości wynikają z wyprzedaży polskich obligacji przez zagranicę oraz po części przez spadający kurs euro-dolara. Spadki są widoczne, gdyż płynność była dość limitowana" - dodał.

Zdaniem Mateusza Milewskiego, dilera SPW z banku BGŻ, w przyszłym tygodniu na rynku obligacji należy spodziewać się spadku cen papierów, gdyż obecnie na rynku dominuje podaż.

"Rynek stoi obecnie pod znakiem podaży i ta tendencja utrzyma się także po weekendzie. Od dwóch dni widać na rynku więcej ofert sprzedaży. Dane makro raczej nie będą miały większego wpływu na sytuację, obecnie inwestorzy zaczęli się obawiać, czy rządowi uda się dopiąć budżet w 2012 r., czy jednak deficyt troszkę się zwiększy" - powiedział PAP Milewski.

"Te czynniki sprawiają, że należy oczekiwać raczej spadków cen na rynku. Jeśli papiery 10-letnie przełamią poziom rentowności 5,00 to uważam, że już w przyszłym tygodniu dojdziemy do poziomu 5,10" - dodał.

Milewski ocenia, że piątkowe spadki cen krajowych papierów spowodowane są przede wszystkim tracącym złotym.

"Rynek dzisiaj podążał za walutą, więc gdy złoty tracił, także rynek obligacji to odczuł. Rentowności rosły na całej krzywej, zarówno na długim, jak i na krótkim końcu" - dodał.