Europa próbuje wyleczyć się z choroby zadłużenia za pomocą drastycznych oszczędności. Czy to lekarstwo okaże się skuteczne, czy też wpłynie destrukcyjnie na całą gospodarkę i sprawi, że strefa euro się rozpadnie?

Politycy zakładnikami bankierów

„Obecny poziom zadłużenia jest zbyt duży, żeby świat spokojnie przetrwał ten kryzys i by można było optymistycznie myśleć, że teraz nastąpi globalny wzrost” – mówił Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP i rektor uczelni Vistula, podczas panelu otwierającego Ogólnopolską Konferencję Rynku Mieszkaniowego zorganizowaną przez redNet Property Group.

Jego zdaniem, polityka cięć oszczędnościowych w Europie nie jest rozwiązaniem kryzysu. Wręcz przeciwnie – tylko go potęguje. „Nie uczymy się na błędach Grecji. Choć wdrażanie drastycznych cięć pogrążyło ten kraj, te same metody są nadal wprowadzane w innych krajach Południa Europy. W wyniku tego te kraje wpadają w recesję, a poziom długi zaczyna narastać” – mówił Rybiński. Jak podkreślił ekonomista, dzisiejsza prognoza długu Grecji w 2020 roku to prawie 200 proc. PKB. Tymczasem zgodnie z międzynarodowym programem pomocy, grecki rząd powinien zredukować dług do 120 proc. PKB w 2020 roku.

„Tak naprawdę Grecja już zbankrutowała, choć udajemy, że tak się nie stało. Następna może być Hiszpania” – twierdzi Rybiński. „Ostatni raport o stabilności finansowej przygotowany przez bank centralny Hiszpanii pokazuje, że sektor bankowy dusi gospodarkę Hiszpanii i dobija sektor budowlany, jednocześnie depozyty Hiszpanów uciekają z banków”.

Reklama

„Teraz Unia próbuje wdrażać pakt fiskalny. Choć wiadomo, że polityka cięć we Włoszech, Grecji, Portugalii czy Hiszpanii się nie sprawdziła, to Unia zamierza powtórzyć ją w innych krajach. W trudnych czasach chcemy zaoszczędzić się na śmierć” – mówił Rybiński. Pakt zakładał, że na skutek tych działań dług publiczny już w 2013 roku będzie spadał, tymczasem najnowsze prognozy KE pokazują, że dług większości krajów, poza Niemcami i paroma mniejszymi państwami strefy euro, będzie rósł.

Winą za problemy strefy euro Rybiński obarcza zachłannych bankierów z Europy Zachodniej, którzy wywierają presję na polityków, forsują kolejne tury drukowania pieniędzy i chcą zarobić jak najwięcej kosztem podatników. Drukowanie pieniędzy jest bardzo ryzykowne, bo stawia strefę euro między przepaścią deflacji i recesji, a przepaścią wysokiej inflacji – ostrzega Rybiński.

Unia dzieli się na trzy kręgi

W nieco jaśniejszych barwach przyszłość strefy euro widzi Andrzej Olechowski, były minister finansów i spraw zagranicznych, który razem z prof. Rybińskim uczestniczył w panelu.

„Z punktu widzenia polityka, Unia rozdziela się w tej chwili na trzy kręgi” – uważa Olechowski. W pierwszym kręgu znajduje się 17 państw strefy euro, to tu następuje centralizacja decyzji gospodarczych. Druga grupa to kraje, które nie są jeszcze w strefie euro, ale deklarują chęć przystąpienia do niej – należy do nich Polska. W trzecim kręgu tkwią członkowie Unii, którzy nie chcą wchodzić do strefy euro, ale chcą utrzymać zaangażowanie w pozostałych obszarach aktywności Unii, szczególnie w rynku wewnętrznym” – mówi Andrzej Olechowski.

„To, czy te 3 kręgi staną się oddzielnymi organizacjami zależy od tego, czy strefa euro zdecyduje się na powołanie własnych instytucji. Jeśli tak się stanie, Unia zacznie pękać w sposób nieodwracalny, a wspólny rynek przejdzie do historii” – mówi Olechowski.

Były minister uważa, że przyszłość strefy euro zależy w największym stopniu od zachowania Wielkiej Brytanii, w której rośnie siła eurosceptyków. Ci najbardziej radykalni chcą wyprowadzić kraj z Unii Europejskiej, mniej radykalni – zrewidować stosunki ze Wspólnotą.

