Wybuch, do jakiego doszło w sobotę w rafinerii Amuay, spowodował śmierć 48 ludzi. Ogień przerzucił się w poniedziałek na trzeci zbiornik magazynowy, zmuszając władze do rezygnacji z planów szybkiego wznowienia pracy zakładów, których normalna wydajność wynosi 645 tys. baryłek ropy dziennie.

"Zamierzamy ugasić pierwszy ze zbiorników dziś lub jutro; potem będziemy nadal pracować nad pozostałymi dwoma, które powinny się wypalić w ciągu dwóch dni. Zespoły (produkcyjne) w Amuay wznowią pracę w około dwa dni po tym, mniej więcej w piątek" - powiedział Ramirez w rozmowie telefonicznej z Reuterem.

Dodał, że Wenezuela nie ma w tej chwili żadnych planów importowania paliwa, a odnotowany w poniedziałek w USA wzrost cen benzyny nie będzie trwały.

Jak zaznacza Reuters, zarówno rząd prezydenta Hugo Chaveza, jak i państwowy koncern naftowy PDVSA najprawdopodobniej unikną jakichkolwiek będących następstwem wypadku prawnych roszczeń, bowiem ich sojusznicy ściśle kontrolują agencje nadzorcze i wymiar sprawiedliwości. Nie wydaje się również, by sprawa wybuchu miała odegrać większą rolę w kampanii przed wyznaczonymi na 7 października wyborami prezydenckimi, które według sondaży Chavez powinien wygrać.

Reklama

Chavez obiecał dokładne zbadanie przyczyn katastrofy, czym zajmie się powołany już 50-osobowy zespół ekspertów. Prezydent odrzucił oskarżenia, że wyciek gazu rozpoczął się na szereg dni przed wybuchem. Również przedstawiciele PDVSA zaprzeczyli, by zaniedbanie konserwacji mogło odegrać jakąkolwiek rolę w spowodowaniu wypadku.