7 listopada 2012

07:59 Obama gratuluje Romenyowi twardej walki

W dzień po wyborach, w środę, w przemówieniu zwycięzca wyborów pogratulował swojemu kontrkandydatowi Mitowi Romneyowi twardej walki. "Najlepsze jest jeszcze przed Stanami Zjednoczonymi Ameryk" - powiedział Obama i zapowiedział, że chce się spotkać z Romneyem, by przedyskutować współpracę.

07:45 Republikanie utrzymali większość w Izbie Reprezentantów

Reklama

Większość w niższej izbie parlamentu USA - Izbie Reprezentantów, utrzymali we wtorkowych wyborach Republikanie.

07:43 Euforia wśród studentów na Florydzie po wygranej Obamy

Wśród studentów Uniwersytetu Południowej Florydy śledzących wspólnie wyniki wyborów prezydenckich na uniwersyteckim dziedzińcu w Tampie wybuchła euforia, gdy media ogłosiły reelekcję Baracka Obamy. Floryda utrzymała finansowanie publiczne dla aborcji.

07:28 Obama wygrał walkę o reelekcję z 303 głosami

Według najnowszej prognozy CNN Obama otrzymał 303 głosy elektorskie, a Romney 206. Romney pogratulował Obamie wygranej a swoim zwolennikom powiedział: "To jest czas wielkich wyzwań dla Ameryki i modlę się o to, by prezydent z sukcesem prowadził nasz naród".

Obama uzyskał potrzebne do zwycięstwa minimum 270 głosów elektorskich dzięki nieznacznej wygranej w stanie Ohio - podała najpierw telewizja CNN, a potem inne media na podstawie wstępnych, ale wiarygodnych obliczeń głosów. Obama wygrał z Romneyem w niemal wszystkich pozostałych swing states, i to bardziej zdecydowanie niż w Ohio: w Pensylwanii różnicą 5 procent, w Kolorado różnicą 3 procent, w Wisconsin różnicą 6 procent, w Iowa - także 5 procentami, a także w Wirginii, Nevadzie, New Hampshire i Michigan. Romney triumfował tylko w Karolinie Północnej.

W godzinę po przekroczeniu przez prezydenta bariery 270 głosów elektorskich nie były jeszcze rozstrzygnięte wyniki wyborów na Florydzie, ale i tam zanosiło się na zwycięstwo Obamy.

Ogłoszona przez CNN reelekcja prezydenta wywołała euforię w Chicago, gdzie Obama ma swój główny sztab wyborczy i ma wygłosić przemówienie. Tłumy sympatyków prezydenta manifestowały także radość w Nowym Jorku na Times Square i przed Białym Domem w Waszyngtonie.

06:29 Obama ma 290 głosów elektorskich, Romney 201

Barack Obama otrzymał we wtorkowych wyborach prezydenckich 290 głosów w Kolegium Elektorskim, a kandydat Republikanów Mitt Romney 201 - wynika z prognozy opublikowanej przez CNN.

06:16 Obama dziękuje na Twitterze

Prezydent podziękował swoim wyborcom na Twitterze.

05:49 Obama zwycięzcą, euforia radości w Chicago

Prezydent Barack Obama wygrał wybory prezydenckie w USA zapewniając sobie rządy na drugą kadencję. Około godz.23:30 (czasu lokalnego) Obama uzyskał potrzebne do zwycięstwa minimum 270 głosów elektorskich dzięki wygranej w stanie Ohio - podała telewizja CNN i inne amerykańskie media na podstawie częściowych, ale wiarygodnych obliczeń głosów.

05:23 Obama zostaje w Białym Domu

Barack Obama zwycieżył w wyborach prezydenckich. Demokrata przekroczył próg 270 głosów elektorskich niezbędnych do zwycięstwa.

05:15 Obama zmierza do zwycięstwa

Zwycięstwa w trzech stanach "wahających się" (swing states): Pensylwania, New Hampshire i Michigan przybliżają prezydenta Obamę do ostatecznej wygranej w wyborach - uważaja obserwatorzy w USA. Demokraci wygrywają także wybory do Senatu.

04:58 Republikanie utracili trzy miejsca w Senacie

Republikanie, jak pisze agencja Associated Press, utracili trzy miejsca w Senacie, wzmacniając perspektywy Demokratów na utrzymanie przewagi w tej izbie; wraz z wyborami prezydenckimi we wtorek Amerykanie wybierali członków Izby Reprezentantów i 1/3 Senatu.

