Australia zamierza jeszcze mocniej przeorientować politykę zagraniczną w kierunku Azji, który to kontynent ma, zdaniem premier tego kraju, znacznie większe znaczenie od przeżywającej kłopoty Europy.

Julia Gillard przedstawiła wczoraj rządowy plan 25 celów kraju – od zwiększenia wymiany handlowej do upowszechnienia nauki chińskiego – które mają być zrealizowane do 2025 r. Podczas prezentacji 312-stronicowego dokumentu – zatytułowanego „Australia w azjatyckim stuleciu” – Gillard powiedziała, że kraj musi wykorzystać historyczną szansę, którą jest dynamiczny rozwój największego kontynentu.

– Skala i tempo wzrostu Azji są oszałamiające i jest to zarówno szansa, jak i wyzwanie dla wszystkich Australijczyków. Nie wystarczy polegać na szczęściu – naszą przyszłość będzie determinować to, jakich wyborów dokonamy i jak zaangażujemy się w region, w którym żyjemy – mówiła australijska pani premier.

Chociaż w swoim wystąpieniu podkreśliła znaczenie strategicznego partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi, większość czasu poświęciła trendom narastającym podczas ostatnich trzech dekad, w czasie których Chiny stały się najważniejszym partnerem handlowym Australii, wyprzedzając Japonię, USA i Koreę Południową. O stosunkach z Europą, pomimo więzi kulturowych i historycznych, praktycznie nie wspominała.

Reklama

Politykę pogłębienia związków z Azją prowadzili już niektórzy poprzednicy Gillard, jak Bob Hawke czy Paul Keating, ale tym razem zmiana ma mieć charakter bardziej całościowy i metodyczny. Plan zakłada m.in., że wszyscy studenci mają się uczyć któregoś z głównych azjatyckich języków (chiński, hindi, indonezyjski, japoński), a wszyscy liderzy biznesu muszą być wyczuleni na sprawy azjatyckie. W kwestii bezpieczeństwa dokument mówi z kolei, że jakakolwiek próba powstrzymania rosnącego znaczenia militarnego Chin jest z góry skazana na niepowodzenie, więc Australia powinna raczej znaleźć rozsądny balans w stosunkach z Pekinem i Waszyngtonem.