Prokuratura Okręgowa w Gdańsku sprawdza, czy złoto znalezione podczas przeszukania siedzib spółek i miejsc mających związek z działalnością firmy Amber Gold było przechowywane na potrzeby jej klientów.

Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeszukali w ubiegłym tygodniu, na zlecenie prokuratury, 14 miejsc związanych z działalnością Amber Gold oraz OLT Express.

Śledczy zabezpieczyli dane teleinformatyczne oraz ok. 500 segregatorów, w których znajdowały się faktury, przelewy związane z działalnością poszczególnych firm, a także 57 kilogramów złota, kilogram platyny oraz mniej niż kilogram srebra.

"Do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zgłosiło się do tej pory prawie 700 osób pokrzywdzonych przez Amber Gold. Przez weekend ponad 150 osób zostało przesłuchanych. Materiał z przesłuchania wszystkich osób, które do nas przychodzą, zostanie załączony jako dowód dla prowadzącej śledztwo prokuratury" - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik ABW Maciej Karczyński.

ABW ogłosiła w piątek, że w ramach prowadzonego śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w spółce Amber Gold osoby pokrzywdzone przez tę firmę mogą zgłaszać się do Delegatur ABW w całej Polsce.

Reklama

"Bardzo istotnym ustaleniem będzie teraz jednoznaczne stwierdzenie, czy firma Amber Gold zabezpieczone złoto kupiła dla siebie i na własny rachunek, czy te kruszce zostały zakupione w celu przechowania dla swoich klientów i osób, które zawarły umowy o lokaty terminowe" - powiedział w poniedziałek dziennikarzom Wojciech Szelągowski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Szelągowski był też pytany o weekendowe doniesienia mediów o tym, że w firmie Marcina P. podczas przeszukania odkryto milion złotych w gotówce. "Nie posiadam żadnej wiedzy dotyczącej ujawnienia jakichś dodatkowych kwot poza kruszcami" - powiedział.

"Obecnie nie posiadam jakichkolwiek informacji mogących potwierdzić bądź zaprzeczyć informacjom o tym, że pieniądze Amber Gold były wywożone z kraju. Nie jest także wiadomo, czy taka wersja śledcza jest w ogóle analizowana" - tak Szelągowski skomentował inne doniesienia medialne, że pieniądze spółki mogły być wywożone w samolocie do Niemiec.

"Nie posiadam żadnych informacji w zakresie badania ewentualnych powiązań Marcina P. z innymi osobami. Jeśli takie powiązania nawet są badane, to sam fakt ich przeprowadzania jest objęty tajemnicą postępowania przygotowawczego" - dodał Szelągowski.

Według TVN 24 Marcin P. w sprawie linii lotniczych OLT Express miał się kontaktować w jednym trójmiejskich biznesmenów, powiązanym z nieżyjącym gangsterem Nikodemem S. ps. Nikoś.

Szelągowski wyjaśnił, że na obecnym etapie głównym zadaniem dwuosobowego zespołu prokuratorów prowadzącego śledztwo w sprawie Amber Gold będzie "bardzo wnikliwa i drobiazgowa analiza" zgromadzonych podczas przeszukania materiałów.

Prezesowi Amber Gold Marcinowi P. postawiono w miniony piątek sześć zarzutów. Zarzucono mu prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej, prowadzenie działalności gospodarczej polegającej na kupnie i sprzedaży wartości dewizowych bez wpisu do rejestru działalności kantorowej, posłużenie się fałszywymi potwierdzeniami przelewów na kwotę 50 mln zł podczas rejestracji spółki przed sądem.

Marcin P. jest też podejrzany o niezłożenie sprawozdania finansowego spółki za lata 2009, 2010 i częściowo 2011 r., do czego się przyznał.

Wobec podejrzanego nie zastosowano aresztu tymczasowego - ma dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.

Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.