04:47 Obama coraz bliżej zwycięstwa

Według prognozy Reutera, dotychczasowe wyniki wyborów wskazują, że Obama może liczyć na 251 głosów w Kolegium Elektorskim a Romney na 191. do zwycięstwa potrzeba 270 głosów.

4:06 Szala przechyla się na korzyść Obamy

Według obliczeń telewizji CNN, obecny prezydent USA zdobył już ponad 152 głosów elektorskich, natomiast Romney - 147. Z Pensylwanii dochodzą sygnały, że stan ten - jeden ze "swingujących" - prawdopodobnie przypadnie Obamie. Po częściowym obliczeniu głosów także w Kolorado prowadzi tam prezydent. Podobna sytuacja jest w Ohio, stanie uważanym za kluczowy dla ostatecznego zwycięstwa.

3:37 Republikanie zachowują przewagę w Izbie Reprezentantów

Sieć CNN prognozuje, że Republikanie utrzymają kontrolę w Izbie Reprezentantów; prócz prezydenta Amerykanie wybierali we wtorek kandydatów do liczącej 438 miejsc Izby Reprezentantów i do 1/3 Senatu.

3:34 Romney ma przewagę w głosach elektorskich

Według prognoz sieci telewizyjnych Mitt Romney prowadzi w głosach elektorskich z Barackiem Obamą.

02:38 Exit poll: biali wyborcy wolą Romneya

Z powyborczego sondażu Reuters/Ipsos wynika, że kandydat Republikanów wygrywa wśród białych wyborców - i mężczyzn i kobiet - za to we wszystkich innych grupach etnicznych Romney jest daleko za Obamą.

02:33 Ameryka czeka na wyniki ze "swing states"

Wyniki wyborów ze stanów, w których zakończyło się głosowanie, sa zgodne z oczekiwaniami. Jak przewidywano, prezydent Barack Obama zwyciężył w stanach Vermont, Rhode Island, Delaware, Illinois, Maryland, Massachusetts i w stołecznym Dystrykcie Columbia. Jego republikański przeciwnik Mitt Romney wygrał w Georgii, Oklahomie, Kentucky, Indianie, Karolinie Południowej i Zachodniej Wirginii. We wszystkich tych stanach, we wschodniej części USA, lokale wyborcze zamknięto w godzinach 18-20 czasu lokalnego. Nie wiadomo jeszcze kto wygrał w kluczowych stanach "wahających się" (swing states), takich jak Ohio i Floryda.

02:06 Romney wygrywa w Karolinie Południowej

Z prognoz CNN wynika, że Mitt Romney zwyciężył w Karolinie Południowej. Z prognoz CNN opartych na sondażach exit poll wynika, że Obama może liczyć na 64 głosy w Kolegium Elektorskim a Romney na 40.

01:56 Sondaż: Młodzi wolą Obamę

Ci, którzy po raz pierwszy w życiu udali się do urn, wolą - w stosunku 1 do 2 - prezydenta Baracka Obamę i są bardziej skłonni wierzyć, że ich kraj kroczy właściwą drogą - wynika z sondażu przeprowadzonego w dniu amerykańskich wyborów przez Retuers.

01:45 Romney wygrał w Wirginii

Z prognoz CNN wynika, że Mitt Romney zwyciężył w stanie Zachodnia Wirginia. Republikanin ma 33 głosy w Kolegium Elektorskim a Barack Obama tylko 3.

01:09 Romney wygrał w Kentucky, Obama w Vermont

Z prognoz telewizji CNN oraz NC i Foxnews wynika, że Mitt Romney wygrał wybory w stanie Kentucky i Indianie a Barack Obama w stanie Vermont.

00:36 Pierwsze lokale już zamknięte

Pierwsze lokale wyborcze w niektórych rejonach stanów Indiana i Kentucky zostały zamknięte o godz. 18 czasu lokalnego (24.00 czasu polskiego).

Ze względu na wielkość terytorium USA i różne strefy czasowe, ostatnie lokale wyborcze na zachodzie kontynentalnych Stanów Zjednoczonych będą zamknięte dopiero o godz. 5 nad ranem czasu polskiego.

