Zakłady Azotowe w Tarnowie mają już 10,3 proc. akcji Zakładów Azotowych Puławy. Teraz wyemitujecie akcje własne w celu ich zamiany na walory ZAP. Jak przebiegają rozmowy o fuzji z Puławami?
W KNF złożyliśmy prospekt emisyjny, obecnie trwa postępowanie w sprawie jego zatwierdzenia. Złożyliśmy także wniosek o przejęcie sprawy dotyczącej zgody na koncentrację przez Komisję Europejską. Dopóki jednak tej zgody nie będzie i nie wymienimy akcji, nie możemy mówić o szczegółach. Trzymamy się harmonogramu. Walne zgromadzenie dało nam czas do 24 stycznia na podwyższenie kapitału zakładowego i tym samym zamianę akcji. Z kolei 30 października to data, którą wyznaczyliśmy sobie na zakończenie pierwszego etapu rozmów o zarządzaniu grupą kapitałową. Etap ten dotyczy m.in. ładu korporacyjnego i przyszłego sposobu zarządzania. Mówimy zatem o wszystkim, co nie wymaga informacji o klientach, produktach oraz surowcach. Dopiero kolejny etap negocjacji będzie decydował o oszczędnościach i planach rozwoju.
Wtedy też powstanie nowa strategia dla nowej tarnowsko-puławskiej spółki?
Puławy mieszczą się w naszej obecnej strategii. Nie ma potrzeby tworzenia nowej. Tym bardziej że ZAP podoba się nasza obecna strategia. Zmodyfikujemy jedynie jej część inwestycyjną.
Reklama
W wyniku fuzji powstanie podmiot, który może zdominować rynek. Czy nie zagrozi to konkurencji?
Grupa Azoty z pewnością będzie czołowym producentem nawozów w Europie, ale nie dominującym. Z połączenia wyniknie również trochę większa produkcja kaprolaktamu, ale nie taka, by zdominować rynek. W pozostałych segmentach naszej działalności, czyli melaminie, alkoholach OXO i bieli tytanowej nic się nie zmieni, bo po prostu AT i ZAP nie mają w tym przypadku części wspólnej.
A jak to odbije się na krajowym odbiorcy?
Nie działamy na poziomie detalicznym. Sprzedajemy przez pośredników i to się nie zmieni. Nie mamy pozycji dominującej. Nie my przecież określamy ostateczną cenę, lecz rozdrobniony i konkurencyjny rynek. Rolnicy w Polsce nie mają się zatem czego obawiać. Nawozy nie będą droższe z jednej prostej przyczyny – gdybyśmy podnieśli ceny, konkurencja wjechałaby na rynek ze swoimi nawozami. Nie mam wątpliwości, że rolnicy na włączeniu Puław do Grupy nie stracą. Co więcej, mogą zyskać.
Jak?
Po połączeniu AT i ZAP łatwiej będzie nam rozmawiać z producentami surowców. Jeśli będziemy kupować nie 15 proc. gazu PGNiG, jak dotychczas, lecz 25 proc., znajdziemy się na zupełnie innej pozycji negocjacyjnej. Zwłaszcza gdy rynek gazu zostanie uwolniony. Nasza pozycja zakupowa wzmocni się także w przypadku innych surowców, m.in. dolomitu i siarki.
Czy w związku z tym, że będziecie kupować surowiec taniej, ceny produktów finalnych spadną?
Może być tak, że za sprawą skali kupimy taniej surowiec, niż byśmy kupili pojedynczo, ale – na skutek generalnie wzrostu cen – będziemy płacić więcej niż obecnie. Tego nie da się wykluczyć. Ceny gazu zapewne będą rosły. Zakupy, jakie będziemy robić już po fuzji, mogą wpłynąć zatem na zneutralizowanie lub zminimalizowanie spodziewanych podwyżek. Na pewno ze swoją ofertą będziemy konkurencyjni.
Co z fabryką kaprolaktamu w Chinach, którą planowaliście zbudować wspólnie z ZAP?
Do wspólnego projektu z Puławami jesteśmy gotowi od strony technologicznej, ale nie znaleźliśmy jeszcze partnera ani miejsca do ulokowania fabryki.