Ale sam etap poszukiwawczy nie będzie wymagał już specjalnej licencji. – Tu postawiliśmy na deregulację. Każdy będzie mógł prowadzić badania sejsmiczne czy inne tego typu prace na powierzchni. Wystarczy, że zawiadomi odpowiedni organ – tłumaczy Piotr Woźniak, wiceminister środowiska i główny geolog kraju.

Proces koncesyjny ruszy wtedy, gdy spółka zdecyduje się na kolejny etap prac, czyli wykonywanie odwiertów. Projekt ustawy zakłada, że koncesje rozpoznawcza i wydobywcza zostaną połączone. Aby uzyskać zezwolenie, firmy będą startować w przetargach (do tej pory przyznawano koncesje tym, które jako pierwsze zgłosiły się do ministerstwa). Jednak zanim zostaną do nich dopuszczone, będą musiały przejść prekwalifikacje. Resort będzie sprawdzał, czy przyszły koncesjonariusz ma zdolność finansową i techniczną, czyli czy posiada niezbędne doświadczenie w przemyśle wydobywczym, a także czy będzie w stanie przestrzegać przepisów o ochronie środowiska. – Czy jest poważnym graczem – dopowiada minister Woźniak.

W przetargu o przyznaniu koncesji decydować będzie nie tylko oferowana cena, lecz także akceptowany przez firmy udział Skarbu Państwa w danej koncesji. Zgodnie z projektowanymi przepisami w każdej nowej koncesji państwo ma mieć udział poprzez specjalną spółkę – Narodowego Operatora Kopalin Energetycznych. Jego poziom nie będzie ściśle określony. Prawdopodobnie będzie to minimum 5 proc. – Przy takim poziomie, określonym w warunkach przetargu, będzie więcej chętnych, niż gdybyśmy zaproponowali 95 proc. dla NOKE – podkreśla Piotr Woźniak.

Firmy, które już dziś posiadają koncesje, będą mogły same zdecydować, czy dopuścić NOKE do swoich licencji. Według resortu środowiska może to być korzystne, bo NOKE będzie partycypować w kosztach wierceń. Źródłem pieniędzy będzie zapowiedziany kilka dni temu przez premiera Donalda Tuska program Inwestycje Polskie. Eksperci sądzą, że w grę mogą wchodzić miliardy złotych. Wykonanie jednego odwiertu to koszt 20 – 40 mln zł. Na każdej ze 111 wydanych już koncesji poszukiwawczych takich otworów będzie trzeba wykonać dziesiątki.

Reklama