Tymczasem republikański kandydat do prezydentury Mitt Romney oświadczył po przybyciu do Bostonu, że zakończył już opracowywanie pierwszej wersji - jak się wyraził - "mowy zwycięstwa". "Liczy ona 1118 słów i na pewno będzie zmodyfikowana bo jeszcze jej nie przeczytałem mojej rodzinie, przyjaciołom i doradcom" - powiedział Romney.

Niezależnie od wyniku wyborów, Romney zamierza wygłosić przemówienie przed Centrum Konwencji w Bostonie, stolicy stanu Massachusetts, którego był guberantorem.

Przemówienie wygłosi również obecny demokratyczny prezydent Barack Obama.

00:16 Noc wyborcza prezydenta Baracka Obamy w Chicago

Wieczór wyborczy prezydenta USA Baracka Obamy odbędzie się we wtorek w Chicago. Na miejsce imprezy z udziałem pary prezydenckiej i wiceprezydenckiej wybrano centrum wystawiennicze McCormick Place. W maju odbywał się tu szczyt NATO.

Na imprezę wyborczą Obamy do Chicago przybyli dziennikarze z całego świata; relacjonują oni przebieg amerykańskich wyborów prezydenckich. "Po tych wyborach będzie wiadomo, kto będzie miał władzę: Romney czy Obama. Będzie to ważne w kontekście relacji, jakie nasz kraj będzie miał ze Stanami Zjednoczonymi" - podkreśliła dziennikarka z Rosji Maria Makiejewa.

6 listopada 2012

23:04 Wzrosty na Wall Street

Giełdy w USA rosły we wtorek umiarkowanie w oczekiwaniu na wyniki wyborów prezydenckich.

Na zamknięciu Dow Jones Industrial wzrósł o 133,o8 pkt. (1,02 proc.) do 13.245,52 pkt.

Indeks S&P 500 wzrósł 11,09 pkt. (0,79 proc.) i wyniósł na koniec dnia 1.428,35 pkt.

Nasdaq Composite zyskał 12,27 pkt. (0,41 proc.) i wyniósł 3.011,93 pkt.

W ocenie analityków rynki finansowe z większym entuzjazmem przyjęłyby zwycięstwo Mitta Romneya rozwieje ono bowiem niepewność co do problemu klifu fiskalnego w krótkim okresie. Zwycięstwo republikańskiego kandydata wiąże się jednak z większą niepewnością w dłuższym terminie co do dalszej polityki Rezerwy Federalnej.

"Najgorszym rozwiązaniem byłoby minimalne zwycięstwo Obamy. W tym przypadku Republikanie czuliby się na siłach, i byliby wystarczająco sfrustrowani, aby doprowadzić do dużych napięć fiskalnych" - oceniają analitycy Deutsche Banku.

Od czasu objęcia fotela prezydenta przez Obamę indeks Dow wzrósł prawie o 60 proc., S&P blisko 70 proc., a Nasdaq ponad 95 proc.

19:11 Indeks S&P rośnie drugi dzień z rzędu

Indeks S&P rośnie o 5 proc. do poziomu 1,430,05 pkt., zaś Dow Jones o 1,2 proc. do poziomu 13,264,43 pkt. Nowy prezydent będzie musiał się zmierzyć z probpemme tzw. fiskalnego klifu, a także cięciami wydatków, które wejdą w życie w 2013 roku - do czasu, aż Kongres nie porozumie się w sprawie budżetu. W związku z tym, że pierwsze dane wyborcze mogą spłynąć dopiero w nocy, rynki mogą reagować dynamiczniej dopiero podczas sesji azjatyckiej.

19:05 Romney w Ohio, Obama w Chicago

Romney przyjechał do kluczowych dla zwycięstwa stanów Ohio i Pensylwania, aby spotkać się z wyborcami i zabiegać o ich poparcie. Obama przybył do Chicago, gdzie odwiedził sztab swojej kampanii. Usiadł tam za stołem i osobiście dziękował telefonicznie ochotnikom, którzy przez wiele tygodni mobilizowali demokratycznych wyborców do udziału w głosowaniu.

W Chicago prezydent kurtuazyjnie pogratulował Romneyowi "ożywionej kampanii", ale wyraził przekonanie, że zwycięży.

"Uważamy, że wystarczy nam głosów, aby wygrać" - powiedział, używając zwyczajowej przy takich okazjach liczby mnogiej.

Sondaże do końca wskazywały, że szanse obu kandydatów są praktycznie wyrównane, z lekką przewagą Obamy.

