Ujawniła, bo choć polscy i czescy informatycy już od kilku tygodni nadzorują ruch francuskich pociągów, dyrekcja koncernu skrzętnie to ukrywała. Aby zatuszować ślady, SNCF najpierw zerwała współpracę z rodzimą spółką Steria, a następnie zawarła w ramach outsourcingu porozumienie z amerykańskim koncernem IBM. Ten zaś, aby wywiązać się z obietnicy obniżenia kosztów, zlecił wykonanie zamówionych usług swoim oddziałom w Europie Środkowej.
Dyskrecja jest konieczna, bo nad Sekwaną sprawa delokalizacji wywołuje bardzo duże emocje. Najpierw Nicolas Sarkozy, a potem Francois Hollande zarzekali się, że zrobią wszystko, aby utrzymać produkcję i usługi w kraju i w ten sposób powstrzymać wzrost bezrobocia, które i tak już jest wyższe niż w Polsce.
Groźby utraty zamówień publicznych, subwencje państwowe i preferencyjne kredyty nie pomogły. Prywatne koncerny coraz częściej przenoszą działalność do takich krajów jak Polska, z powodu, który rozstrzyga o wszystkim: koszt robocizny jest tu przynajmniej czterokrotnie niższy, podczas gdy różnica w wydajności szybko się kurczy i jest już mniejsza, niż jeden do dwóch.
Sprawa SNCF to jednak inny wymiar. Przewoźnik w 100 procentach należy bowiem do państwa i teoretycznie Pałac Elizejski mógłby tu jednym telefonem zapobiec zakończeniu współpracy z informatykami z Lille i Lyonu i przekazaniu ich zadań Polakom i Czechom. Ale tego nie zrobił, bo koleje, tak jak reszta kraju, muszą oszczędzać, aby budżet państwa wreszcie się domknął.
Reklama
Choć sprawa dotyczy 500 stanowisk na 260 tys. osób, jakie w całym kraju zatrudnia SNCF, związki zawodowe już podniosły alarm. Skierowały list do każdego z parlamentarzystów, aby wymusić wycofanie decyzji. Pod taką presją minister transportu Frederic Cuvillier pogroził wczoraj na Twitterze dyrektorom kolei: „Uwaga, aby walka o poprawę konkurencyjności nie niszczyła miejsc pracy we Francji”.
Ale to tylko gra pozorów. Cuvillier tylko udaje, że nie wiedział o całej sprawie. Nie ma wyjścia, bo podobnie jak Deutsche Bahn, który dzień wcześniej ogłosił megakontrakt na zakup od bydgoskiej Pesy nowych lokomotyw tak i SNCF musi oszczędzać, aby wyjść z kryzysu. Nawet jeśli, w przeciwieństwie do Niemiec, we Francji trzeba to robić w tajemnicy.
26,5 mld euro długu francuskie państwo przejęło od SNCF w ostatnich trzech latach
8,3 mld euro wynosi wciąż dług francuskich kolei
1,1 mld pasażerów przewozi rocznie SNCF