Niemcy walczą o zmianę dyrektywy ws. dostępu do zamówień publicznych. Skutecznie.
Chińczycy nie przejęli się klęską przy budowie polskiej autostrady A2 i nadal prowadzą agresywną politykę w Europie. Nadepnęli jednak na odcisk poważnemu graczowi – niemieckim budowlańcom. Związek Niemieckiego Przemysłu Budowlanego domaga się wprowadzenia unijnych regulacji chroniących europejski rynek przed metodą dumpingową w wykonaniu Chińczyków.
Jak wynika z ustaleń DGP, dzięki staraniom lobbystów w finalnym stadium znalazły się prace nad regulacją Komisji Europejskiej w sprawie dostępu firm z krajów trzecich na rynek UE. Dzięki niej dostęp Chińczyków do Europy będzie utrudniany do momentu, aż Pekin nie otworzy własnego rynku dla Europejczyków (obecnie firmy budowlane ze Starego Kontynentu stanowią zaledwie 1 proc. na chińskim rynku). Budowlańcy z RFN usiłują także zmusić Brukselę do zmiany zasad unijnej dyrektywy w sprawie dostępu do zamówień publicznych i wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń przed nienormalnie niskimi kosztami usług proponowanych w przetargu (art. 69).
– Chińczycy chcą budować w Europie drogi, stadiony, lotniska, koleje, elektrownie atomowe. Problem w tym, że robią to za pomocą nieuczciwej konkurencji – mówi DGP dyrektor Głównego Związku Niemieckiego Przemysłu Budowlanego i pomysłodawca powstrzymania chińskiej ofensywy Michael Knipper. – Chińczycy stosują metody dumpingowe. Wygrywają przetargi, proponując swoje usługi za cenę poniżej realnych kosztów produkcji. W tej konkurencji Europejczycy są bezbronni. Mogą zaproponować jedynie wysoką jakość usług. To jednak nie jest główne kryterium przy wyłanianiu zwycięzców przetargów – dodaje.
Tak było w przypadku polskiej A2. – Ostro krytykowałem i uprzedzałem przedstawicieli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), że przyznanie wygranej w przetargu chińskiej COVEC, która zaproponowała ceny o niemal 30 proc. niższe niż konkurencja, szkodzi nie tylko Polsce, lecz także interesom całej Unii – mówi DGP Ulrich Paetzhold, szef Europejskiej Federacji Przemysłu Budowlanego (FIEC).
Reklama
Klęska przy budowie A2 okazała się jednak tylko przygrywką do ofensywy firm takich jak COVEC w Europie. Według danych FIEC obecnie firmy z Chin biorą udział w realizacji 19 projektów, z czego niemal połowa przypada na kraje UE. Wśród nich budowa linii szybkiej kolei w Bułgarii czy terminalu portowego w greckim Pireusie. Trwają także negocjacje pomiędzy węgierską MAV a China Railway Construction Corporation (CRCC) – właścicielem COVEC – w sprawie budowy wartej ok. 353 mln euro szybkiej kolei pomiędzy Budapesztem a lotniskiem Ferihegy.
– Chińskie firmy i kapitał starają się za wszelką cenę przedostać do Europy nie tylko ze względów politycznych, lecz także z powodu rachunku ekonomicznego – mówi DGP Werner Buelen z Europejskiej Federacji Pracowników Budownictwa i Przemysłu Drzewnego (EFDWW). – Europejski rynek budowlany wciąż należy do najbardziej dochodowych w Europie. Chińczycy, ściągając pracowników i maszyny z własnego kraju, mogą zarobić więcej niż ich europejscy konkurenci – dodaje. Jak wynika z zestawienia portalu ENR, specjalizującego się w budownictwie, zyski branży na całym świecie w ubiegłym roku wzrosły o 12 proc. (do 1,2 bln dol.), z czego aż 22,4 proc. przypada na Europę.
W pogoni za lukratywnymi kontraktami w Europie pomysłowość Chińczyków nie ma granic. – Znamy przypadki, w których chińskie firmy rejestrują swoje przedstawicielstwa w Rumunii. Po czym przystępują do przetargów w Niemczech, gdzie płace pracowników budowlanych są niemal siedmiokrotnie wyższe od rumuńskich. W ten sposób zyskują zdolność konkurencyjną – mówi nam Buelen. Innym sposobem na zdobycie rynku pozostaje przejęcie europejskiej firmy. Jak wynika z analizy A Capital, firmy zarządzającej chińskimi funduszami private equity inwestującymi w Europie, w ubiegłym roku Chińczycy znacząco zmniejszyli wydatki na fuzje i przejęcia w obu Amerykach i zwiększyli je w Europie. Z wartej 10,4 mld dol. puli pieniędzy, jakie Chińczycy przeznaczyli na zakup aktywów za granicą w 2011 r., aż 34 proc. przypada na Europę. – Z naszych danych wynika, że niemal każdy poważny gracz na europejskim rynku budowlanym dostał odpowiednią propozycję od chińskich inwestorów – mówi nam Paetzold.
Chińczycy ponadto usiłują zwyczajnie kupić przychylność europejskich rządów za pomocą atrakcyjnych kredytów. – Aby dostać prawo do budowy 270 km odcinka autostrady z Belgradu do Czarnogóry, chińska CRBC (China Road and Bridge Corporation) kusi serbskie władze obietnicą kredytów – tłumaczy Knipper.
Wcześniej na poziomie krajowym bronić się przed Chińczykami próbowała też Polska. Ministerstwo Skarbu Państwa próbowało rozszerzyć art. 24 prawa o zamówieniach publicznych, by można było wykluczyć z przetargów niesolidne firmy. Czyli te, które w przeszłości musiały płacić kary powyżej 5 proc. wartości kontraktu. Albo takie, z którymi wcześniej jakiś zamawiający zerwał umowę. Prawo miałoby dotyczyć kontraktów powyżej 20 mln euro i okresu trzech lat przed wszczęciem postępowania przetargowego. Projekt zmian został jednak zablokowany w wyniku zażaleń ze strony Biura Legislacyjnego Sejmu co do niezgodności przepisów z konstytucją.