15:35 Mitt Romney zagłosował w wyborach

Republikański kandydat do Białego Domu Mitt Romney oddał we wtorek swój głos w wyborach prezydenckich w lokalu wyborczym w Belmont w stanie Massachusetts. Romneyowi towarzyszyła żona Ann.

Na pytanie, na kogo zagłosował, republikański kandydat odpowiedział: "Myślę, że wiecie".

Jeszcze we wtorek Romney ma zaplanowane spotkania wyborcze w kluczowym stanie Ohio, jednym z tzw. swing states, w których wynik wyborów nie jest przesądzony, oraz w sąsiedniej Pensylwanii.

Wieczór wyborczy Romney spędzi w Bostonie.

Demokratyczny rywal Romneya, urzędujący prezydent Barack Obama swój głos oddał już 25 października w Chicago.

12:36 Głosuje już 9 stanów

W dziewięciu stanach rozpoczęły się oficjalnie wybory prezydenckie. Głosują już wybory w Vermont, Wirginii, Connecticut, Indianie, Kentucky, Maine, New Hampshire, New Jersey i Nowym Jorku.

12:32 Springsteen i Kid Rock śpiewali i grali dla Obamy i Romneya

Springsteen, towarzysząc prezydentowi w podróży na pokładzie samolotu Air Force One, uczestniczył w wiecach Obamy w stanach Wisconsin, Ohio i Iowa, pojawiając się po raz pierwszy od początku kampanii na scenie razem z prezydentem.

Kandydata Republikanów Romneya wspiera natomiast gwiazda muzyki rapcore Kid Rock. 41-letni muzyk, który właściwie nazywa się Robert James Ritchie, akompaniując sobie na fortepianie, śpiewał na wiecu w New Hampshire piosenkę "Born Free". Romney wybrał skomponowany dwa lata temu przez muzyka utwór na hymn swojej kampanii wyborczej.

11:00 Oficjalny początek wyborów

O godzinie 5 rano czasu lokalnego (11 czasu polskiego) rozpoczęło się głosowanie w stanie Vermont w północno-wschodniej części USA.

W pozostałych stanach Wschodniego Wybrzeża głosowanie rozpocznie się godzinę później.

9:10 Remis 5:5 w Dixville Notch

Wybory prezydenckie w USA rozpoczęły się we wtorek po północy czasu lokalnego od remisu między urzędującym prezydentem Barackiem Obamą a jego konserwatywnym rywalem Mittem Romney'em w wiosce Dixville Notch w stanie New Hampshire; obaj dostali po pięć głosów.

Położona nad granicą z Kanadą miejscowość rozpoczyna tradycyjnie głosowanie. Jak pisze agencja dpa, po raz pierwszy doszło tam do pata między kandydatami.

W tym roku dziesięć osób uprawnionych było do głosowania. Liczenie głosów transmitowała na żywo stacja telewizyjna CNN.

7:02 Kontrowersje wokół filmu o śmierci Osamy bin Ladena

Prawie 2,7 mln widzów oglądało w USA pierwszy film opowiadający o operacji, która doprowadziła do zabicia przez amerykańskie siły specjalne Osamy bin Ladena - podał w poniedziałek (czasu lokalnego) kanał National Geographic.

Kanał ten nadał film w niedzielę, na dwa dni przed wyborami prezydenckimi w USA. Pora wybrana na jego nadanie - tuż przed wyborami i fakt, że dystrybutorem jest hollywoodzki producent Harvey Weinstein, znany z sympatii dla walczącego o reelekcję Baracka Obamy, wzbudził polemikę wokół filmu. Odnalezienie i zabicie bin Ladena jest oceniane jako jeden z największych sukcesów obecnego prezydenta.

3:07 Sondaże wciąż na remis, ale poparcie dla Obamy zdaje się rosnąć

W przeprowadzonym w poniedziałek sondażu "Washington Post" i telewizji ABC News Obama miał poparcie 50 procent wyborców, którzy zapowiadają, że będą głosować, natomiast Romneya popierało 47 procent.

Jeszcze dwa dni temu różnica między nimi była tylko jednoprocentowa. Obserwatorzy zwracają też uwagę, że Obama po raz pierwszy od lipca przekroczył próg 50 procent w sondażu "Washington Post".

