Na czele nowej spółki stanęła Elektrownia Kozienice, a źródła wytwarzania uzupełniają Elektrownie Wodne, Elektrociepłownia Białystok, przedsiębiorstwa energetyki cieplnej w Pile i Obornikach, Windfarm Polska oraz Dobitt Energia.

Enea Wytwarzanie to czwarty pod względem wielkości mocy zainstalowanych gracz na rynku energii. Spółkę mogącą się pochwalić 3 GW wyprzedzają jedynie Polska Grupa Energetyczna PGE (13,1 GW), Tauron (5,4 GW) oraz francuski EDF (3,2 GW). Enea Wytwarzanie wyprzedza za to przeznaczony do prywatyzacji ZE PAK (2,5 GW), francuski GDF Suez (1,7 GW), Energę (1,2 GW) oraz PGNiG Termikę, czyli dawne Elektrociepłownie Warszawskie, które należały do szwedzkiego Vattenfalla. Dalej jest jeszcze czeski CEZ (0,6 GW) oraz niemieckie RWE Polska (0,1 GW). Pod względem produkcji energii układ sił na polskim rynku wygląda identycznie. Enea Wytwarzanie ma na nim 8,2-proc. udział.

Wiarygodny lider

Poznańska Enea należy więc do grona największych polskich koncernów energetycznych. Obok wytwarzania podstawę działalności stanowią dystrybucja i sprzedaż energii elektrycznej. Enea dostarcza energię do 2,4 mln klientów biznesowych i indywidualnych w całym kraju. Sprzedaje im blisko 16 proc. energii elektrycznej wykorzystywanej w Polsce. Usługi dystrybucji świadczy Enea Operator, która zarządza siecią oplatającą blisko 20 proc. powierzchni Polski, głównie w zachodnio-północnej części kraju.

Enea jako jeden z pierwszych w Polsce koncernów energetycznych rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę kampanię budowania świadomości energetycznej Polaków. Do tego celu spółka zaangażowała Michała Żebrowskiego. Cel misji znanego aktora – budowa marki wiarygodnej, nowoczesnej i godnej zaufania, lidera w dziedzinie pozytywnych zmian oraz strategii odpowiedzialnego biznesu.

Reklama

Skonsolidowanie w Enei Wytwarzaniu źródeł energii ma wzmocnić grupę, pozwolić na oszczędności i umożliwić sprawniejsze pozyskiwanie nowych mocy. Sercem spółki została Elektrownia Kozienice o mocy 2908 MW, która jest największą polską siłownią na węgiel kamienny. Elektrownia przyjęła już nową nazwę. Lada dzień zacznie się proces włączania majątku przedsiębiorstw wytwórczych do spółki-matki. Do końca marca 2013 roku ten proces powinien się zakończyć. Oprócz Kozienic grupa pozyskuje również energię ze źródeł odnawialnych m.in. z elektrowni wiatrowych w Darżynie (6 MW) oraz Bardach (50 MW), 21 elektrowniach wodnych o mocy ponad 60 MW, biogazowni oraz elektrociepłowni.

Duży może więcej

Połączenie firm pod jednym szyldem nie byłoby możliwe bez zgody społecznej. Zarząd spółki szybko porozumiał się jednak ze związkami zawodowymi. Argumentów nie brakowało. Najważniejszy – dużej grupie wytwórczej łatwiej będzie się rozwijać, podnosić kompetencje i zwiększać zatrudnienie.

Do 2020 r. spółka chce na inwestycje oraz przejęcia przeznaczyć ok. 12 mld zł. Połowa środków trafi na budowę nowego bloku o mocy 1075 MW w Kozienicach. W ciągu ośmiu lat Enea Wytwarzanie chce jeszcze kupić farmy wiatrowe o mocy ok. 250 MW oraz pozyskać lub samodzielnie wybudować biogazownie o łącznej mocy do 60 MW. Jeżeli nadarzy się okazja, spółka postara się pozyskać z rynku małe elektrownie wodne.

Większościowym udziałowcem w Enei nadal pozostaje Skarb Państwa z pakietem 51,56 proc. udziałów, choć spółką interesowali się gracze z energetycznej top ligi świata, tacy jak francuski EDF, szwedzki Vattenfall czy niemieckie RWE. Sieci na Eneę zarzucił także najbogatszy Polak Jan Kulczyk, ale do transakcji nie doszło.

Decyzja o prywatyzacji Enei zapadła w kwietniu 2008 r. W pierwszej kolejności Skarb Państwa przeprowadził sprzedaż nowo wyemitowanych akcji spółki w drodze oferty publicznej. Tym samym poznańska grupa została pierwszym energetycznym koncernem notowanym na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Znaczną część pakietu nabył inwestor branżowy – szwedzki koncern Vattenfall. Na inwestycję w spółkę zdecydował się również Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, jak też wielu inwestorów indywidualnych i instytucji finansowych.

Drugim po upublicznieniu spółki krokiem w prywatyzacji Enei miało być pozyskanie inwestora strategicznego. Żadna z prób nie powiodła się, ale za każdym razem na przeszkodzie stawało co innego. Ostatnie podejście w kwietniu 2011 r. zakończyło fiasko, bo jak tłumaczył Skarb Państwa inwestorzy gotowi wydać za należący do państwa pakiet ok. 5 mld zł, nie gwarantowali budowy nowego bloku w Kozienicach. Prywatyzacyjny serial od jesieni 2010 r. rozgrzewał inwestorów i obserwatorów giełdy, bo w ostatniej fazie procesu w szranki stanęli najbogatszy polski biznesmen Jan Kulczyk i jeden z najpotężniejszych koncernów energetycznych świata – francuski EDF. Gorących momentów z wyznaczonymi ale niezrealizowanymi terminami podpisania umowy prywatyzacyjnej nie brakowało, ale ostatecznie spółka pozostała w rękach państwa.

Na swoje konto

Dziś temat sprzedaży Enei został odłożony w czasie. Jak mówił przed kilkoma tygodniami Mikołaj Budzanowski, minister skarbu państwa, priorytetem dla spółki jest budowa nowego bloku i poszukiwanie gazu łupkowego. Gdy prace przy budowie nowych mocy będą zawansowane rząd nie wyklucza ponownej próby prywatyzacji. Na razie jednak Enea pracuje na swoje konto. A oczy całej branży skierowane są na to jak spółka poradzi sobie z inwestycją w Kozienicach.