Ustanowiony przez sąd zarządca przymusowy do 5 października ma przedstawić sądowi sprawozdanie z działań i informacje o majątku spółki Amber Gold. Roszczenia wobec spółki przekraczają już 86 mln zł.

Do 5 października sąd ma otrzymać sprawozdanie dotyczące ustalenia i zabezpieczenia majątku Amber Gold - poinformował w czwartek PAP ustanowiony przez sąd zarządca przymusowy w spółce, mec. Józef Dębiński.

"Ja po prostu spisuję ten majątek z natury i go zabezpieczam. Pilnuję majątku, żeby go nie roztrwoniono i dbam, by wierzyciele Amber Gold nie ucierpieli" - wyjaśnił. Dodał, że w wykonywaniu zadań pomagają mu pracownicy spółki, informacje otrzymuje też od właścicieli Marcina P. i jego żony Katarzyny.

Jak dodał mec. Dębiński, jego sprawozdanie dotyczące działalności i zabezpieczonego majątku będzie miało dla sądu decydujące znaczenie przy podejmowaniu postanowienia o dalszych losach spółki, o tym czy zostanie ogłoszona jej upadłość i jaka to będzie upadłość. Do gdańskiego sądu wpłynęły już wnioski wierzycieli o ogłoszenie upadłości Amber Gold. Na razie nie wiadomo, kiedy zostaną rozpatrzone.

Majątkiem spółki oraz prywatnym majątkiem Marcina P. - któremu w całej sprawie postawiono sześć zarzutów - zajmuje się też prokuratura. "Trwa także ustalanie dotyczące majątku podejrzanego - to jest absolutny obowiązek" - podkreślił Wojciech Szelągowski z gdańskiej prokuratury.

Reklama

Na razie do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku wpłynęło 1278 zawiadomień od klientów Amber Gold, którzy twierdzą, że zostali oszukani przez spółkę. Ich roszczenia opiewają na ponad 86,6 mln zł - dodał Szelągowski. Szacuje się, że swoje pieniądze powierzyło Amber Gold ok. 7 tys. klientów.

Politycy SLD Dariusz Joński i Krzysztof Gawkowski postulują, by rząd wykorzystał wywiad skarbowy wobec firm, które działają tak jak Amber Gold. Ich zdaniem prokuratura powinna umożliwić uzyskiwanie odszkodowań poszkodowanym przez takie przedsiębiorstwa.

"Mamy ustawę o kontroli skarbowej, która pozwala ministrowi finansów i premierowi wysyłać służby wywiadu skarbowego i sprawdzać sprawy dotyczące przepływów finansowych, prania brudnych pieniędzy oraz nielegalnych przepływów między kontami" - oświadczył w czwartek Gawkowski - sekretarz generalny SLD. W jego opinii możliwości, jakie daje ta ustawa, nie są wykorzystywane.

Poseł Sojuszu Dariusz Joński (SLD) uważa z kolei, że instytucje państwa powinny nadzorować firmy, które są na liście Komisji Nadzoru Finansowego, aby - jak stwierdził - "nigdy więcej się nie zdarzyło, by Polacy byli nabijani w butelkę". "Siedemnaście innych firm właśnie zbiera pieniądze w taki sam sposób jak Amber Gold. Pytamy, gdzie są instytucje publiczne, gdzie są ich szefowie i gdzie jest w końcu premier Donald Tusk? I gdzie był przez ostatnie dni?" - mówił w czwartek Joński.

Z kolei lider Ruchu Palikota Janusz Palikot oświadczył, że jego partia poprze wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold, jeśli zdecyduje się na to także PSL.

Powołania komisji śledczej ds. Amber Gold domagają się PiS, SLD i SP. Do Sejmu - z wymaganą liczbą podpisów - trafił na razie jeden projekt - autorstwa PiS. Trzy kluby mają podobne oczekiwania - chcą, by komisja zbadała działanie organów państwa wobec spółki oraz działania prokuratury i sądów w sprawie Amber Gold i Marcina P.

Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działała od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia właściciele spółki poinformowali o jej likwidacji.