Także sondaż agencji Reutera i ośrodka badania opinii Ipsos wykazał pewne powiększenie się przewagi Obamy - w poniedziałek chciało na niego głosować 48 procent prawdopodobnych wyborców, podczas gdy na Romneya 46 procent.

Są to jednak różnice mieszczące się w granicach błędu statystycznego. >>> Zobacz więcej

5 listopada 2012

21:42 Chaos, kłótnie i opóźnienia w liczeniu głosów możliwe w swing states

W kilku stanach USA, gdzie szanse Baracka Obamy i Mitta Romneya w wyborach prezydenckich są wyrównane, tzw. swing states, może dojść do sporów o wynik głosowania i opóźnień w liczeniu głosów - przewidują obserwatorzy kończącej się kampanii wyborczej.

Na Florydzie toczy się spór o czas trwania wczesnego głosowania, przed wtorkiem 6 listopada. Jak w wielu innych stanach z możliwości tej korzysta w tym roku więcej wyborców niż poprzednio. W ostatnią sobotę przed lokalami wyborczymi utworzyły się gigantyczne kolejki i wiele osób nie zdążyło zagłosować przed ich zamknięciem.

Miejscowi działacze Partii Demokratycznej zwrócili się do sądu o przedłużenie wczesnego głosowania, na co republikańska legislatura i republikański gubernator stanu Rick Scott nie chcieli się zgodzić. Władze na Florydzie skróciły czas wczesnego głosowania z planowanych początkowo 14 dni do ośmiu.

Demokraci protestują przeciwko temu, ponieważ z opcji wczesnego głosowania w większym stopniu korzystają sympatycy ich partii.

Tymczasem w Ohio, innym stanie "wahającym się" między Obamą a Romneyem, przedmiotem sporu stało się głosowanie pocztą - kiedy głosy oddawane są przez wyborców przebywających poza swoim okręgiem wyborczym - a także tzw. prowizoryczne karty do głosowania. Są to karty, na których głos mogą oddać wyborcy niespełniający formalnych warunków - którzy nie wylegitymowali się odpowiednim dowodem tożsamości albo nie zarejestrowali się do głosowania. Głosy takie są obliczane po dopełnieniu przez wyborców wspomnianych formalności.

Z możliwości tej także korzystają częściej zwolennicy demokratycznych kandydatów do Białego Domu, a więc biedni, imigranci albo przedstawiciele mniejszości etniczno-rasowych.

Przewiduje się, że jeżeli po obliczeniu głosów w takich stanach jak Ohio i Floryda różnica między Obamą a Romneyem będzie minimalna, obóz przegrany nie uzna rezultatu i zażąda ponownego obliczenia głosów. W Ohio takie obliczanie musi nastąpić automatycznie, jeśli różnica wyniesie mniej niż pół procent wszystkich oddanych głosów, czyli ok. 25 000.

W oczekiwaniu na taką ewentualność tysiące prawników przyjechało do stanów "swingujących", aby prowadzić spodziewane pozwy sądowe.

Do USA przybyło też ponad stu obserwatorów międzynarodowych, zaproszonych przez Stowarzyszenie Sekretarzy Stanu w USA (każdy stan ma swojego sekretarza stanu). W delegacji obserwatorów wysłanej przez Zgromadzenie Parlamentarne OBWE jest sześciu obserwatorów z Polski, posłów na Sejm z największych partii.

Obserwatorzy będą monitorować przebieg głosowania w trzech stanach "wahających się": Wirginii, Pensylwanii i Karolinie Północnej.

"Nasza obecność jest przyjmowana dobrze przez Amerykanów. Nie spotykamy się z obiekcjami. (...) W USA obserwuje się kulturę zaufania wobec uczciwości procesu wyborczego. Reguły głosowania są przez wyborców rozumiane i nie budzą wątpliwości" - powiedział PAP jeden z przybyłych na wybory obserwatorów, poseł PO Michał Szczerba.

W Teksasie jednak stanowy prokurator generalny zapowiedział, że nie życzy sobie ingerencji obserwatorów w wybory i zagroził, że ci, którzy zbliżą się do lokali wyborczych na odległość mniejszą niż 30 metrów, zostaną aresztowani. Został za to skrytykowany przez część mediów.

