Choć stanowisko prezesa Ericsson Polska, szwedzkiego dostawcy infrastruktury telekomunikacyjnej, objął zaledwie przed miesiącem, już spotkał się z prezesami najważniejszych firm telekomunikacyjnych w Polsce.
– Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Z jednymi robimy już interesy, z innymi – mam nadzieję – będziemy je robić – uśmiecha się Oliver Kanzi, 40-letni menedżer, który zastąpił za sterami Ericssona w Polsce Szweda Staffana Henriksona (centrala skierowała go teraz na „odcinek rosyjski”).
Austriacki menedżer przeszedł do szwedzkiego operatora od konkurencji. Ostatnie dwa lata spędził w Nokii Siemens Networks, gdzie szefował działowi sprzedaży, współpracując głównie z Deutsche Telekom, właścicielem T-Mobile. Wcześniej pracował w Alcatelu. Na telekomunikacyjnym rynku spędził w sumie 15 lat, po tym jak skończył administrację biznesu na Wirtschaftsuniversität w Wiedniu, a także MBA na IMADEC University w Wiedniu, gdzie zdobył dyplom BBA European Business Academy. Od początku pracował głównie w działach marketingu i sprzedaży firm z branży. Teraz jego talenty sprzedażowe Ericsson chce wykorzystać w Polsce.
– Jesteśmy w kluczowym momencie: weszliśmy na ścieżkę wzrostu i zamierzamy to wykorzystać. Moim celem jest podwojenie przychodów w ciągu dwóch lat – zapowiada szef firmy, która ubiegły rok zakończyła z 394,2 mln zł wpływów. Choć były o 8 proc. niższe niż rok wcześniej, spółce udało się niemal podwoić zyski do 13,7 mln zł.
Reklama
Najważniejszy ze względu na pozycję i dalsze szanse rozwoju w Polsce jest ten rok. Ericsson, podobnie jak główni konkurenci – chiński Huawei, Nokia Siemens Networks i Alcatel-Lucent – wyczekiwał przez ostatnie miesiące ogłoszenia wyników dużego, wartego nawet 1,5 mld zł przetargu. Chodzi o kontrakt na budowę sieci szybkiego mobilnego internetu LTE dla spółek biznesmena Zygmunta Solorza-Żaka. Dla szwedzkiego koncernu było to, zdaniem analityków, być albo nie być nad Wisłą. Ostatecznie Ericsson wyszedł z potyczki zwycięsko, zostając głównym dostawcą infrastruktury tej inwestycji. Przedłużył też kontrakt z Netią na rozbudowę i utrzymanie jej sieci. To umocniło spółkę na rynku, którego wartość ocenia ona na miliard euro rocznie, a swój udział w nim na około 25 proc.
– Możemy powiedzieć, że jesteśmy teraz liderem, ale to dopiero początek – zapowiada Oliver Kanzi.
Według niego rynkowe trendy sprzyjają rozwojowi jego firmy. Polski rynek jest nasycony, jeśli chodzi o liczbę klientów, a to oznacza, że sieci muszą szukać oszczędności w obszarze nadawania. Z drugiej strony dynamicznie rośnie liczba transmitowanych danych w sieciach mobilnych (szacunki mówią, że do 2020 roku powiększy się 50-krotnie).
Pewna przyszłych kontraktów firma planuje też zwiększenie zatrudnienia – do końca przyszłego roku kolejne 150 osób dołączy do zatrudniającego obecnie w Polsce 3500 pracowników operatora.
– Polska to teraz tygrys Europy. Dlatego koncentrujemy tu tak wiele sił – dodaje.
ikona lupy />
Oliver Kanzi, menedżer austriackiego pochodzenia, pomaga szwedzkiej firmie zdobyć polskie kontrakty / DGP