Międzynarodowe sankcje nakładane na państwa łamiące na masową skalę prawa człowieka przypominają durszlak. Białorusini, Irańczycy czy Syryjczycy wynajdują dziesiątki sposobów, aby je obejść.

Handlować ze światem da się, nawet będąc na rozmaitych czarnych listach.
Tylko w tym tygodniu pojawiły się dwie nowe informacje na ten temat. Nowojorski „The Wall Street Journal” dotarł do dokumentów sugerujących, że JTI (szwajcarska spółka koncernu Japan Tobacco) sprzedała 450 tys. kartonów papierosów firmie będącej częścią koncernu braci Machlufów, którzy dzięki rodzinnym powiązaniom z prezydentem Baszarem al-Asadem kontrolują 60 proc. syryjskiej gospodarki. Papierosy stanowią w warunkach wojny zapłatę dla tzw. szabihów, czyli członków prorządowych bojówek. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Transakcja miała zostać dokonana 27 maja 2011 r., cztery dni po tym, jak trzech braci Machlufów zostało umieszczonych na liście unijnych sankcji finansowych za wspieranie reżimu.
Reklama
JTI odrzuca zarzuty. Nawet jeśli się potwierdzą, będzie to tylko przypadek zwykłego złamania obowiązujących sankcji, a takie najłatwiej ujawnić i udaremnić. Znacznie więcej wysiłku wymaga obejście embarga. „Jedno z państw graniczących z Iranem poinformowało o serii wniosków z Iranu o otwarcie nowych instytucji finansowych” – czytamy w ujawnionym we wtorek przez Reutersa raporcie przygotowanym na zlecenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Agencja w kilku źródłach potwierdziła, że chodzi o Armenię. Kraj ten, choć chrześcijański, utrzymuje ciepłe relacje z Teheranem.
Irańczycy chcą rozliczać się poprzez banki tworzone za granicą, aby zmylić tropy międzynarodowych kontrolerów. Wcześniej media podawały przykłady banków umiejscowionych w Turcji i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Potem w tym kontekście pojawiały się też Chiny, Indie i Irak. Irańskie know-how wykorzystują również Syryjczycy. „WSJ” ujawnił niedawno, że syryjscy dygnitarze spotykali się w tej sprawie w Moskwie z przedstawicielami rosyjskiego banku centralnego. Zdaniem gazety konta założone w Gazprombanku i Nowikombanku służą zarejestrowanym specjalnie w tym celu w Rosji firmom do rozliczania się z handlu syryjską ropą.
Aby sprzedać ropę, należało jednak ukryć kraj pochodzenia. W tym celu Syryjczycy planowali się posłużyć rosyjskimi tankowcami płynącymi do odbiorców znad Wołgi okrężną drogą, zaś w papierach – zamiast państwowego koncernu Sytrol – miały figurować... firmy ubezpieczeniowe z Rosji. Inny sposób wynaleźli Irańczycy. Niemal połowa należących do tamtejszego monopolisty NITC tankowców została przemalowana na barwy Tuvalu, niewielkiego państewka na Pacyfiku. Aby zamiana nie została łatwo zauważona, kapitanowie wyłączyli na statkach nadajniki IMO, pozwalające ustalić ich historię i właścicieli. By dodatkowo zgubić pogoń, statki te wymieniają się nazwami. W tej sytuacji wiele zależy od czujności portowych urzędników. W nadmorskich miastach państw przychylnie patrzących na ajatollahów można liczyć na przymknięcie oczu.
Można też prowadzić handel barterowy i w ten sposób ominąć blokadę gospodarczą. Chiny zamierzają spłacić 20 mld dol. długu wobec Iranu produktami i usługami. Sam Teheran zachęca z kolei do rozliczania się w złocie. W lutym szef tamtejszego banku centralnego Mahmud Bahmani powiedział, że Iran będzie przyjmował szlachetny kruszec bez zastrzeżeń.
Inne, bardziej indywidualne metody ucieczki od sankcji wypracowali Białorusini. Uładzimier Pieftieu, biznesmen zbliżony do władz w Mińsku, sprzedał udziały w handlującym bronią Biełtecheksparcie (tak Piefcijeu, jak i firma są wpisane na unijną czarną listę) Rosjaninowi Dmitrijowi Gurinowiczowi. Tajemniczy inwestor dawniej był doradcą Piefcijeua. Teraz, dzięki zmianie kapitału większościowego na rosyjski, może mu pomóc w cofnięciu sankcji.