Dziś tylko w ośmiu największych miastach w kraju jest ich prawie 15 tys. W niektórych dzielnicach natknąć się można na całe bloki pustostanów. Tak jest m.in. w Warszawie, Bydgoszczy, Łodzi czy Wrocławiu, gdzie – jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego – liczba oddanych do użytku mieszkań w ciągu roku się podwoiła. Klientów nie ma zbyt wielu, co szybko doprowadzi do obniżek.
W stolicy w pierwszej połowie br. oddano do użytku 6203 nowe mieszkania, podczas gdy w tym samym okresie roku ubiegłego było ich 3015. Nowe lokale zalały również Wrocław, gdzie ich liczba na przestrzeni 12 miesięcy wzrosła z niespełna 1,7 tys. do prawie 3,5 tys. W Olsztynie w pierwszym półroczu oddano do użytku 1106 nowych, wobec 598 rok wcześniej.
Analitycy twierdzą, że to dopiero początek mieszkaniowego urodzaju. Liczba lokali oddawanych do użytku w ciągu najbliższych dwóch lat będzie biła kolejne rekordy. – Dopiero wtedy firmy zaczną kończyć budowy rozpoczęte przed wejściem w życie ustawy deweloperskiej – zwraca uwagę Katarzyna Kuniewicz z firmy badawczej Reas.
O tym, że prawdziwe mieszkaniowe tsunami dla deweloperów i eldorado dla kupujących dopiero nadchodzi, świadczą zbiorcze dane GUS: w pierwszym półroczu br. deweloperzy rozpoczęli budowę 34,7 tys. lokali, co stanowi 6,2 tys. więcej niż w pierwszym półroczu 2012 r. Co to oznacza dla klientów? – Obniżki – mówią zgodnie specjaliści. I sugerują, że najszybciej ceny będą spadać w mniej trafionych inwestycjach, czyli np. na obrzeżach miast, gdzie nie ma dobrze rozwiniętej komunikacji. Sporych cięć należy spodziewać się również w rejonach, gdzie nasycenie nowymi inwestycjami jest największe. W Warszawie jest to np. Miasteczko Wilanów czy Wola przy ul. Jana Kazimierza. Popyt na lokale w tych miejscach jest tak niewielki, że już dziś tamtejsi deweloperzy schodzą z cen nawet o 15 – 20 proc. – Dlatego warto chodzić na tzw. dni otwarte i śledzić promocje, bo choć wiele firm kusi klientów tzw. pseudookazjami, to przybywa również ofert naprawdę ciekawych – uważa Kuniewicz.
Reklama
Na rabat sięgający 70 tys. zł mogą liczyć klienci, którzy kupią nieruchomość na osiedlu Zielona Italia, wybudowanym przez Marvipol. Obniżkami, a nawet pokryciem kosztów przeprowadzki oraz darmowymi garażami kuszą Ronson Development (Warszawa Wola), Warsaw Trust Development (Warszawa Białołęka), Robyg (Gdańsk), Start (Kraków) czy Lokum Deweloper (Wrocław). Ale jeżeli komuś się nie spieszy z zakupem, powinien jeszcze poczekać. Bo im więcej mieszkań będzie na rynku, tym deweloperzy coraz bardziej będą spuszczali z tonu.
Zwłaszcza że kurczy się grupa potencjalnych klientów. Z wyliczeń analityków wynika bowiem, że co czwarty Polak nie ma dziś wymaganej przez bank zdolności kredytowej na mieszkanie kosztujące 242 tys. zł (tyle wyniosła średnia wartość mieszkania sprzedanego w ciągu ostatnich 12 miesięcy).

O kredyt ciągle trudno

Z danych Związku Banków Polskich wynika, że akcja kredytowa w Polsce hamuje. W II kwartale br. udzielono 49 620 kredytów hipotecznych na kwotę 10 mld zł, co oznacza kwartalny spadek o 1,53 proc. Po raz pierwszy od kilkunastu lat wyniki drugiego kwartału okazały się gorsze od uzyskanych na początku roku. Do tej pory były one wyższe nawet o 20 – 30 proc. Sytuacja pogorszy się, gdy pod koniec roku wygaśnie program „Rodzina na swoim” dzięki któremu młode rodziny i single mogą kupować mieszkania z dopłatą z budżetu państwa. Z ostatnich danych ZBP wynika, że w ramach „Rodziny” Polacy zaciągnęli kredyty na ponad 1,7 mld zł, co stanowi 17 proc. wartości wszystkich podpisanych umów hipotecznych.