Premier David Cameron już zapowiedział, że zawetuje nowy budżet UE, jeśli nie zostanie zmniejszony. Weto może tez zgłosić Polska i Parlament Europejski.

„Skończy się i tak na negocjacjach z Wielką Brytanią, to nie Niemcy będą przeszkodą. Jeśli Wielka Brytania zgłosi weto i budżet nie zostanie zatwierdzony, rozmowy na temat budżetu przeniosą się na grudzień i zbiegną się w czasie z debatą o powołaniu unii bankowej. Jeśli Wielka Brytania zablokują również unię bankową, to strefa euro zacznie rozważać stworzenie nowych instytucji, które pomogą jej obejść Wielką Brytanię. Strefa euro zacznie się wtedy rozpadać na 3 kręgi”.

Za 10 lat Unia Europejska będzie istnieć, ale całkowicie się zmieni. Zdaniem Olechowskiego, jednym z możliwych scenariuszy przyszłości Europy, jest Unia bez Wielkiej Brytanii, ale ze Szkocją. W 2014 roku w Szkocji ma się odbyć referendum, w którym mieszkańcy zadecydują o niepodległości swojego kraju. ”Wtedy zacznie się bardzo wyboista droga i trzeba będzie mocno trzymać portfele, bo będzie mocno trzęsło” – posumował Olechowski.

Czy w strefie euro jest miejsce dla Grecji?

Profesor Rybiński jest przekonany, że Grecja prędzej czy później znajdzie się poza strefą euro. „Cały program pomocy finansowej dla Grecji był tylko po to, by uchronić banki, fundusze i inne instytucje przez wiele lat bezmyślnie finansujące Grecję od bankructwa. Wszystkie te pieniądze wróciły do unijnych banków. Banki potworzyły rezerwy na bankructwo Grecji. Stworzyły mechanizm, który sprawi, że jej wyjście ze strefy euro już tak mocno nie zaboli”.

Dużym zagrożeniem, zarówno dla Grecji, jak i całej Unii jest aktywność partii faszystowskich w tym kraju, rosnąca na fali recesji i ogromnego bezrobocia. „Jeszcze rok, dwa lata recesji w Grecji i partie takie jak Złota Jutrzenka przejmą władzę. Grecja w strefie euro nie ma przyszłości. Niewykluczone, że Euroland zaczną za nią opuszczać także inne kraje” – mówił Rybiński. Według niego możliwe są dwa scenariusze: albo strefa euro będzie okrajana o kolejne kraje Południa, albo decyzję o wyjściu z niej podejmą Niemcy, którym finansowanie bankrutujących państw nie będzie się już opłacać. „Strefa euro w obecnym kształcie nie przetrwa” – podkreśla Rybiński.

Rybiński twierdzi, ze w Grecji powinien zostać wprowadzony program głębokich reform połączony z darowaniem części długu, tak jak miało to miejsce w Polsce za czasów transformacji.

Andrzej Olechowski, jest natomiast pewien, że mimo obecnych trudności, Grecja pozostanie w strefie euro, a kraje 17-tki będą powoli wydostawać się z recesji.

Przypomniał, że od 1999 roku, a więc od czasu wprowadzenia euro, płace w sektorze publicznym w Niemczech wzrosły o ok. 30 proc., a w Grecji – o ponad 130 proc. Problem Grecji jest więc bardzo głęboki, bo ma podłoże strukturalne. „Gdyby reakcje polityków w Grecji były bardziej kompetentne i odważniejsze, gdyby to, co obiecywali, było wprowadzane w życie, wówczas byłoby łatwiej złagodzić warunki pożyczek i wdrażać pomoc rozwojową” – mówił Olechowski.

„W mojej opinii pod koniec tej straconej dekady, za 3-4 lata obligacje strefy euro będą najbardziej pożądanymi papierami rządowymi na świecie, ponieważ będzie stać za nimi determinacja strefy euro wykazana w boju o utrzymanie wspólnej waluty” – mówi Olechowski. „Minie jeszcze parę lat, zanim strefa euro przezwycięży kłopoty, ale wyjdzie z nich wzmocniona” – dodaje.