15:26 Komorowski: chcemy bardzo dobrych relacji z USA, bez względu na wynik wyborów

"Możemy mieć swoje preferencje, ale powinniśmy powiedzieć: my chcemy dobrych, bardzo dobrych relacji z Ameryką bez względu na to, kto będzie stał na jej czele" - powiedział prezydent RP Bronisław Komorowski w odpowiedzi na pytanie o to, który z kandydatów na prezydenta USA jest lepszy z punktu widzenia Polski.

"Każdy z tych kandydatów jest w takim samym stopniu pewnym wyzwaniem" - ocenił prezydent. "Jest pytanie, czy będzie realizowana zapowiedź obecnego prezydenta (Baracka) Obamy, który przy otwartym mikrofonie obiecywał poprzedniemu prezydentowi Rosji, że po wyborach to on będzie bardziej spolegliwy w kwestiach relacji NATO-Rosja, pytanie co to znaczy, ale warto o tym pamiętać" - dodał.

Komorowski uważa, że warto też zadawać pytania, na ile wyborcze deklaracje kandydata Republikanów Mitta Romney'a będą zgodne z polskimi interesami, a na ile były tylko przedwyborczymi hasłami. Dlatego, jak mówił, warto zachować pewien dystans. "Każdy, kto wygra (w wyborach) będzie dla nas bardzo ważnym punktem odniesienia w polityce światowej, naszą rolą będzie zabiegać o to, aby Stany Zjednoczone nie wycofywały się politycznie i militarnie z Europy" - zapowiedział Komorowski.

Prezydent dodał, że "nie wypada uczestniczyć w kampanii amerykańskiej tak wprost", ale musi powiedzieć, że okazało się, iż trochę uczestniczy. "Okazało się, że w niewielkiej mierze, ale jednak, fakt kontaktu z polskim prezydentem jest rozgrywany w ramach kampanii wyborczej na prezydenta Stanów Zjednoczonych jako element, który ma być pozytywny w odbiorze nie tylko w oczach Polaków mieszkających tam, ale także Amerykanów" - powiedział.

Jak wyjaśnił, w kampanii pojawiły się zdjęcia, na których jest Obama i on. "W reklamówce pana (Mitta) Romney'a także się znalazłem" - dodał.

14:33 Szaman z kenijskiej wioski Kogelo wywróżył zwycięstwo wyborcze Baracka Obamy

Jak informuje agencja Assosiated Press, miejscowy szaman z wioski, z której pochodził ojciec urzędującego prezydenta, wywróżył zwycięstwo Obamy, rzucając muszle, kości i inne przedmioty. Wskazał na białą muszlę i oświadczył: "Obama jest daleko na przedzie i zdecydowanie wygra".

6:58 Obama i Romney łeb w łeb w sondażach

Według sondażu opublikowanego przez dziennik "Wall Street Journal" i telewizję NBC News Obama ma poparcie rzędu 48 proc., a Romney - 47 proc. Margines błędu wynosi 2,55 proc. Badanie przeprowadzono między 1 a 3 listopada na próbie 1475 osób.

Inny sondaż, zrealizowany w kluczowych dla wyników wyborów stanach, przez Instytut Gallupa dla "USA Today", daje obu konkurentom poparcie na poziomie 48 proc.

Na remisowy układ sił przed wyborami wskazywał szereg sondaży ogłoszonych w USA w ciągu ostatnich kilku dni.

>>> Życiorys Baracka Obamy

>>> Życiorys Mitta Romneya

Wszystko, co trzeba wiedzieć o wyborach w USA

Oczy całego świata zwrócone są na pojedynek ubiegającego się o reelekcję demokratycznego prezydenta Baracka Obamy i reprezentującego Partię Republikańską Mitta Romneya. Kandydatami obu partii na wiceprezydentów są: pełniący obecnie to stanowisko Joe Biden i Republikanin Paul Ryan. Dla dalszych losów Ameryki, szczególnie jej polityki krajowej, istotny będzie jednak także wynik wyborów do Senatu i Izby Reprezentantów.

Oprócz Obamy i Romneya, na listach kandydatów na prezydenta znajduje się jeszcze kilkudziesięciu marginalnych kandydatów, praktycznie bez szans na wygraną. Najwięcej głosów spośród nich powinni otrzymać: reprezentująca Partię Zielonych Jill Stein i nominat Partii Libertariańskiej, Gary Johnson. W niektórych stanach mogą oni odebrać część głosów Obamie lub Romneyowi, co w wypadku remisowego rozkładu głosów między nimi może zadecydować o wyniku wyborów.

