Po raz pierwszy o najwyższy urząd ubiegają się jedynie trzej kandydaci. Faworytem jest dotychczasowy prezydent Danilo Tuerk.

Kampania wyborcza w dwumilionowym państwie nie bardzo interesowała mieszkańców Słowenii, zaniepokojonych rosnącym bezrobociem (11,6 proc. w sierpniu br.) i krokami oszczędnościowymi wprowadzanymi przez centroprawicowy rząd premiera Janeza Janszy.

Najważniejsze słoweńskie związki zawodowe wezwały do przeprowadzenia 17 listopada wielkiej demonstracji przeciwko zubożeniu społeczeństwa, a w szczególności przeciwko spadkowi zarobków sektora budżetowego i redukcji świadczeń socjalnych.

"Trzej kandydaci są znanymi politykami i nikt nie oczekuje od nich niczego nowego" - podkreśla Matevz Tomszić, profesor wydziału studiów społecznych uniwersytetu w Novej Goricy.

Reklama

"Nie będzie żadnej zmiany, chyba że - zakładając całkiem hipotetycznie - prezydent Tuerk nie wygrałby drugiej tury głosowania i nie został szefem państwa na drugą kadencję" - uważa Tomszić.

Faworytem wyborów jest właśnie 60-letni Tuerk, były profesor prawa, dyplomata w ONZ, który jest wspierany przez główną opozycyjną partię centroprawicową Pozytywna Słowenia (PS) mera Lublany Zorana Jankovicia.

Jego głównym rywalem jest 49-letni Borut Pahor, były socjalistyczny premier, popierany przez Socjaldemokratów (SD) i małą partię "Lista obywateli", wchodzącą w skład rządzącej koalicji.

50-letni Milan Zver, eurodeputowany i były minister kultury, jest kandydatem rządzącej koalicji liberalnej, lecz sondaże nie dają mu większych szans.

W sondażu przeprowadzonym przez prywatną telewizję Planet TV na Tuerka chce głosować 43,7 proc. badanych, a na Pahaora - 32,6 proc. Zver ma poparcie 23,7 proc.wyborców.

Politolodzy oczekują, że konieczna bedzie druga tura wyborów, a w niej spotkają się obecny prezydent i były premier Pahor. Zwycięzca będzie czwartym szefem państwa od ogłoszenia przez Słowenię niepodległości w 1991 roku. Będą to już drugie w ciągu roku wybory w tym kraju, po przedterminowych wyborach parlamentarnych w grudniu 2011 roku.

Centrolewicowy rząd premiera Boruta Pahora we wrześniu ub. roku nie uzyskał wotum zaufania w parlamencie, a w maju utracił większość w Zgromadzeniu Narodowym na tle kryzysu gospodarczego i społecznego. Do osłabienia socjaldemokratycznej koalicji przyczyniły się wewnętrzne spory dotyczące bardzo niepopularnej reformy systemu emerytalnego, do której wzywała Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy(MFW). Reforma została na początku czerwca ub. roku odrzucona przez Słoweńców w referendum.

W sierpniu 2011 roku agencja ratingowa Standard and Poor's obniżyła długoterminową ocenę wiarygodności kredytowej Słowenii do "A" z "A plus" z perspektywą negatywną. W uzasadnieniu agencja zwróciła uwagę na pogorszenie kondycji sektora bankowego kraju i opóźnienia w rządowym planie dokapitalizowania banków.

Według Komisji Europejskiej recesja w tym roku w Słowenii wyniesie 2,3 proc. i 1,6 proc. w roku przyszłym. MFW uznał w październiku, że recesja w Słowenii jest jedną z największych w krajach euro.

Obecny konserwatywny premier musiał kontynuować politykę oszczędności, aby stabilizować finanse publiczne i odzyskać zaufanie inwestorów. Według obserwatorów Jansza wolałby, aby wybory prezydenckie wygrał Pahor, gdyż popiera on reformy.

Słowenia to jedyne państwo dawnej Jugosławii, które zostało członkiem UE (w roku 2004) i należy do strefy euro (od 2007 roku). Długo stawiana jako wzór wśród nowych krajów członkowskich, uzależniona od eksportu Słowenia bardzo ucierpiała w następstwie światowego kryzysu finansowego z lat 2008-2009.

W 2011 roku jej dług publiczny sięgnął 47,6 proc. PKB (czyli poniżej maksymalnego poziomu 60 proc. ustalonego w traktacie z Maastricht), a w 2012 roku ma wzrosnąć do 50,1 proc. PKB - prognozuje Bruksela. W 2007 roku, czyli przed wybuchem kryzysu, dług publiczny był na poziomie 23,4 proc. PKB.

Uprawnionych do głosowania jest 1,7 mln Słoweńców. Lokale wyborcze będą czynne w niedzielę w godzinach 7-18; pierwsze wyniki spodziewane są późnym wieczorem.