Polska gospodarka została w stosunkowo niewielkim stopniu dotknięta delewarowaniem, czyli ograniczaniem działalności międzynarodowych banków w następstwie kryzysu – wynika z raportu Erste Group. Odpływ kapitału powoduje presję na całą gospodarkę, sektor bankowy, a także na waluty poszczególnych krajów.
Według wyliczeń analityków w ciągu roku do końca II kwartału 2012 r. związany z tym procesem odpływ kapitału z naszego kraju odpowiadał blisko 4 proc. PKB. W przypadku Węgier w naszym regionie najmocniej dotkniętych delewarowaniem było to ponad 14 proc. PKB. Z kolei w najmocniej odczuwających kryzys krajach strefy euro, jak Grecja czy Portugalia, było to ponad 20 proc. PKB. Rekordzistą okazała się Irlandia, gdzie odpływ kapitału sięgnął niemal 47 proc. PKB, a w II kwartale gospodarka skurczyła się o 0,5 proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku.
Erste zwraca uwagę, że sytuację płynnościową większości krajów Europy Środkowo-Wschodniej zdecydowanie poprawia napływ funduszy unijnych. W 2011 r. dodatnie saldo rozliczeń z Unią Europejską przekraczało 18 mld euro. Jeśli zaś dodać do tego inwestycje bezpośrednie, okazuje się, że kraje regionu są w stanie sfinansować praktycznie cały deficyt w bieżących rozliczeniach z zagranicą. Wniosek? – Potrzeba zewnętrznego finansowania została znacznie ograniczona. To sprawia, że region jest dużo mniej podatny na negatywne skutki delewarowania w porównaniu z 2008 r., czyli pierwszą falą kryzysu – oceniają analitycy.
Mimo to ograniczanie obecności zagranicznych banków w naszym regionie budzi poważne obawy międzynarodowych instytucji – Banku Światowego czy Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Stąd ubiegłotygodniowa inicjatywa EBOiR-u, Europejskiego Banku Inwestycyjnego i Międzynarodowej Korporacji Finansowej (IFC) z grupy Banku Światowego. Instytucje zobowiązały się, że w najbliższych dwóch latach zainwestują w Europie Wschodniej 30 mld euro.
Reklama
W dużej części będą to jednak pieniądze, które i tak by trafiły do krajów regionu. Wszystkie trzy instytucje co roku wpompowują w gospodarki naszego regionu grube miliardy. – My cały czas inwestujemy kwoty wyraźnie większe niż przed kryzysem. Wcześniej było to ok. 5 mld euro rocznie. Teraz jest to ok. 9 mld – wyjaśnia Anthony Williams, rzecznik EBOiR-u. Zaznacza, że przed wybuchem kryzysu planowano, że bank będzie wchodził w projekty w nowych krajach członkowskich UE tylko do końca 2012 r. Obecnie ten termin nie obowiązuje.
Z kolei Międzynarodowa Korporacja Finansowa wprost przyznaje, że ubiegłotygodniowe zobowiązanie obejmuje planowaną kwotę inwestycji, choć „jeśli będzie taka potrzeba, program IFC może być znacząco powiększony”.
Zdaniem Piotra Kalisza, ekonomisty Banku Handlowego, choć nie wiadomo do końca, o ile faktycznie zwiększy się finansowanie naszego regionu ze strony międzynarodowych instytucji, to ich zobowiązanie okaże się dla nas korzystne. – Dodatkowo Polska może liczyć na ok. 2 mld euro, czyli 0,5 proc. PKB – szacuje analityk. Te pieniądze to kolejna poduszka chroniąca nas przed efektami delewarowania.