>>> Czytaj też: Amerykanie wybierają prezydenta. Co to oznacza dla światowych rynków?

Przeważająca większość lokali wyborczych we wtorek będzie otwarta od godz. 6 rano do godz. 8 wieczorem czasu lokalnego. Ze względu na różnicę czasu między Polską a poszczególnymi stanami USA - od 6 do 12 godzin (Hawaje) - oznacza to, że ostateczne wyniki będą znane w Europie dopiero w środę nad ranem.

Chociaż pierwszy wtorek po pierwszym poniedziałku listopada jest w USA tradycyjnym dniem wyborów prezydenckich, w tym roku znaczna część Amerykanów - około jednej trzeciej - oddała już głos wcześniej, korzystając z takiej możliwości w wielu stanach. Część wyborców, nieobecnych w swoich okręgach wyborczych, jak np. wojskowi w bazach za granicą, głosuje korespondencyjnie.

Na kilka dni przed wyborami sondaże wskazywały na wyrównane szanse obu głównych kandydatów. Sondaż "Washington Post" i telewizji ABC News wskazuje, że dostaną oni po 48 procent głosów. Według sondażu agencji Reutera i ośrodka badania opinii Ipsos, na Obamę chce głosować 48 procent wyborców, a na Romneya - 47 procent. W sondażu Instytutu Gallupa Romney powinien zdobyć 49 procent głosów, a Obama - 46 procent. Są to różnice mieszczące się w granicach błędu statystycznego.

Chodzi jednak o głosy bezpośrednie, podczas gdy w amerykańskim systemie wyborczym decydują głosy elektorskie. Tu z kolei analizy prognostyczne wskazują na zwycięstwo prezydenta. Spośród 12 ekspertów politycznych przewidujących w niedzielę rozkład głosów elektorskich dla "Washington Post", tylko dwoje (w tym była doradczyni b. prezydenta Georga'a W.Busha) przewiduje, że więcej dostanie ich Romney.

Wyścig wyborczy w praktyce rozstrzygnie się w tzw. swing states, czyli stanach "wahających się" między jednym a drugim kandydatem. W końcówce kampanii było to 7 stanów: Floryda, Ohio, Wirginia, New Hampshire, Kolorado, Iowa i Wisconsin. W kilku innych, jak Pensylwania czy Karolina Północna, też trudno jest z pewnością przewidzieć wynik, ale wyborcy skłaniali się tam raczej albo ku Obamie, albo ku Romneyowi.

Przewiduje się, że gdyby wynik głosowania okazał się zbliżony do remisu, w "swingujących" stanach może dojść do burzliwych sporów między obu partiami, podobnie jak w 2000 r., gdy dopiero Sąd Najwyższy przyznał zwycięstwo Goerge'wi W.Bushowi. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że jeszcze przed wyborami Demokraci i Republikanie spierali się o to, kto może głosować.

Warunkiem głosowania w wyborach prezydenckich jest ukończenie 18 lat i obywatelstwo USA. W niektórych stanach jednak republikańskie legislatury uchwaliły ustawy wymagające okazywania przy głosowaniu dowodów tożsamości ze zdjęciem. Ponieważ w USA rolę taką pełnią głównie prawa jazdy (nie ma specjalnych dowodów osobistych), a więc dokumenty, których nie posiada część Amerykanów, przeważnie z mniejszości etniczno-rasowych, Demokraci uznali to za próbę odebrania prawa głosu ich potencjalnym wyborcom. Spór w tej sprawie toczy się w sądach.

>>> Czytaj też: To gospodarka zdecyduje o tym, kto zostanie prezydentem USA

Wybory do Kongresu rozstrzygną, czy następny prezydent będzie mógł rządzić bez obawy blokowania jego inicjatyw przez partię opozycyjną.

Obecnie w Izbie Reprezentantów większość mają Republikanie. Do jej odzyskania Demokratom potrzebne jest zdobycie dodatkowych 25 mandatów, co według prognoz jest mało prawdopodobne, chociaż powinni nadrobić dystans do Republikanów. W Senacie, gdzie większość należy do Demokratów (53 do 47), oczekuje się nieznacznych zysków GOP, ale niewystarczających do przejęcia kontroli w tej izbie.

>>> Czytaj też: USA: System wyborów prezydenckich sprzed 200 lat, ale trudny do zmiany